piątek, 26 kwietnia, 2024
Strona głównaDziałyOpinieBudapeszt w Warszawie?

Budapeszt w Warszawie?

Polską scenę polityczną od lat charakteryzuje duża liczba ostrych sporów, ale w ostatnich tygodniach zupełnie zmieniły one swój wektor. Walkę na linii rządząca koalicja – opozycja zastąpiły w ostatnich tygodniach spory wewnętrzne. Dziwne? Wcale nie, bo do kolejnych wyborów pozostaje jeszcze prawie 3 lata, a o dzisiejszych walkach i sporach nikt do tego czasu nie będzie pamiętał. To zatem najlepszy czas na wewnętrzne „porządki”, ale i próby reorganizacji własnego podwórka.

W Zjednoczonej Prawicy, przynajmniej w momencie, gdy piszę te słowa, trwa próba osłabienia Jarosława Gowina – szefa i założyciela Porozumienia. Obecnie dysponuje ono 17 posłami, którzy przy wszystkich 235 szablach rządzącej koalicji są na wagę większości parlamentarnej, a więc utrzymania zdolności rządzenia. Gowin już w ubiegłym roku porwał się na rozmowy z opozycją, blokując wraz z nią majowe wybory prezydenckie w formie korespondencyjnej. Mało kto dziś pamięta, że ich przełożenie na lipiec de facto nie tylko uratowało, ale wręcz wzmocniło Platformę Obywatelską, bo notowania Małgorzaty Kidawy-Błońskiej były po prostu fatalne.

Rozłam w Zjednoczonej Prawicy to dziś bodaj jedyna szansa opozycji na sukces. Opozycji, w której trwa walka o przywództwo. W sondażach Polska2050 Szymona Hołowni dogoniła już Platformę Obywatelską, więc ta postanowiła zaprosić ruch celebryty, jak i PSL oraz Lewicę, do wspólnej koalicji. Jest to ruch o tyle dziwny, że do wyborów jeszcze daleko i wiele po drodze może się zdarzyć. Słychać zresztą opinie, że pod szyldem Platformy Obywatelskiej nie da się już w Polsce wygrać wyborów, bo wyborcy dobrze pamiętają lata 2008-2015, które mocno kontrastują z obecną rzeczywistością. 

Zaproszenia do Koalicji 276 nie dostała Konfederacja, która mogłaby być wielkim beneficjentem podziału sceny politycznej na dwa Goliaty i jednego Dawida. Dziś nic nie zapowiada, by Konfederacja przystąpiła do któregoś z bloków, ale podobnie było przez wiele lat z partią Jobbik na Węgrzech. Tam odpowiednik polskiej Konfederacji niespodziewanie przystąpił do koalicji z postkomunistami i lewicą, co doprowadziło do zrównania się w sondażach opozycyjnego bloku z rządzącym Fideszem Viktora Orbana. Taka sytuacja wydawała się tam nie do pomyślenia, bo młodzi prawicowi patrioci za głównego wroga uważali właśnie tych, którzy w Budapeszcie rządzili przed Orbanem. Ale jak widać w polityce nic nie jest niemożliwe.

Opozycja w Polsce jest dziś podzielona. Platforma, PSL, Lewica, Hołownia i Konfederacja walczą nie tylko z Prawem i Sprawiedliwością, ale też z sobą nawzajem. Trudno jednak przypuszczać, by ich liderzy nie zdawali sobie sprawę, że w pojedynkę na wyborcze zwycięstwo nie mają większych szans. Być może jest to ich świadoma taktyka na uśpienie Zjednoczonej Prawicy – dokładnie tak jak to było na wiosnę ubiegłego roku, gdy Andrzej Duda wydawał się nie mieć godnego rywala. Gdy jednak przyszła kampania wyborcza, okazało się, że opozycja może liczyć nawet na… Jarosława Gowina.             

W polskiej polityce dzieje się obecnie naprawdę sporo ciekawych rzeczy. A słynny scenariusz „Budapesztu w Warszawie” może mieć swoją kolejną odsłonę.

Arkadiusz Rogowski

spot_img

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -