niedziela, 24 listopada, 2024

Jak tak można?!

Piszę te słowa w nawiązaniu do listu, jaki 26 października br. Redaktor Prowadzący „Nowego Dziennika” Tomasz M. Wojciechowski wystosował w imieniu gazety do polonijnych organizacji i firm. Treść listu oraz zdjęcie znajdują się poniżej.

Ów list, który przypadkowo trafił również do naszej redakcji, jest bulwersujący i mocno obraźliwy. Nie jest tajemnicą, że trendy na rynku medialnym od dłuższego czasu nie sprzyjają publikacjom ukazującym się drukiem oraz że rynek polonijny też się diametralnie zmienia: prawie nie ma dziś nowej imigracji z Polski, a obecna Polonia, choć nadal liczna i prężna, nie stanowi już tak silnych geograficznych skupisk jak kiedyś. Ponadto pandemia stworzyła bezprecedensowo trudną sytuację dla wielu branż, w tym dla mediów, w przypadku których głównym źródłem utrzymania są reklamy.

Nie jest też tajemnicą, że obecnie na rynku mediów polonijnych mamy różnego rodzaju podmioty: od profesjonalnie działających wydawnictw, które tworzone są przez liczące wiele osób zespoły, po bardziej amatorskie, jednoosobowe przedsięwzięcia; od pism, które relacjonują wydarzenia polonijne po pisma, które mają charakter stricte reklamowy. Niektóre tytuły znikają z rynku („Gazeta Polska”), jednak pojawiają się też nowe („Kuryer Polski” w Wisconsin, „Głos Polonii w USA” w Kolorado).

Na przestrzeni ostatnich 18 lat, odkąd powstał „Biały Orzeł”, miałem okazję poznać wiele, a może nawet większość osób, które pracują w polonijnych mediach w niemal całym kraju. I pomimo że nasze wydawnictwa się różnią od siebie, łączy nas jedna ważna, wspólna cecha: naszą motywacją do pracy jest głębokie poczucie patriotyzmu, troska o Polonię i niezwykła pasja do tego, co robimy. Stwierdzenie, że „Nowy Dziennik” jest jedyną gazetą, w której pracują prawdziwi dziennikarze i że reszta tylko „udaje gazety” i „przejada” wpływy z reklam, jest nie tylko bardzo obraźliwe dla każdej osoby, która pracuje (zawodowo bądź na zasadzie wolontariatu) w polonijnych mediach, ale również niegodne marki „Nowego Dziennika” – gazety, która jeszcze do niedawna była uważana za lidera tej branży, lidera z niesamowitą historią i prawie 50-letnim dorobkiem, który dziś niszczony jest w tak bezmyślny sposób.

„Biały Orzeł” powstał w 2003 roku. W ciągu tych niemal 18 lat były wzloty i upadki. Ale nigdy się nie poddaliśmy. Dziś nasze wydawnictwo prosperuje dzięki reputacji, dobrym relacjom z naszymi czytelnikami, polonijnymi organizacjami i naszymi reklamodawcami oraz ich lojalności, którą sobie przez te lata zaskarbiliśmy. Ale jestem przekonany, że nasza pozycja wynika również z naszych relacji z innymi polonijnymi mediami, które traktujemy jako kolegów z branży i przyjaciół. Czasem wymieniamy się artykułami, nieraz pomagamy sobie z dystrybucją, polecamy sobie nawzajem klientów, a nawet się wzajemnie promujemy, jak np. w przypadku artykułu pt. „Media polonijne wzbogaciły się o dwa nowe tytuły”, który ukazał się w jednym z październikowych wydań „Białego Orła”.

Jestem świadomy, że „Nowy Dziennik”, jak wiele innych wydawnictw, ma kłopoty. Świadczy o tym choćby fakt, że z gazety wydawanej codziennie stał się jakiś czas temu tygodnikiem. Ale oceniając na podstawie mojego doświadczenia w tej branży, jestem przekonany, że obecna strategia owego wydawnictwa pozyska mu więcej wrogów niż zwolenników. Szczerze życzę redakcji, aby wystarczyło jej czasu, aby tę strategię zmienić.

Darek Barcikowski
Wydawca i współzałożyciel „Białego Orła”


Szanowni Państwo!

Bez rozwlekania i treściwie, żeby nie zabierać cennego czasu…

Zapewne średnio raz w miesiącu odwiedzają Państwa akwizytorzy reklam z różnych mediów. Nie piszę jako jeden z nich. Zajmuję się przygotowywaniem „Nowego Dziennika”, dbam o ciekawe artykuły i powiększenie liczby naszych Czytelników.

Zadanie mam łatwe, bo pozostaliśmy praktycznie jedynym wydawnictwem, w którym pracują prawdziwi dziennikarze, samodzielnie zbierający ciekawe informacje, piszący autorskie teksty, nie przeklejający bzdur z Internetu i zajmujący się sprawami żywych ludzi – Polaków mieszkających w Ameryce.

Innymi słowy, nie musimy przed reklamodawcami udawać gazety, bo po prostu nią jesteśmy. Kilkanaście tysięcy osób w dalszym ciągu chce płacić, aby nas czytać, a kilka tysięcy z nich to prenumeratorzy, otrzymujący regularnie „Nowy Dziennik” do domów i na urządzenia elektroniczne.

Pragnę zachęcić Państwa do współpracy z nami i przedstawienia swojej działalności tym wszystkim ludziom. Każdej gazecie zależy na ogłoszeniach, ale my wpływów z reklam nie „przejadamy”, lecz inwestujemy w jakość wydawnictwa i realne wsparcie polonijnych inicjatyw. Kilkaset dolarów czy choćby kilkadziesiąt – dosłownie każda pomoc od Państwa poprzez wykupienie reklamy będzie służyła nam wszystkim!

Bardzo proszę o poświęcenie nam jeszcze paru minut, kiedy w ciągu najbliższych dni skontaktuje się z Państwem w tej sprawie nasz Senior Advertising Manager – Roland Boguszewski, Office Manager – Justyna Chodnicka, bądź ja osobiście.

Serdecznie dziękuję,

Tomasz M. Wojciechowski, Managing Editor

10.26.2020

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -