Harris kontra Trump – na wynik tego pojedynku czekają chyba wszyscy. Wybory, które odbędą się 5 listopada, przesądzą o tym, w jakim kierunku podążać będzie Ameryka przez najbliższe lata. Tę ważną decyzję podejmą przy urnach wyborczych miliony Amerykanów, a wśród nich również wyborcy polskiego pochodzenia. Jak zagłosuje Polonia? Ta kwestia dość niespodziewanie na finiszu kampanii znalazła się w centrum uwagi amerykańskich mediów. Czy odzwierciedla to realne zainteresowanie i działania sztabów wyborczych obu kandydatów i czy głosy Polonii naprawdę mogą mieć decydujące znaczenie?
Przedstawmy najpierw garść faktów. W wyborach prezydenckich w USA, które odbędą się 5 listopada, zmierzą się kandydatka demokratów Kamala Harris i były prezydent, ubiegający się po raz drugi o reelekcję Donald Trump, reprezentujący Partię Republikańską. Donald Trump ma na swoim koncie zwycięstwo nad Hillary Clinton w 2016 r. oraz przegrane starcie z Joe Bidenem cztery lata później. Kamala Harris pełni funkcję wiceprezydenta w administracji Bidena, a do wyścigu wyborczego oficjalnie dołączyła stosunkowo niedawno – niespełna trzy miesiące przed wyborami, zastępując w roli kandydata urzędującego prezydenta. Według wszystkich opublikowanych do tej pory sondaży ich szanse są wyrównane i choć raz wśród ankietowanych prowadzi Trump, a innym razem wyprzedza go Harris, to różnice między nimi są niewielkie, w granicach błędu statystycznego. To oznacza, że naprawdę o zwycięstwie może przesądzić kilka czy kilkanaście tysięcy głosów, czemu zresztą sprzyja amerykański system wyborczy przydzielający wszystkie głosy elektorskie z danego stanu temu kandydatowi, który zdobył w nim większe poparcie, choćby było ono nawet większe w stopniu minimalnym. A to z kolei kieruje oczy wielu na… Polonię, która zamieszkuje licznie zwłaszcza tzw. swing states, w których tak naprawdę rozegra się walka o prezydenturę USA.
Walka o głosy
Szacuje się, że w USA jest około 10 milionów mieszkańców deklarujących polskie pochodzenie (w spisie powszechnym przeprowadzonym w 2021 r. przez Bureau of the Census polskie korzenie zadeklarowało ponad 9 milionów badanych). Oznacza to, że Polonia stanowi ok. 3 proc. całej populacji USA. Teoretycznie – niewiele, jednak odsetek ten jest znacząco wyższy we wspomnianych wyżej stanach, takich jak Pensylwania, Michigan, Wisconsin czy Ohio. To właśnie Polonia z Pensylwanii jako pierwsza została wzięta na kampanijny tapet, gdy z ust Kamali Harris podczas wrześniowego wiecu w Filadelfii padły słowa nawiązujące do 800 tys. Amerykanów polskiego pochodzenia mieszkających w tym stanie. – Kilka tysięcy głosów w tych stanach może mieć znaczenie w tych wyborach – stwierdził też stanowczo były demokratyczny kongresman polskiego pochodzenia Tom Malinowski w rozmowie z NBC News, a jego wypowiedź została zacytowana w artykule pt. „Wyborcy polskiego pochodzenia postrzegani jako klucz do wygranej przez Harris i Trumpa”.
Czy rzeczywiście tak się może stać? Wcześniejsze wybory pokazują, że tak. Zostańmy przy Pensylwanii, w której do zdobycia jest aż 19 głosów elektorskich – najwięcej spośród wszystkich „wahających się” stanów. W poprzednich wyborach Joe Biden uzyskał tam zaledwie o 80,555 więcej głosów niż Donald Trump, zgarniając tym samym pełną pulę głosów elektorskich. Z kolei cztery lata wcześniej to Trump pokonał Hillary Clinton, mając zaledwie 55 tysięcy głosów przewagi. Z tej perspektywy potencjalne 800 tys. głosów, o których mówiła Harris na wiecu, staje się nie lada gratką. Czy jednak kandydatom łatwo będzie pozyskać przychylność Polonii i co robią w kierunku, by tak się stało?
Gesty i słowa
Kamala Harris zdaje się koncentrować na polonijnych wyborcach w Pensylwanii. Kandydatka demokratów w połowie października ruszyła w trasę po tym stanie, starając się dotrzeć zwłaszcza do miast zamieszkałych przez osoby z polskimi korzeniami. Wcześniej szerokim echem w mediach, również polskich, odbił się spot wypuszczony przez America’s Future Majority Fund – organizację pozarządową wspierającą demokratów. W krótkim nagraniu słychać krakowski hejnał, pojawia się żołnierz w polskim mundurze, a narrator po angielsku opowiada legendę o krakowskim sygnaliście zabitym przez Tatarów podczas oblężenia stolicy Małopolski w 1240 roku, porównując te historię do współczesnej sytuacji Polski i Ukrainy ostrzegających zachodnie kraje przez Władimirem Putinem i Donaldem Trumpem. Na Facebooku i innych mediach społecznościowych działa też profil „Polish-Americans for Harris”, a sztab Harris powołał specjalną grupę mającą zmobilizować Polonię do głosowania na ich kandydatkę. W ramach tego odbyło się m.in. spotkanie otwarte na platformie Zoom, podczas którego politycy polskiego pochodzenia z Partii Demokratycznej podzielili się z uczestnikami m.in. swoimi wspomnieniami związanymi z Polską lub z wychowaniem w polskim domu. Jednak choć taki sentymentalny powrót do przeszłości niewątpliwie może budować poczucie wspólnoty z osobami współdzielącymi te doświadczenia, to trudno powiedzieć, by wnosił coś konstruktywnego w kontekście przyszłości, zarówno Ameryki, jak i mieszkających tu Polaków.
Donald Trump stara się natomiast kierować swoje przesłanie do szerszego grona polonijnych odbiorców. Były prezydent m.in. udzielił wywiadu polskiej TV Republika, kojarzonej z prawą stroną polskiej sceny politycznej, podczas którego z jego strony padło wiele ciepłych słów pod adresem Polaków. Opublikował też w mediach społecznościowych specjalne nagranie z okazji Dnia Kazimierza Pułaskiego, w którym stwierdził, że „kocha Polskę i kocha Polaków”, a tuż przed Paradą Pułaskiego w Nowym Jorku, która odbyła się 6 października, spotkał się z jej organizatorami w Trump Tower na Manhattanie. Krótki film z jego gratulacjami i pozdrowieniami został też wyemitowany podczas jubileuszowego bankietu z okazji 80-lecia Kongresu Polonii Amerykańskiej, który odbył się w październiku w Chicago. Trump również w poprzednich swoich kampaniach nie pomijał Polonii – w 2016 r. spotkał się z grupą polonijnych działaczy w Chicago, a w 2020 r. odwiedził Narodowe Sanktuarium św. Jana Pawła II w Waszyngtonie. W tym roku również pojawiła się zapowiedź, że przybędzie do Amerykańskiej Częstochowy, gdzie miał się spotkać z prezydentem RP Andrzejem Dudą, jednak ostatecznie spotkanie zostało przez Trumpa odwołane bez podania przekonującej przyczyny.
Polonia w centrum zainteresowania
Przedstawiciele sztabów obu kandydatów zgodnie zapewniają, że dla ich kandydata Polonia jest ważna. Quinton Fulks, zastępca kierownika kampanii wiceprezydent Kamali Harris, cytowany przez telewizję CBS News, oznajmił: „Polonia amerykańska w Pensylwanii ma szansę zdecydować, kto będzie następnym prezydentem Stanów Zjednoczonych”. Natomiast Karoline Leavitt, krajowa sekretarz prasowy kampanii Trumpa, stwierdziła: „nasze przesłanie do polskich Amerykanów w Pensylwanii jest takie, że prezydent Trump sprawi, że ten kraj i Pensylwania znów będą zamożne, bezpieczne i silne”.
Tyle o gestach i słowach, a jak to się ma do realnych działań? Donald Trump już miał okazję pełnić funkcję prezydenta i jeśli chodzi o osiągnięcia w kontekście działań istotnych dla Polski i Polonii, to właśnie jemu przypisuje się zniesienie wiz dla Polaków. Trudno tu co prawda mówić o jego osobistej zasłudze, ponieważ decyzja w tej sprawie leżała w gestii Departamentu Stanu i Bezpieczeństwa Krajowego po tym, jak Polska spełniła szereg ustalonych przez Kongres USA wymogów koniecznych, by móc dołączyć do programu ruchu wizowego, to pozostaje faktem, iż stało się to za jego kadencji.
Harris nie miała jeszcze możliwości wykazać się jako prezydent, ale nie można pominąć faktu, że pełni znaczącą rolę w administracji obecnego prezydenta Joe Bidena. A ta od samego początku, nawet wbrew części opinii publicznej w Stanach, wspiera walkę obronną Ukrainy, co z kolei ma bezpośrednie przełożenie na bezpieczeństwo Polski. Warto też wspomnieć o wizycie Joe Bidena w Polsce w marcu 2022 r., zaledwie miesiąc po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, kiedy to swoją osobistą obecnością przekazał światu ważny komunikat: że Ameryka stoi murem za Polską i NATO. Sama Kamala Harris jako wiceprezydent również kilkukrotnie gościła w Warszawie.
Trudno jednak nie zauważyć, że żadna z kampanii nie skierowała do Polonii spójnego przekazu, wykraczającego poza pojawiające się okazjonalnie w wypowiedziach czy działaniach obu kandydatów wątki patriotyczno-sentymentalne. Żadna też nie poczyniła starań, aby dotrzeć do polonijnych wyborców w bardziej celowy sposób, choćby poprzez polonijne media. Choć gesty sympatii i fakt, że Polonia w ogóle została dostrzeżona i wzięta pod uwagę jako potencjalna siła polityczna mogą stanowić powód do radości i napawać optymizmem na przyszłość, to jednak brak konkretów studzi nieco ten entuzjazm.
Dyskusja o tym, czy głosy Polonii mogą mieć wpływ na wynik wyborów prezydenckich, rozgorzała także w mediach. Temat podjęty został m.in. przez wspomnianą wcześniej stację NBC News, magazyn Foreign Policy, telewizję CBS, obszerny artykuł opublikowany został też na łamach New York Times czy Newsweeka, gdzie publicysta Joe Edwards stwierdził, że „szalę zwycięstwa w nadchodzących wyborach mogą przechylić trzy grupy: mieszkańcy wsi pochodzenia afroamerykańskiego, latynoscy ewangelicy i Amerykanie o polskich korzeniach”. Ciekawą opinią podzielił się portal Politico, który stwierdził, że choć kandydatka demokratów „gra na polskim patriotyzmie” i straszy Rosją, to Polonia bardziej przejmuje się sytuacją ekonomiczną w USA niż wojną w Ukrainie. W artykule zwrócono też uwagę na coraz większą utratę „poczucia jakiegokolwiek jednolitego punktu widzenia amerykańskiej Polonii”.
Realna siła…
A czy Polonia faktycznie może być postrzegana jako jednolita grupa, która w sposób zdecydowany poprze jednego z kandydatów? Choć kwestie bezpieczeństwa Polski czy podtrzymywanie polskiego dziedzictwa są zapewne ważne dla większości osób polskiego pochodzenia, to jednak nie da się ukryć, że pod względem politycznym Polonia jest podzielona. Podziały te odzwierciedlają wyniki ogólnokrajowej ankiety przeprowadzonej na przełomie 2020 i 2021 roku przez Instytut Piast z siedzibą w stanie Michigan. Ankietowani odpowiedzieli na szereg pytań na temat swojego dziedzictwa, więzi z Polską i Polonią, a także poglądów politycznych oraz bieżących spraw i wydarzeń. Było to jedyne w swoim rodzaju i zarazem najbardziej kompleksowe badanie na temat amerykańskiej Polonii, które usiłowało znaleźć odpowiedzieć na pytanie i pomóc w zrozumieniu jaka jest współczesna Polonia oraz dokąd zmierza jako jedna z największych grup etnicznych w USA.
Z badania wynika, że 11% ankietowanych uważało się za politycznie niezależnych, 39% za republikanów i aż 50% za demokratów. 40% określiło swoje poglądy jako liberalne, a 39% jako konserwatywne. Spośród osób biorących udział w ankiecie w wyborach prezydenckich w 2016 roku ponad połowa głosowała za Hillary Clinton, a 39% na Donalda Trumpa. 4 lata później aż 58% ankietowanych oddało glos na obecnego prezydenta, a tylko 37% poparło kolejną kadencję Donalda Trumpa. – Polonia nie głosuje jako blok i w większości nie kieruje się sprawami związanymi z krajem pochodzenia, lecz głosuje po prostu tak, jak reszta Amerykanów – twierdzi w wypowiedzi dla polskich mediów dr Dominik Stecuła, współautor wspomnianego badania zrealizowanego pod egidą Instytutu Piast. Jak podkreśla Stecuła, choć często mówi się, że kandydat, na którego w większości głosowała Polonia, wygrywał wybory za niemal każdym razem w XX w., to nie wynika to ze szczególnej mocy ich głosów, lecz z tego, że Polacy w Ameryce głosują tak, jak reszta kraju.
…czy niewykorzystany potencjał?
Czy głosy Polonii mają szansę przeważyć szalę zwycięstwa w tegorocznych wyborach? Teoretycznie tak, jeśli weźmie się pod uwagę jej liczebność, zwłaszcza w „swing states”. Na pewno jest to pod tym względem grupa, która nie pozostaje bez znaczenia i oboje kandydaci zdają sobie z tego sprawę. Z drugiej strony Polonia nigdy nie była postrzegana przez amerykańskich polityków jako jednolity blok wyborczy i stąd być może wynika brak konkretnych działań w kierunku polonijnych wyborców, choć wątek Polonii w tegorocznej kampanii jest wyjątkowo mocno akcentowany.
Jak tym razem zagłosuje Polonia? I w pierwszej kolejności – czy w ogóle pójdzie do urn? O polonijne głosy między oboma kandydatami rozgrywa się bezprecedensowa walka. Bez względu na to, kto zwycięży, dla Polonii wygraną będzie, jeśli w końcu zacznie być postrzegana jako realna siła polityczna, z którą warto się liczyć.
Joanna Szybiak