czwartek, 21 listopada, 2024
Strona głównaDziałySylwetkiEmigracyjni Bohaterowie Niepodległej: Teofil Antoni Starzyński

Emigracyjni Bohaterowie Niepodległej: Teofil Antoni Starzyński

Wybuch I wojny światowej wzbudził w Polakach rozsianych na całym świecie wielkie nadzieje na odzyskanie niepodległości. Przygotowywali się do tego historycznego wydarzenia od zawsze, od momentu utraty niepodległości. Każde pokolenie miało swój udział w tej walce, każde popełniało błędy i miało własną wizję przyszłości. Można jednak śmiało stwierdzić, że wykorzystanie sprzyjającego momentu historycznego było możliwe dzięki współdziałaniu wybitnych przywódców, ich przywódczych talentów, poświęceniu i patriotyzmowi i świadomości wszystkich grup społecznych. Dziś chcielibyśmy przypomnieć sylwetkę Teofila Antoniego Starzyńskiego – twórcy i architekta sokolstwa polskiego w Ameryce, lekarza, żołnierza Błękitnej Armii i twórcy Stowarzyszenia Weteranów Polskich w Ameryce – SWAP.

Teofil Antoni Starzyński. Fot. Ze zbiorów Archiwum Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, Nowy Jork

Teofil Antoni Starzyński urodził się 14 kwietnia 1878 roku w Osówcu, w powiecie mogilnickim na Kujawach, w patriotycznej rodzinie zubożałego szlachcica, który po nieudanej próbie uczestnictwa w Powstaniu Styczniowym zajmował się zarządzaniem dobrami ziemskimi rodziny Mlickich w Osówcu. Antoni był najmłodszym z siedmiorga rodzeństwa. W 1883 roku jego starszy brat, Andrzej, aby uniknąć służby w wojsku pruskim, uciekł do Ameryki i osiedlił się w Pittsburghu. W jego ślady poszli kolejni bracia – w 1885 r. dołączył do niego Marcin z żoną, w 1886 roku Ignacy, a za synami wyemigrowała matka z córką Franciszką, Szczepanem i ośmioletnim Teofilem. W 1889 r. dołączył do nich ostatni z braci – Stanisław. Cała rodzina osiedliła się w Pittsburghu i tutaj rozpoczęła budowę swojej emigracyjnej egzystencji. Teofil rozpoczął naukę w szkole parafialnej, później kontynuował w publicznej. W wieku czternastu lat przerwał naukę i rozpoczął pracę zarobkową jako goniec i ładowacz, a następnie pracował w polskiej aptece, której właścicielem był Stanisław Szarzyński. Tutaj zetknął się po raz pierwszy z ideami sokolstwa. Warto w tym miejscu przypomnieć te idee, bo z nimi Teofil Starzyński zwiąże swoje życie, im podporządkuje i poświęci wszystko.

Idea sokola wyrosła na glebie uczuć narodowych i polskich dążeń niepodległościowych, a na jej kształt miały także wpływ wielkie prądy kulturalne i społeczne ówczesnej Europy: romantyzm, pozytywizm i demokratyzm, a nade wszystko umiłowanie wolności i ziemi ojczystej, zespolonej nierozerwalnie z kulturą łacińsko-chrześcijańską. Sokolstwo powstało z potrzeby serca i ducha, w wyniku głębokich przemyśleń i rachunku wszystkich błędów popełnionych w tragicznie zakończonym Powstaniu Styczniowym.
Tragiczną sytuację rodaków pogorszyło materialne, biologiczne i duchowe wyniszczanie narodu polskiego poprzez konfiskaty majątków ziemskich, masowe zsyłki na Sybir, więzienia i egzekucje niepokornych, niszczenie dorobku narodowego, jego kultury, szkolnictwa i historii.

W takich groźnych politycznie warunkach – zaledwie w trzy lata po klęsce Powstania Styczniowego – grupa młodych akademików, lwowskich patriotów, wsparta pomocną dłonią byłych powstańców, postanowiła przerwać zaczarowany krąg powszechnie panującej niemocy i przygnębienia, kładąc podwaliny pod przyszłą szeroko zakrojoną pracę z młodzieżą, aby podnieść jej sprawność fizyczną i poczucie duchowej wartości. Była to zupełnie nowa forma, aczkolwiek czerpiąca wzorce z antycznej tradycji greckich gimnazjonów, w których doceniano wartość harmonijnego rozwoju człowieka. „Mens sana in corpore sano” – „W zdrowym ciele zdrowy duch” było pierwszym hasłem SOKOŁA, powołanego w 1862 roku przez Czechów, a w 5 lat później przystosowanego do rodzimych potrzeb przez Polaków we Lwowie. SOKÓŁ miał być tym uniwersalnym spoiwem, łączącym w czas niewoli zalety umysłu i wolę rodaków w monolit, zdolny we właściwej chwili walczyć o niepodległość, a po jej zdobyciu umieć ją zachować. Tylko w idealnym zespoleniu myśli i czynu można osiągnąć upragniony cel. Orzeł jako symbol narodowy nie miał prawa istnienia. Dalekowzroczny sokół w tradycji słowiańskiej był kojarzony z wolnością, sprawnością, wytrwałością i siłą oraz z niezawodnością ataku.

Rycerski etos SOKOŁA rodził się wraz z jego symbolami, oznakami, hasłami i wymogami natury etycznej, zawartymi w statucie, regulaminach jak też w katechizmie i przykazaniach sokolich. Wielkie znaczenie miała wymowa munduru, związana z żołnierską, powstańczą tradycją i pozdrowienie – „Czołem” i hasło określające dobitnie charakter SOKOŁA: „Szołem ojczyźnie, szponem wrogowi”. Były to też cnoty rycerskie, jakie wpajano i pielęgnowano w sokolich gniazdach, przyjmujących na swoich duchowych patronów sławnych Polaków – żołnierzy. Bez wątpienia pierwszym wśród nich był naczelnik Tadeusz Kościuszko. Do wielu cnót, obowiązujących w SOKOLE, takich jak: uczciwość, punktualność, odpowiedzialność, wytrwałość, obowiązkowość i odwaga, należy też braterstwo stawiające w karnym, wojskowym szyku sokolich druhów, niezależnie od ich statusu społecznego i majątkowego. Pod sokolim sztandarem w jednym szeregu zgodnie stawali przedstawiciele inteligencji, rzemieślnicy, arystokraci, robotnicy, oświeceni mieszczanie i włościanie. Wszystkie bez wyjątku stany bezinteresownym zaangażowaniem zaznaczały swą służbę w sokolim zakonie, pomnażając jego zbiorową siłę w dążeniu do wolności.

Siłę SOKOŁA tak określił prezes tego związku w zaborze austriackim, Tadeusz Romanowicz, na zlocie z okazji 25-lecia Sokolstwa Polskiego we Lwowie 12 maja 1892 roku: „My nie chcemy siły przed prawem ani nad prawem – my chcemy siły na usługę prawa i sprawiedliwości, (…) my jej chcemy ku temu, aby wyższe cele i dążenia ducha narodowego do swego urzeczywistnienia realną znalazły podstawę.”

W tę chwalebną misję zaangażowało się tysiące szlachetnych Polaków i poetów, którzy wypełniali romantyczną rolę przewodników duchowych narodu. Byli wśród nich: Adam Asnyk, Jan Kasprowicz, Mieczysław Romanowski, Maria Konopnicka, Henryk Sienkiewicz, Michał Bałucki, Wacław Gąsiorowski, Karol Bunsch i inni. Warto pamiętać, że to właśnie dla braci sokolej, na obchody 500-lecia bitwy pod Grunwaldem Maria Konopnicka napisała słowa „Roty”, a na zamówienie władz sokolego związku Feliks Nowowiejski skomponował do nich muzykę. Pieśni tej uczono we wszystkich sokolich gniazdach, w kraju i na obczyźnie, tam, gdzie w niestrudzonym locie dotarł SOKÓŁ, by zagarnąć pod swe skrzydła nowe rzesze Polaków.

 „Rota” stała się sztandarową pieśnią Grunwaldzkiego Zlotu SOKOŁA, na który przybyli Sokoli w liczbie 8,000 druhen i druhów, dając w dniach 14 i 15 lipca 1910 roku w Krakowie niewidziany dotąd popis sprawności fizycznej, karności i dyscypliny wojskowej. A „Rota” od tej chwili stała się drugim hymnem narodowym

Ale SOKÓŁ – mimo wielu przeszkód – niezmiennie losy swoje łączył z losami narodu. Dlatego zawsze sokolnie, w których zbierała się młodzież na ćwiczenia i inne zajęcia programowe, pełne były narodowych pamiątek. Dla działaczy tego ruchu ćwiczenia cielesne (dziś kulturą fizyczną zwane) były tylko jednym z wielu nieodzownych elementów dla osiągnięcia celu ostatecznego. Tym wielkim celem było zmartwychwstanie Polski!

Dziewiętnastoletni Teofil Starzyński, zafascynowany tak szczytnymi ideami, w 1897 roku z pomocą właściciela sklepu wędliniarskiego założył w Pittsburghu gniazdo Sokoła. Od tego roku zaczął studiować farmację, którą ukończył w 1901 roku. Otworzył wtedy własną aptekę, a w czasie epidemii ospy (1903 r.) prowadził w polskich dzielnicach szczepienia ochronne. Kontynuował naukę i jako pierwszy Polak w 1904 roku ukończył studia medyczne na uniwersytecie w Pittsburghu.

Obok pracy zawodowej Teofil Starzyński całym sercem zaangażował się w pracę w sokolstwie. Rozumiał, że sokolstwo było w stanie walczyć z bronią w ręku i przygotować kadry dla wyzwolonego państwa polskiego. Na pierwszym zebraniu gniazda został jego wiceprezesem. Szybko awansował w strukturach organizacji. Na czwartym Zjeździe Związku Sokolstwa Polskiego w Ameryce, który odbył się w Buffalo w lipcu 1899 roku, przewodniczył komisji obrad i został wybrany wiceprezesem Wydziału Głównego ZSP. W styczniu 1890 roku doprowadził do zakupu dla SOKOŁA w Pittsburghu budynku, który wyposażył w przyrządy gimnastyczne. Był jednym z najaktywniejszych działaczy nurtu niepodległościowego, tzw. Wolnego Sokolstwa. Na nadzwyczajnym zjeździe sokolstwa w 1912 roku opowiedział się za zjednoczeniem sokolstwa w niezależną organizację o charakterze niepodległościowym. Został wybrany prezesem Zjednoczonego Związku Sokolstwa Polskiego. Sokolstwo jako pierwsza organizacja rozpoczęło przygotowania militarne do walki o wolną Polskę.

Szkolenia wojskowe – choć prowadzone najczęściej tajnie – od początku istnienia SOKOŁA – przebiegały równolegle do innych zajęć programowych. Do przekazywania informacji między gniazdami rozsianymi po świecie służyły specjalne szyfry wewnątrzorganizacyjne, z pomocą których koordynowano i aktualizowano plan działań. Intensywnym szkoleniem wojskowym objęte zostały wszystkie gniazda sokole.

Chwalebnym dziełem sokołów zza oceanu było powołanie do życia Fundacji Kościuszkowskiej, realizującej do dziś swoją misję, a także organizowanie wielu kursów wojskowych i szkół podoficerskich, szkoleń służb sanitarnych oraz niesienie finansowej pomocy Polsce. Kiedy I wojna światowa zaczęła zbierać śmiertelne żniwo, Sokolstwo Polskie w Ameryce, wstrząśnięte losem rodaków zmuszonych przez zaborców do bratobójczej walki, jako pierwsze złożyło na ręce prezydenta Wilsona memoriał domagający się odbudowania Polski. Delegacja SOKOŁA na czele z ówczesnym prezesem Teofilem Starzyńskim została życzliwie przyjęta i zapewniona przez prezydenta Stanów Zjednoczonych o jego poparciu dla polskich dążeń niepodległościowych. Te prawdziwie braterskie czyny zostały wsparte ogromną daniną życia, jaką sokolstwo zza oceanu złożyło swej macierzy, dając Armii Polskiej 20,000 znakomicie wyszkolonych sokolich żołnierzy i oficerów. Armia Polska we Francji swoją potęgę zawdzięcza w dużej mierze sokolstwu dającemu jej liczebną siłę, a także kadrę kierowniczo-organizacyjną. Dużą rolę w tym patriotycznym dziele odegrał płk dr Teofil Starzyński. W 1917 roku wraz z innymi działaczami, a szczególnie z wybitnym polskim pisarzem i oficerem Wacławem Gąsiorowskim, doprowadził do otwarcia obozu w Niagara on the Lake, szkolącego ochotników do Błękitnej Armii. Wydał specjalny rozkaz do sokołów o wstępowaniu do polskiej armii. Zabiegał o środki na jej wyposażenie i na pomoc głodującym rodakom w Polsce. Spełniwszy swoje obowiązki w komisji rekrutacyjnej sam wstąpił w szeregi armii gen. Józefa Hallera i w stopniu majora został szefem służby medycznej. W 1919 roku przybył z Błękitną Armią do Polski i wziął udział w walkach na Ukrainie o ustalanie granic polskich na wschodzie.

To dzięki takim ludziom jak dr T. A. Starzyński zaistniała potężna armia polska, która utorowała Polsce drogę do równoprawnego uczestniczenia w konferencji zakończonej aktem podpisania Traktatu Wersalskiego. I nie jest przypadkiem, że uczynili to w imieniu niepodległej Polski dwaj wielcy znani i szanowani w świecie sokoli: Ignacy Jan Paderewski i Roman Dmowski! … Sokoły! Wolności ptaki i Polski przednia straż Wierniejszych dzieje nie znały, nie widział Naród nasz. Kiedy stajemy społem przysięga brzmi jak spiżowy dzwon Tobie Ojczyzno – Czołem! Wrogowi – ostry szpon!…?

Wielu sokołów poległo, wielu wróciło jako inwalidzi i bez środków do życia. I wtedy znowu dr Starzyński stanął przy nich. W 1920 roku zajął się organizowaniem hallerczyków w Stanach Zjednoczonych. W rok później powstało SWAP, którego pierwszym prezesem był właśnie T. Starzyński. W 1925 roku ponownie zostaje prezesem sokołów. Sprzeciwia się „amerykanizacji” tej organizacji, zabiega o kontakty z macierzą. Utrzymuje kontakt z Ignacym Paderewskim, aż do śmierci mistrza. Podczas II wojny światowej zabiegał u aliantów o pomoc dla Polski. Był jednym z twórców i założycieli w 1944 roku Kongresu Polonii Amerykańskiej i jednym z jego wiceprezesów.

Na Zlocie w Warszawie 15 sierpnia 1925 roku minister Raczkiewicz udekorował sztandar Sokolstwa Polskiego w Ameryce Orderem Polonia Restituta. Sam Teofil Starzyński otrzymał Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski w 1925 r. Wcześniej w 1922 roku rząd francuski udekorował go Legią Honorową. W 1961 roku w Szczecinie nazwano jedną z ulic jego imieniem. W 1962 mianowany pośmiertnie przez władze RP na uchodźstwie do stopnia generała brygady.

Zmarł 4 kwietnia 1952 roku w Pittsburghu, pochowany został na cmentarzu przy Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Doylestown. Przez historyków legionowo-sanacyjnych w okresie II RP nie został właściwie doceniony olbrzymi udział SOKOŁA, jego twórcy i przewodnika w czynie niepodległościowym. Podobna sytuacja ma miejsce w momencie obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości. Nie było żadnego pośmiertnego orderu ani wspomnienia architekta naboru 20 tysięcy ochotników do Błękitnej Armii. Istotą tożsamości Polonii Amerykańskiej powinna być szczególna troska o naszą polonijną historię. Trzeba pamiętać, że to nasi dziadowie z Milwaukee, Chicago, Nowego Jorku, Detroit i wielu innych miast pośpieszyli za ocean, aby na skinienie oddać krew dla ojczyzny. Im należy się pamięć i właściwe miejsce w polskiej historii i ten etap jeszcze nie jest zakończony. Może polskie władze doceniłyby w końcu zapomnianych emigrantów i bohaterów Niepodległej. Nigdy nie jest na to za późno.

Katarzyna Murawska, Waldemar Biniecki

Następny artykuł

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -