Wypadek przy pracy może się przydarzyć każdemu z nas, nawet przy zachowaniu największej ostrożności. Obok pomocy medycznej najważniejszą kwestią jest wybór kancelarii prawnej, która otoczy poszkodowanego odpowiednią opieką w walce o należne zadośćuczynienie za utratę zdrowia. Nowojorski adwokat Paweł P. Wierzbicki zapewnia, że jego klienci mogą nie tylko liczyć na to, że będzie walczył o ich prawa ze wszystkich sił, ale też na każdym etapie sprawy udzieli im wsparcia i wyjaśni wszelkie niejasności. Jak do tej pory z sukcesami pracował nad ponad 200 sprawami.
– Mam częsty kontakt z klientem i pomimo tego, że jestem zajętym człowiekiem, to można się ze mną zawsze skontaktować. Nie ma sytuacji, żeby klient nie był w stanie się do mnie dodzwonić czy całymi tygodniami czekał na mój telefon zwrotny, albo nie wiedział, co się dzieje w jego sprawie – zapewnia adwokat Wierzbicki, jeden z prawników procesowych renomowanej kancelarii Block, O’Toole & Murphy, do której dołączył blisko trzy lata temu.
Dla Polonii to duże szczęście, że członkiem kancelarii z takim dorobkiem i osiągnięciami jest mówiący po polsku adwokat.
Urodzony w Chicago, wychowany w Polsce
Kim jest Paweł P. Wierzbicki i dlaczego warto mu zaufać? Pozycję, którą dziś piastuje, zawdzięcza talentowi, ambicji, ciężkiej pracy i zamiłowaniu do praktykowania prawa.
W historii Pawła ciekawe jest to, że urodził się w Chicago i kiedy miał zaledwie kilka miesięcy, jego mama zdecydowała o powrocie do Polski. Wychowywał się w Białymstoku, skąd po maturze wyjechał do Warszawy na studia. Ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego z tytułem magistra prawa. Już w czasie studiów wiedział, że nie chce się ograniczać do praktykowania prawa tylko w Polsce i postanowił zdać międzynarodowy egzamin z terminologii prawniczej – The International Legal English Certificate Exam, przeprowadzany przez brytyjski uniwersytet w Cambridge. Był jednym z najmłodszych uczestników.
– Egzamin zdawało wtedy wielu doświadczonych prawników i szczerze mówiąc obawiałem się czy ja, tuż po szkole, mam w ogóle jakieś szanse – wspomina adwokat.
Tymczasem zdał bez najmniejszych problemów. Pomogło mu to w pierwszej pracy, którą podjął w największej w Europie francuskiej korporacji prawniczej. Pomimo że kancelaria miała swój prestiż, świeżo upieczony prawnik pozostawał otwarty na ewentualne nowe możliwości. I kiedy dzięki współpracy Uniwersytetu Warszawskiego i University of Florida pojawiła się szansa na podyplomowe studia prawnicze w Stanach, to nie zastanawiał się długo.
– Wiedziałem, że to okazja, z której trzeba skorzystać. Postawiłem wszystko na jedną kartę i w 2014 roku przyleciałem do Miami – opowiada Paweł P. Wierzbicki.
Najlepszy na roku
Pomimo ogromnej ciekawości, jak wygląda życie na Florydzie, jak się bawią studenci, Paweł wiedział, że jej zaspokojenie musi poczekać, bo najważniejsza była nauka.
– Uczyłem się w programie „studia dla prawników zagranicznych”. W skrócie mówiąc, to taki przyspieszony program, bo normalnie studia prawnicze trwają trzy lata, a tu trzeba było cały program ogarnąć w dwa semestry Zaraz potem można podejść do egzaminu adwokackiego w Nowym Jorku lub Kalifornii (bar exam – przyp. autor) – opowiada.
W zaledwie trzy miesiące sam musiał przyswoić wiedzę z większości przedmiotów wymaganych na egzaminie.
– Studiowanie w Polsce i Ameryce znacząco się różni. W Polsce tak naprawdę najwięcej nauki jest w czasie sesji. W Ameryce idziesz na wykłady i na następny dzień musisz mieć przeczytane i opanowane 150-200 stron materiału. Początki były ciężkie, bo musiałem przyswajać w szybkim tempie wiedzę w drugim języku, więc poświęcałem na to o wiele więcej czasu niż Amerykanie – opisuje Paweł.
Zaraz po rozpoczęciu studiów pojawiły się komplikacje ze sfinansowaniem czesnego na amerykańskiej uczelni. Pomimo rozterek i ogromnego stresu zaryzykował i wziął kredyt.
– Kiedy zacząłem przeliczać wysokość kredytu na złotówki, to powiedziałem sobie, że musi mi się udać, bo inaczej tego kredytu nie spłacę – wspomina.
Jednak ciężka praca, determinacja, wrodzone zdolności, ambicja, poświęcenie, nieprzespane noce przyniosły zwieńczone sukcesem efekty.
Po pierwszym semestrze, czyli po zaledwie 6 miesiącach, Paweł podszedł do egzaminów z amerykańskimi studentami i… zdał najlepiej na roku egzamin z amerykańskiego prawa deliktowego regulującego roszczenia odszkodowawcze w Stanach Zjednoczonych. Został nawet wyróżniony dziekańską nagrodą za wybitne osiągnięcia w nauce, a profesor z prawa odszkodowań od razu zaproponowała mu pracę gdziekolwiek na Florydzie. To jednak wymagałoby kolejnych dwóch lat nauki, a on chciał już pracować.
– Nie mogłem sobie pozwolić, abym przez kwestie bariery językowej czy kulturowej znalazł się na końcu, musiałem być w czołówce – podsumowuje.
Tylko ta kancelaria
Również jako jeden z najlepszych zdał Bar Exam w Nowym Jorku. W lutym 2017 roku trzymał w ręku nowojorską licencję adwokacką. Paweł zdobywał doświadczenie i w końcu przyszło to, na co czekał, czyli upragniona pozycja w kancelarii Block, O’Toole & Murphy na Manhattanie.
Dzięki temu, że młody adwokat na bieżąco sprawdzał wyniki i rankingi firm w profesjonalnych i renomowanych pismach prawniczych, wiedział, że ta kancelaria od lat osiąga najlepsze wyniki.
Nie czekał biernie na cud, aby tam się dostać.
– Poczyniłem pewne kroki i udało mu się umówić na rozmowę kwalifikacyjną – mówi Paweł.
W ciągu jednego dnia odbył aż siedem takich rozmów z wszystkimi partnerami i powiodło się. W czerwcu 2019 roku został zatrudniony jako adwokat procesowy, a Polonia nowojorska zyskała wspaniałego, dwujęzycznego prawnika.
Jak wybrać dobrą kancelarię?
Na co dzień raczej nie myślimy o tym, że możemy ulec wypadkowi. To niestety może przyjść niespodziewanie i spotkać każdego z nas. Jeżeli jesteś osobą pracującą, zwłaszcza na budowach, ale nie tylko, to jednak warto zrobić rozeznanie, kto w razie nieszczęścia najlepiej reprezentowałby nas i walczył o nasze prawa. Zwłaszcza że po wypadku, będąc w szoku i nie najlepszej kondycji, można popełnić wiele błędów i wpaść w nieodpowiednie ręce.
– Wybranie dobrej kancelarii adwokackiej to nie jest łatwa sprawa i zanim to zrobimy, warto sprawdzić, która by nam najbardziej odpowiadała. Pomocny w tym jest internet, gdzie w wyszukiwarce znajdziemy strony nowojorskich kancelarii prawniczych. Trzeba poświęcić trochę czasu i poczytać, co oferują, ale przede wszystkim wejść w zakładkę „wyniki” (results) i dowiedzieć się o werdyktach sądowych czy wynikach ugodowych. Nowojorskie prawo pracy jest przyjazne dla pracowników budowlanych i należy pamiętać, że osoba, która doznała poważnych uszkodzeń ciała podczas wypadku w pracy, ma prawo do odszkodowania. Ale z tego tytułu zarabia także adwokat. Chciałbym ostrzec, że wielu z nich zamyka sprawy, zgadzając się na mniejszą wartość odszkodowania niż można by było faktycznie uzyskać. Chcą po prostu jak najszybciej dostać swoje pieniądze i nie obchodzi ich dobro klienta. Takich adwokatów lepiej się wystrzegać – doradza mec. Wierzbicki.
Bardzo łatwo można zrobić ulotkę informującą o wspaniałych rezultatach i wygranych i tylko małym drukiem dopisać, że są to wyniki, które osiągnięto w porozumieniu z kimś innym, wiele informacji jest mocno nagiętych do rzeczywistości. Zdarza się, że poszkodowani nawet nie wiedzą, kto ich reprezentował, gdyż adwokat skierował sprawę do prowadzenia przez inną kancelarię, w której klient nigdy nie był.
Wynik sprawy zależy od wyboru adwokata
Adwokat Wierzbicki radzi również, aby sięgnąć po drugą, a nawet trzecią poradę.
– Zanim się podpisze jakiekolwiek dokumenty, warto umówić się na rozmowę w biurach kilku kancelarii i porównać jak adwokat nas traktuje, jakie jest jego podejście, jaka panuje atmosfera w kancelarii. Po trzech rozmowach człowiek będzie miał już jakieś porównanie i wyczuje, który adwokat sprzedaje mu bajeczki i mówi to, co chcemy usłyszeć, a który jest szczery. Pamiętajmy, że ten drugi nigdy w czasie pierwszej rozmowy nie odpowie na pytanie, ile pieniędzy można wygrać i nigdy żadnych pieniędzy nie obieca. Jeżeli ktoś to mówi, to znaczy, że kłamie. Żaden adwokat, nawet najlepszy, na pierwszym spotkaniu nie jest w stanie rzetelnie oszacować wartości sprawy i przewidzieć, jak ta sprawa się zakończy. A jeśli to właśnie słyszymy, to oznacza to tylko tyle, że dany prawnik chce zakończyć sprawę przy najmniejszym wysiłku i wziąć swoje honorarium jak najszybciej – mówi.
Niestety, jak pokazuje życie, wielu adwokatów uskutecznia takie praktyki, żeby tylko przekonać klienta do podpisania dokumentów. Ale i tu jest wyjście z sytuacji. Albowiem na każdym etapie sprawy klient ma prawo zmienić adwokata bez żadnych dla siebie konsekwencji finansowych.
– Do zmiany reprezentacji prawnej wystarczy jeden podpis klienta, resztę kancelarie załatwiają między sobą. Jeżeli klient czuje, że mu się współpraca z adwokatem nie układa, to powinien szukać nowego. Nie należy się krępować czy źle czuć z powodu konsultacji w innej kancelarii. Trzeba myśleć przede wszystkim o sobie i pamiętać, że jak się miało poważny wypadek, to od wyboru adwokata zależy wynik sprawy, co z kolei wpływa na dalsze życie poszkodowanej osoby – twierdzi Paweł P. Wierzbicki.
Nie ma miejsca na niedomówienia
Nawet jeżeli osoba poszkodowana nie posługuje się dobrym angielskim, to dostęp do różnych form informacji jest teraz tak ogromny, że każdy może z łatwością po nie sięgnąć, a mówiący po polsku adwokaci ogłaszają się we wszelkich dostępnych mediach.
– To, co proponuje nasza kancelaria, jest idealnym połączeniem dla poszkodowanych, którym łatwiej porozumiewać się po polsku. Pracuję w jednej z najlepszych kancelarii odszkodowawczych w Nowym Jorku i mówię w obydwu językach. W sprawach prawnych bardzo ważne jest, aby klient z prawnikiem porozumiewał się bezbłędnie, bo tu każdy szczegół jest ważny. Nie ma miejsca na niedopowiedzenia czy niejasności, szczególnie na przesłuchaniach sądowych. Wielokrotnie dzwonią do mnie Polacy poszkodowani w wypadkach, reprezentowani przez renomowane kancelarie, bo nie są w stanie zrozumieć, co się dzieje w ich sprawie, a niemówiący po polsku adwokat nie potrafi im tego jasno wytłumaczyć – przekonuje prawnik.
Adwokat Wierzbicki podkreśla, że każda sprawa jest inna. Dlatego nie można stwierdzić, czy aby ją zakończyć, lepszy jest proces, czy ugoda. Często pierwsze oferty ugodowe są zaniżane i lepiej pójść na proces, aby uzyskać godziwe zadośćuczynienie. Ale należy tu pamiętać, że najwyższe wygrane są wypłacane klientom kancelarii, których dobre wyniki są znane, a firmy ubezpieczeniowe dokładnie wiedzą, czego ich prawnicy potrafią dokonać.
Indywidualne podejście
Prestiżowa kancelaria „Block, O’Toole & Murphy” działa na nowojorskim rynku od ponad trzydziestu lat. Jeffrey Block, Daniel O’Toole i Stephen Murphy to wyśmienici adwokaci procesowi.
– Praca z nimi to dla mnie wielki zaszczyt. Każdego dnia uczę się od nich czegoś nowego. Ale to przede wszystkim ludzie o dobrych sercach, którym zależy na drugim człowieku – mówi Paweł.
Nad sprawą w tej kancelarii bardzo intensywnie pracuje zespół ludzi pod przewodnictwem adwokata prowadzącego. Dlatego jest w stanie przeciwstawić się dużym kancelariom reprezentującym firmy ubezpieczeniowe i wygrać. To przodująca kancelaria w Nowym Jorku pod względem zwycięskich werdyktów i rozstrzygnięć ugodowych.
– To, jak przygotowujemy się do sprawy, sprawiło, że cieszymy się dużym szacunkiem wśród sędziów i adwokatów drugiej strony. I to właśnie wpływa na wyniki końcowe. Różnimy się od kancelarii, które biorą zbyt dużo spraw i często adwokat na rozprawie nawet nie zna nazwiska swojego klienta. My nie bierzemy każdej sprawy, pod tym względem prowadzimy sporą selekcję. Każdą sprawę traktujemy indywidualnie, dzięki czemu opowiadając przed sądem historię naszego klienta o tym, jak wypadek zmienił jego życie, pokazujemy zarówno sądowi, jak i drugiej stronie oraz ławnikom, że nasz klient to także nasz przyjaciel i znamy go jako człowieka, a nie numerek kolejnej sprawy – mówi polski adwokat.
Największa miłość i duma
Nie ma wątpliwości, że mecenas Wierzbicki kocha swoją pracę i walczy o dobro klienta z pełną determinacją i oddaniem. Ale największą miłością jego życia jest żona Kasia i 11-miesięczny synek. Paweł i Kasia tworzą parę już od kilkunastu lat, jednak sakramentalne „tak” powiedzieli sobie już po przeprowadzce do Stanów, podczas ceremonii ślubnej na plaży w ścisłym gronie najbliższych.
Żona jest nie tylko wielką miłością, ale także dumą Pawła. Podobnie jak małżonek jest prawnikiem, ale w innej dziedzinie. Zatrudniona w dziale patentowym jednej z najlepszych kancelarii w Stanach Zjednoczonych, elitarnej firmy Quinn Emanuel Urquhart & Sullivan, LLP, Kasia jest adwokatem patentowym.
– Moja żona jest chyba jedyną adwokatką patentową polskiego pochodzenia na Wschodnim Wybrzeżu, która faktycznie posługuje się językiem polskim – mówi z dumą Paweł.
Ale to nie wszytko, bo Kasia posiada także tytuł inżyniera biomedycznego.
Ta wspaniała para jest skazana na sukces.
Aktywny udział w życiu Polonii
Jak na razie małżonkowie układają swoje życie w Ameryce, ale polskie tradycje, w których zostali wychowani, są dla nich najważniejsze. Mają bardzo silne związki z ojczyzną, co sprawiło, że aktywnie udzielają się życiu nowojorskiej Polonii. Mecenas Wierzbicki od 2018 roku jest członkiem Pulaski Association of Business and Professional Men – jednej z najstarszych organizacji polonijnych. Od dwóch lat zasiada w zarządzie organizacji i pełni funkcje sekretarza finansowego.
– Jest to organizacja ze wspaniałymi tradycjami i ogromnym potencjałem, zrzeszająca wybitnych indywidualistów, którym zależy na dobru Polonii. Osiągając sukces, chciałem oddać część tego sukcesu środowisku, z którego pochodzę, a Pulaski Association jest znakomitą platformą, przez którą angażujemy się w różne inicjatywy społeczne, kulturalne i edukacyjne. Ponadto chciałem również uczestniczyć w rozwoju organizacji i pełnić funkcję łącznika między pokoleniami starszych i młodszych członków, co jest kluczowe, ponieważ bez kontynuacji przekazywania wartości między starszą i młodszą generacją profesjonalistów i przedsiębiorców polskiego pochodzenia nie będzie prężnej i dobrze zorganizowanej polskiej społeczności na Wschodnim Wybrzeżu USA – mówi adwokat.
Iwona Hejmej
Prawie 9 milionów dla polskiego klienta
5 lat temu mecenas Paweł P. Wierzbicki rozpoczął pracę nad sprawą, która była beznadziejnie trudna do udowodnienia, a dziś uważa ją za swój największy dotychczasowy sukces.
Wraz z mecenasem Danielem O’Toole uzyskali odszkodowanie w wysokości 8,750,000 dolarów na rzecz ich klienta, nieudokumentowanego imigranta z Polski, który w marcu 2016 roku spadł z drabiny podczas pracy w remontowanym apartamencie na Manhattanie. Sprawa wymagała przeprowadzenia intensywnego i długiego postępowania sądowego. Firmy ubezpieczeniowe i ich prawnicy do ostatniej chwili zacięcie starali się doprowadzić do oddalenia sprawy. Twierdzili, że do wypadku nigdy nie doszło, a poważny stan zdrowia poszkodowanego nie był związany z upadkiem z drabiny. Z kolei Daniel i Paweł dowodzili, że w wyniku wypadku ich klient doznał urazu głowy, uszkodzenia mózgu oraz innych obrażeń, które doprowadziły do aktywacji zespołu antyfosfolipidowego, czyli genetycznego schorzenia krwi.
Sprawa została zakończona zaraz przed końcowym procesem sądowym po gigantycznej pracy włożonej w przygotowanie sprawy do procesu. Oprócz tego nieprzeciętnie pokaźnego odszkodowania adwokaci Daniel i Paweł wynegocjowali dodatkową kwotę w wysokości $1,200,000, której zwrotu zrzekła się firma ubezpieczeniowa Workers’ Compensation, oraz poboczną umowę zobowiązującą firmę ubezpieczeniową do pokrywania przyszłych kosztów leczenia klienta do końca jego życia.
Oto wyniki, jakie osiągnął mecenas Wierzbicki w ostatnich miesiącach:
- 8,750,000 dolarów dla pracownika, który spadł z drabiny na Manhattanie;
- 4,300,000 dolarów dla pracownika zajmującego się usuwaniem azbestu, który został potrącony przez furgonetkę w drodze do pracy i doznał złamań lewego przedramienia i prawej kostki, wymagających operacji oraz pęknięcia łękotki w prawym kolanie;
- 2,700,000 dolarów dla hydraulika związkowego, który potknął się na placu budowy i doznał kontuzji prawego kolana i prawego ramienia;
- 941,065 dolarów dla pracownika zajmującego się konserwacją, który spadł z wysokości w pracy i uszkodził lewą kość ramienną i lewe kolano;
- 850,000 dolarów dla starszej kobiety, która poślizgnęła się i upadła w holu budynku mieszkalnego i doznała obrażeń prawej kostki i prawego ramienia;
- 600,000 dolarów dla 72-letniej kobiety, która potknęła się i przewróciła na podniesionej płycie chodnikowej i doznała obrażeń lewego kolana i lewego barku.
Kontakt:
Z mecenasem Pawłem P. Wierzbickim możesz się skontaktować:
Telefon bezpośredni: 646-757-2616
e-mail: pwierzbicki@blockotoole.com
https://www.blockotoole.com/polski/