Większość osób, nie tylko gwiazd, dąży do zgromadzenia jak największego dobytku. Inne podejście do stanu posiadania ma Michał Bajor. 66-letni artysta nie oszczędza, bo, jak twierdzi, nie ma dla kogo, jest bez dziedziców.
Bajor utrzymuje się głównie z koncertów, które dają mu mocny zastrzyk finansowy. Żartuje, że pieniądze się go nie trzymają, że jest utracjuszem, bo wydał mnóstwo na rzeczy, które nie wypaliły. Miał też inwestycje, które okazały się porażką.
– Jestem sam, ale nie czuję się samotny. Patrząc na swoje życie z perspektywy czasu, mogę powiedzieć, że nikogo nie skrzywdziłem poza sobą. Sam sobie wybrałem taki styl życia – powiedział w wywiadzie dla „Twojego Stylu”.
Muzyk dodał też: „Przygnębienia w ogóle nie czuję. Bez krygowania się mówię, że mam 66 lat. Nie mam problemu z tym, że 19-letnia dziewczyna na recepcji w hotelu mnie nie zna. Byłbym idiotą, gdybym miał o to pretensje. Moje pokolenie miało dwa kanały telewizji i dwa programy radiowe, więc znało cały świat artystyczny. Dzisiaj młodzież ma dziesiątki komunikatorów i zna wybiórczo tylko tych artystów, którymi jest zainteresowana. Nie oceniam tego, po prostu tak jest. Być może ta 19-latka słucha tylko Sanah. Ja wiem, kto to jest, bo interesuje mnie młode pokolenie artystów. Mój umysł jest przez to młodszy. Nie zatrzymałem się w przeszłości, słuchając Piaf i Demarczyk czy oglądając klasyki kina. Broń Boże. Latam jak obłąkany do kina, teatru i oglądam wszystko, co nowe. Prowadzę Instagram, mam swój fanpage. Wsłuchuję się we współczesny świat.”
Obecnie Michał Bajor jest przede wszystkim muzykiem-pieśniarzem. Wcześniej spełniał się również jako aktor. Grał m.in. Nerona z „Quo Vadis”. Ostatnio los boleśnie go doświadczył, stracił mamę. Sam miał problemy ze zdrowiem, przydarzył mu się też wypadek drogowy. To wszystko wzbudziło w nim większą skłonność do refleksji i zdystansowania się do rzeczy materialnych.
Halina Kossak
