czwartek, 9 maja, 2024
Strona głównaDziałyOpinieConectivity po polsku

Conectivity po polsku

Właśnie jem śniadanie w bydgoskiej Katarynce i próbuję opisać wydarzenie, które wspaniale mogłoby służyć polskiej narracji za granicą. Wracam bowiem ze Światowego Forum Mediów Polonijnych, które miało miejsce w Warszawie w dniach 22-24 września. 65 dziennikarzy z ponad 17 państw wliczając w to Australię, Stany Zjednoczone, Kazachstan, Azerbejdżan, Ukrainę, Litwę, Białoruś i kraje Europy zachodniej spotkali się, aby wymienić doświadczenia i opracować strategię: jak być zauważonym w Polsce? Stan ten trwa praktycznie od 1989 roku, gdzie media w Polsce przestały zauważać, że polska narracja za granicą mogłaby być promowana przez media polonijne, gdyby traktowano je poważnie. Przypominam tylko, że w okresie komunizmu media polonijne jako jedyne przekazywały Polakom i światu prawdziwy obraz Polski pod sowiecką okupacją. Można tutaj wymienić wiele utytułowanych nazwisk, wśród których warto wymienić Jacka Kalabińskiego i jego rewelacyjne tłumaczenie oraz brawurowe wystąpienie Lecha Wałęsy przed publiką amerykańską, które wygłosił w amerykańskim Kongresie: „My naród” („We the pe ople”). Niewielu dzisiejszych dziennikarzy w Polsce mogłoby popisać się takim angielskim i retoryką w przekazie dla świata Anglosasów. Takich dziennikarzy byłoby znacznie więcej, gdyby polskie teraz już niepodlegle państwo poważnie podchodziło do promocji Polski za granicą. Jaki jest stan polskiego dziennikarstwa poza Polską pokazało właśnie to forum, które zaistniało tylko dlatego, że minister Dziedziczak przydziela bardzo skromne fundusze, aby takie wydarzenia się odbywały. Dziękujmy. Stan polskiego dziennikarstwa za granicą jest fatalny. Bywa tak, że po upadku danego medium redaktorzy po prostu nie mają pracy. Portale, gazety utrzymywane są głównie z pieniędzy samych dziennikarzy. Wizyty polityków z Warszawy zamiast pomóc środowiskom polonijnym w ich integracji dokładnie dzielą to środowisko. Relacje mediów warszawskich o życiu Polonii wplecione są w powielającą się kalkę, że w przekazie musi być zdjęcie polityka, jego nazwisko, dzieci i uśmiechnięte dziewczyny w strojach łowickich lub góralskich. W taki to sposób utrwalany jest w Polsce obraz Polonii – prostych, niedoinformowanych ludzi, pomimo faktów, które mówią coś innego. Kiedy inne państwa współpracują ze swoimi diasporami ekonomicznie i politycznie, my utrwalamy w Warszawie i na świecie cepeliowski wizerunek Polaków za granicą. Wrócimy jednak do forum. Zabrakło na nim tych, którzy za pieniądze polskiego podatnika są odpowiedzialni za współpracę z Polonią. Warszawskie media od wielu już lat nie są zainteresowane tematem Polonii, co podkreślam wyraźnie w tym tekście: mówimy o 20-milionowej polskiej diasporze, która nie funkcjonuje w polskim krwioobiegu. Najbardziej poruszające były historie naszych rodaków ze wschodu: z Białorusi, Ukrainy i Kazachstanu. Relacje Ani Paniszewy, aresztowanej przez reżim Łukaszenki, która w bardzo emocjonalnej relacji przypomniała, że polscy dziennikarze z Białorusi ciągle czekają na pomoc. Relacje dziennikarek z Ukrainy, które mówiły o pomocy dla Ukrainy, ale mówiły też o pomocy dla Polaków na Ukrainie, której ciągle brakuje. Polacy z Kazachstanu ciągle czekają na repatriację, której nie ma. Szkoda, że te zagadnienia nie znajdą się w kampanii wyborczej.

Waldemar Biniecki
Redaktor Naczelny „Kuryera Polskiego”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -