Odrodzenie się Polski jako niepodległego narodu w 1918 roku to jedno z najbardziej znaczących wydarzeń w historii nowożytnej.
Wewnętrzne słabości i korupcja, w połączeniu z potężnymi autokratycznymi sąsiadami, przypieczętowały los Polski pod koniec XVIII wieku. Mocarstwa zaborcze Prusy, Austria i Rosja przekształciły Polskę w posiadłość kolonialną i podjęły skoordynowane wysiłki, aby stłumić wszelkie przejawy autonomii politycznej dla swoich polskich poddanych. I wojna światowa spowodowała upadek trzech mocarstw zaborczych, ale prawdziwy kredyt za odrodzenie Polski należy się samym Polakom, którzy po walkach weszli w pozostawioną próżnię i bronili odrodzonego państwa przed wielką inwazją bolszewików.
Jednym z zapomnianych elementów polskiej niepodległości jest rola polskich Amerykanów w odbudowie Polski. Wkład Polonii został przeoczony ze względu na upływ czasu, międzywojenne podziały polityczne oraz wpływ II wojny światowej i późniejszego komunistycznego przewrotu.
Do 1914 r. Polonia amerykańska liczyła już ponad 2 miliony osób. Byli to Polacy, którzy wyemigrowali do USA od lat 50. XIX wieku i ich dzieci urodzone w Ameryce. Zamieszkiwali głównie wokół Wielkich Jezior i w stanach Środkowego Zachodu, a także na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Większość stanowili robotnicy w fabrykach miejskich lub górnicy, choć około 10 procent stanowili rolnicy. Chociaż byli biedni według amerykańskich standardów i byli dyskryminowani przez wielu Amerykanów, dokonali znacznego postępu gospodarczego i kulturalnego, tworząc setki kościołów, szkół, bibliotek, gazet, szpitali i innych organizacji. Kulturkampf kanclerza Niemiec Otto von Bismarcka – mający na celu represjonowanie katolików i Polaków w Niemczech – a także rewolucja w Rosji z 1905 r. i strajk szkolny w latach 1906-07 w Prusach zmobilizowały Polaków w Ameryce na rzecz sprawy polskiej. Polonia amerykańska była przez wielu nazywana „Czwartym Rozbiorem”.
Do 1907 r. organizacje polonijne wysyłały delegacje na międzynarodową konferencję pokojową, a także na międzynarodowe konferencje kobiece, aby uświadamiać trudną sytuację Polski. Zaczęły też zbierać pieniądze na sprawy polskie. Kiedy w Europie wybuchła wojna, Polacy w Ameryce utworzyli dwie organizacje patronackie: socjalistyczny Komitet Obrony Narodowej (KON) i znacznie większą, kierowaną przez katolików Polską Radę Narodową (PRN), wspomagającą dzieło Paderewskiego. W październiku 1914 PRN dołączył do utworzonego w Chicago Polskiego Komitetu Pomocy Narodowej. Jednak jeszcze przed wybuchem wojny polscy Amerykanie udzielali Polsce znacznej pomocy. Wiosną 1914 roku Galicję nawiedziła seria niszczycielskich powodzi, a Zjednoczenie Polskie Rzymsko-Katolickie w Ameryce szybko zebrało 12 tys. dolarów na pomoc ofiarom katastrofy. Dla tak biednej społeczności było to duże osiągnięcie, ale wkrótce miało zostać przyćmione.
Od początku wojny do 1922 roku polscy Amerykanie zebrali dla Polski około 50 milionów dolarów (lub około 600 milionów dolarów, czyli 2 miliardy złotych w walucie 2019). W tym 5 mln USD na Fundusz Narodowy, 1,5 mln USD na Wojsko Polskie i 3 mln USD na odzież i pomoc żywnościową. Polscy Amerykanie kupili duże ilości polskich obligacji rządowych. Ponadto przekazali szacunkowo 30 milionów dolarów bezpośredniej pomocy członkom rodzin w Polsce.
Gdy wojna dobiegła końca, a Polska walczyła o zjednoczenie się i przeciwstawienie obcej inwazji, polskie społeczności w Ameryce zostały ponownie wezwane do pomocy. Polacy byli teraz wzywani do kupowania obligacji rządu polskiego i płacenia na żywność, ubrania i lekarstwa, aby zapobiec śmierci z głodu i chorób. Podjęto także inne inicjatywy, aby wesprzeć polskie siły zbrojne walczące z masową inwazją bolszewicką w 1920 roku. Polskie parafie, organizacje i rodziny w całych Stanach Zjednoczonych, od małych kilkuset rodzin rolniczych w Minnesocie i Teksasie po duże ośrodki miejskie jak Chicago czy Nowy Jork, przekazywały i zbierały pieniądze. Parafie oferowały specjalne zasiłki i zbiórki pieniędzy, podczas gdy dzieci w wieku szkolnym zbierały pięciocentówki i pensy. Dla wielu parafii ich zasługi dla sprawy polskiej przez wiele lat były powodem do dumy. Parafia św. Wojciecha w East Saint Louis zebrała 19 590,95 dolarów na pomoc dla Polaków w latach 1917-1921. [1] W jednodniowej zbiórce zarejestrowanej w październiku 1918 r. parafia św. Szczepana w Chicago przekazała 137,12 $, Kościół Polaków Świętego Krzyża w Minnesocie dał 2 544,44 USD, podczas gdy parafianie św. Jana Kantego w Chicago przekazali 1434,95 USD w gotówce, 2 700 USD w obligacjach Liberty, 100 USD w czekach i 127,46 USD w znaczkach pocztowych (w sumie 4 362,41 USD). [2] W wielu przypadkach uczniowie polskich szkół parafialnych zbierali jedno- i dziesięciocentówki. 50 milionów dolarów przekazanych przez amerykańską Polonię było dodatkiem do zakupu 99 milionów dolarów w obligacjach rządu USA. Szczególnie godne uwagi jest to, że te duże sumy nie pochodziły od bogatych elit Ameryki, ale zostały przekazane przez ludzi, którzy mieli bardzo niewiele zasobów i którzy sami często walczyli o zapewnienie dobrych ubrań, jedzenia i schronienia dla swoich rodzin.
Około 38 000 polskich Amerykanów zgłosiło się na ochotnika do Polskich Sił Zbrojnych w latach 1916-1920. Spośród nich około 24 000 służyło w Wojsku Polskim w latach 1918-1921. Tak zwana „Błękitna Armia” brała udział w konflikcie między Polską a Ukrainą a, co ważniejsze, w wojnie polsko-bolszewickiej, gdzie amerykańscy Polacy z wyróżnieniem służyli w bitwach o niepodległość Polski, szczególnie w bitwach pod Radzyminem i przeciwko 1 Armii Czerwonej Kawalerii. Żołnierze ci byli rekrutowani w całych Stanach Zjednoczonych w specjalnych polskich ośrodkach rekrutacyjnych, a następnie szkoleni w Kanadzie, zanim zostali wysłani do Francji, gdzie byli wyposażeni i służyli we francuskiej armii pod polskimi barwami do 1918 roku, kiedy zostali wysłani do Polski.
Nie tylko mężczyźni z amerykańskiej Polonii walczyli o wolną Polskę. Najbardziej znanym przykładem są piloci amerykańscy, którzy pomogli w sformowaniu Dywizjonu Kościuszki. Prowadzonej przez poszukiwacza przygód, a później reżysera Meriana Coopera, wyczyny eskadry w wojnie polsko-bolszewickiej są legendarne. Lotnicy eskadry Kościuszki taki budzili strach, że Sowieci wyznaczyli nagrodę za głowę Coopera w wysokości pół miliona rubli. Mimo zestrzelenia i schwytania Cooperowi udało się uciec z komunistycznej niewoli i wrócić do Polski, stając się jednym z dwóch Amerykanów odznaczonych w czasie wojny Virtuti Militari.
Wiele młodych Polsko-Amerykańskich kobiet zgłosiło się na ochotnika do służby jako pielęgniarki i pracownice pomocy w Polsce. Dwie grupy, Polski Biały Krzyż, utworzony przez Helenę Paderewską, w celu wspierania Wojska Polskiego we Francji (przed utworzeniem odrębnego polskiego oddziału Czerwonego Krzyża) i Szarych Samarytan, składały się prawie w całości z Polaków amerykańskich. Ponieważ wszyscy mówili po polsku, to Szarzy Samarytanie często rozwozili żywność i pomoc medyczną z USA. Rozdawali zupy na terenie całej Warszawy oraz w kilku innych miastach, m.in. w Kaliszu, Łodzi, Pińsku, Lublinie, Wilnie, Kielcach, Lwowie. Zorganizowali też grupy Polek w kółka szwalnicze, by szyły ubrania dla ubogich. To właśnie „Szaracy” zadbali o to, aby ofiarowana żywność i ubrania trafiały do potrzebujących i nie zostały zrabowane przez skorumpowanych urzędników lub zwykłych złodziei. Pewna młoda kobieta napisała, że ludzie „w Kielcach nazywają nas »amerykańskimi strażnikami«, bo zawsze pinujemy”. Amerykańscy urzędnicy humanitarni przypisywali później dużą część sukcesu akcji humanitarnej w Polsce pracy tej od dawna pomijanej organizacji. Jeden z amerykańskich urzędników poinformował: „Polscy Szarzy zwiększyli skuteczność programu odzieżowego o 50 procent… 50 procent więcej dzieci otrzymało stroje niż w innym przypadku, gdyby dziewczyny nie nadzorowały”. Sam Herbert Hoover złożył hołd tym kobietom: „Chciałbym wyrazić wdzięczność, jaką wszyscy jesteśmy winni, oraz uznanie, jakie wszyscy odczuwamy za nadzwyczajne zasługi polskich Szarych Samarytan. Trudności, jakie przeszli, odwaga i zasoby, które wykazali w czystej służbie dla ludzi, to piękny hołd dla amerykańskiej kobiecości”. [3] [4] Gdy amerykański program pomocy dobiegł końca, wiele Szarych zwróciło swoją uwagę na szkolenia grup Polek, aby służyły jako pracownice socjalne dla nowej Polski.
Jednak w latach po wojnie polsko-bolszewickiej zapał Polonii do pomocy osłabł. Wielu Polaków zaczęło postrzegać polskich Amerykanów jako intruzów i przeszkadzających cudzoziemców, a nie braci i siostry. W zdobyciu przychylności polskiego rządu nie pomagał fakt, że Polonia amerykańska w dużej mierze bardziej popierała endecję niż socjalistów Piłsudskiego. Wielu polskich Amerykanów uznało nową Polskę za brudną i skorumpowaną, daleką od idealnego narodu, który wyobrazili sobie po rozbiorach. Spotkanie z Polską sprawiło, że wielu uświadomiło sobie, że zostali przemienieni przez pobyt w Ameryce i choć większość Amerykanów postrzegała ich jako Polaków, w Polsce postrzegano ich jako Amerykanów.
Polonia amerykańska zachowałaby głębokie i trwałe przywiązanie do Polski, ale ich doświadczenia w walce o niepodległość Polski doprowadziły najbardziej do uświadomienia sobie, że są zarówno Amerykanami, jak i Polakami. Dla Polaków problemy stworzenia nowego narodu z trzech odrębnych zaborów oraz przezwyciężenia biedy i zniszczeń spowodowanych wojną spowodowały, że większość zapomniała o ważnej roli, jaką odegrali ich amerykańscy kuzyni w zabezpieczeniu wolności Polski.
Od doniosłych wydarzeń z lat 1918-1921 i powrotu Polski na mapę Europy minął już wiek. Zarówno dla Polaków, jak i dla polskich Amerykanów już dawno minął czas, aby przypomnieć o wspólnym wysiłku niepodległości Polski, kiedy nasi przodkowie zmienili bieg historii.
Prof. John Radzilowski
Z angielskiego przetłumaczył Andrzej Woźniewicz