Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego uchyliła w piątek immunitet sędziowski prezesowi Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Józefowi Iwulskiemu i wyraziła zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. Decyzja jest nieprawomocna.
Uchylenia immunitetu Iwulskiemu domagała się prokuratura IPN. Śledczy chcą postawić mu zarzut bezprawnego skazania w stanie wojennym 21-letniego robotnika za kolportowanie ulotek wymierzonych we władze PRL.
Trzyosobowy skład Izby Dyscyplinarnej pod przewodnictwem sędzi Małgorzaty Bednarek obradował w tej sprawie podczas czterech terminów posiedzenia. Sędzia Iwulski konsekwentnie nie uczestniczył w rozprawach przed tą Izbą. Reprezentowało go troje obrońców: sędzia SN Włodzimierz Wróbel, mec. Agnieszka Helsztyńska i mec. Sylwia Gregorczyk-Abram.
Ostatecznie w piątek rano Izba Dyscyplinarna, orzekając w I instancji, uchyliła immunitet sędziemu Iwulskiemu, zawiesiła go w obowiązkach orzeczniczych i obniżyła jego wynagrodzenie o 25 proc. Decyzja nie zapadła jednogłośnie. Zdanie odrębne złożył sędzia Adam Roch.
O zgodę na pociągnięcie sędziego Iwulskiego do odpowiedzialności karnej w grudniu ub.r. do SN wystąpiła Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. Z ustaleń śledczych IPN wynikało, że w 1982 r. Iwulski zasiadał w składzie sądu, który skazał młodego robotnika z Oświęcimia na trzy lata więzienia za roznoszenie „antypaństwowych” ulotek przedstawiających kontury Polski okolone kolczastym drutem.
Sąd uznał wówczas, że mężczyzna jest winny publicznego wyszydzania PRL, a kolportując ulotki nawołuje do zamieszek i strajków. „Sąd wydał skazujący wyrok, mimo że nawet w myśl obowiązujących wówczas przepisów kodeksu karnego i dekretu o stanie wojennym działania oskarżonego nie stanowiły przestępstwa” – podkreślała Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, dodając, że tę konstatację potwierdził też Sąd Najwyższy. W maju 1992 r. Sąd Najwyższy po rozpatrzeniu rewizji nadzwyczajnej uniewinnił opozycjonistę.
Zdaniem prokuratorów IPN, zebrane dowody wskazują, że bezprawne skazanie robotnika na surową karę „miało wyłącznie cel odstraszający i wpisywało się w represyjną politykę władz PRL wobec działaczy demokratycznej opozycji”. „Wyrok był zatem aktem państwowego bezprawia, a sędziowie, którzy go wydali, nie mogą korzystać z ochrony, jaką daje działanie sędziego w ramach ustawowych uprawnień i obowiązków” – argumentowała Główna Komisja.
Mateusz Mikowski/PAP