Joannę Trzepiecińską zapamiętali widzowie jako młodą gwiazdę z burzą loków. Aktorka mająca już 57 lat pozostaje przy tej charakterystycznej fryzurze i energii co przed laty, choć wiele przeszła. Ma nadzieję, że w wieku emerytalnym będzie wraz z rówieśniczkami aktywną, szczęśliwą seniorką. Nie planuje bezczynności jak najdłużej.
W wywiadzie dla „Vivy” aktorka zażartowała, że z jej pokolenia będą wspaniałe babcie, które przemodelują stereotyp: „W Polsce reklamy skierowane do emerytów dotyczą głównie nietrzymania moczu i bólu stawów. Przez lata transformacji nie dopracowaliśmy się grupy społecznej, która na emeryturze byłaby nabywcą luksusowych dóbr. (…) Kiedy przyglądam się różnie zorganizowanym społeczeństwom zachodnim, to widzę, jak nierozpoznanym i niezagospodarowanym tematem w Polsce jest aktywizacja emerytów. W dzisiejszych czasach wysyłanie kobiety na emeryturę w wieku 60 lat jest nieporozumieniem. (…) Czy ja się nadaję do tego, żeby za dwa lata być skazaną na banicję ze społeczeństwa? Na szczęście mam parę pomysłów na siebie w zanadrzu”.
Trzepiecińska ukończyła szkołę muzyczną w klasie fortepianu i średnią w klasie fletu. Później postawiła na aktorstwo, studiując w PWST w Warszawie. Jeszcze jako studentka zafascynowała się starszym o 17 lat reżyserem i aktorem Krzysztofem Zalewskim. Był on mężem Marii Pakulnis, mimo to zamieszkał z Trzepiecińską. Gdy okazało się, że Pakulnis spodziewa się dziecka, Zaleski porzucił młodziutką studentkę i wrócił do żony.
Potem Trzepiecińska związała się z reżyserem Jarosławem Żamojdą, a następnie Januszem Andermanem, starszym o 16 lat pisarzem. Gdy na świecie pojawili się synowie: Wiktor (ur. 2001 r.) i Karol (ur. 2003 r.), aktorka zrezygnowała z grania. Mąż był zajęty własną sztuką i nadużywał alkoholu. Wybrał też inną i wyprowadził się. Trzepiecińska odtąd nie mogła znaleźć szczęścia u boku żadnego mężczyzny, choć spotykała się z różnymi. Z perspektywy czasu inaczej ocenia związki, nie potrzebuje zależności, jest silna.
Halina Kossak
