Stoczniowcy oddali hołd zamordowanym w grudniu 1970 roku. Przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku w piątek odczytano nazwiska poległych i złożono wieńce.
„Spotykamy się co roku, niezależnie od pogody, po to, żeby pamiętać o tamtych wydarzeniach” – mówił w piątek na Placu Solidarności przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”.
Zaznaczył, że ich celem jest przypominać młodym ludziom o tym, co wydarzyło się w grudniu 1970 roku i żeby wiedzieli, że niedaleko od Pomnika Poległych Stoczniowców 1970 ginęli ludzie, „tylko za to, że upomnieli się o godność człowieka, o godne warunki życia i pracy” – mówił.
O godz. 10, grupa ok. 100 stoczniowców, tradycyjnie w czasie tzw. przerwy śniadaniowej, przeszła ze stoczni pod pomnik na Placu Solidarności. Złożyli wieńce i ustawili znicze.
Przewodniczący Sekcji Oświaty i Wychowania Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność” Wojciech Książek przypomniał, że w grudniu 1970 roku w Gdańsku zginęło dziewięć osób. „W Gdyni, 17 grudnia zginęło osiemnaście osób” – mówił. Wskazywał, że dzień wcześniej w telewizji ówczesny wicepremier Stanisław Kociołek apelował do stoczniowców, żeby przyszli d pracy. „Ci ludzie wyszli na przystanku Gdynia Stocznia, a tam rozległy się strzały” – podkreślił.
Przypomniał również o zamordowanych w Szczecinie i Elblągu. „Łącznie w grudniu 1970 roku zginęło 45 osób, 1165 osób zostało rannych” – wyliczał Książek.
W dniach 14–22 grudnia 1970 roku – głównie w Gdańsku, Gdyni, Elblągu i Szczecinie – wojsko i milicja brutalnie stłumiły robotnicze protesty. Przyczynami strajków były totalitarne rządy I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Władysława Gomułki oraz fatalna sytuacja ekonomiczna kraju. Do wyjścia na ulice tuż przed Bożym Narodzeniem pchnęły robotników drastyczne podwyżki cen wielu towarów, zwłaszcza artykułów spożywczych. Pierwszy strajk ogłosili 14 grudnia pracownicy największego zakładu przemysłowego Wybrzeża – Stoczni Gdańskiej im. Lenina, domagając się godnych warunków życia, cofnięcia podwyżek i podniesienia płac. Za ich przykładem poszły kolejne przedsiębiorstwa z Gdyni, Elbląga i Szczecina.
Komunistyczna władza po raz kolejny odpowiedziała siłą. Żołnierzom i milicjantom wydano rozkaz strzelania do robotników.
Piotr Mirowicz/PAP