Po dość słabym występie w sobotę, 4 grudnia, w konkursie drużynowym, w którym polscy skoczkowie zajęli czwarte miejsce, kibice mieli nadzieję, że niedziela przyniesie lepsze wyniki. Niestety, tak się nie stało.
Do konkursu indywidualnego w Wiśle zakwalifikowało się aż 11 Polaków, jednak tylko trzech z nich oddało skoki, które pozwoliły im wziąć udział w drugiej serii. Ostatecznie najlepszy z Polaków – Kamil Stoch – zajął 11. miejsce, Piotr Żyła był 25., a Aleksander Zniszczoł 26. Reszta Polaków uplasowała się w trzeciej i czwartej dziesiątce. Konkurs w Wiśle wygrał Austriak Jan Hoerl, drugie miejsce zajął Norweg Marius Lindvik, a trzecie należało do Austriaka Stefana Krafta.
Czy to już czas na zmiany? Trener kadry Michal Doleżal stara się uspokajać nastroje, twierdzi, że jeszcze trzeba poczekać, nie wolno panikować. Innego zdania jest Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego, który domaga się wprowadzenia planu naprawczego.
Kolejnym testem dla polskich skoczków będą zawody pucharu świata w Klingenthal w kolejny weekend, 11-12 grudnia. Jednak sztab trenerski zdecydował, że wystąpi w nich tylko czterech zawodników. Będą to: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Aleksander Zniszczoł i Paweł Wąsek. Z kolei Dawid Kubacki, Jakub Wolny, Andrzej Stękała i Klemens Murańka pojadą na treningi do Ramsau wraz z trenerami Grzegorzem Sobczykiem i Maciejem Maciusiakiem, gdzie w spokoju będą się starali zbudować formę.
WEM