Natalia Kukulska jest artystką, której twórczość łączy pokolenia. Polonia ma ogromy sentyment do jej mamy, Anny Jantar, a następne pokolenia, niezależnie od wieku, darzą ją wielką sympatią i słuchają jej utworów, ponieważ jej muzyka jest uniwersalna, przemawia do wszystkich. A już niedługo będzie można ją usłyszeć na żywo! Natalia Kukulska wystąpi 3 października w Stamford, CT, dzień później w New Britain, CT, natomiast koncertem w sobotę, 5 października w Nowym Jorku oficjalnie rozpocznie weekend Parady Pułaskiego w tym mieście. A tymczasem w rozmowie z „Białym Orłem” Natalia Kukulska zdradza, czego publiczność może się spodziewać po tych występach oraz dzieli się wrażeniami z koncertu we wrześniu w Chicago.
Wróciłaś do Stanów Zjednoczonych po kilkuletniej przerwie. Jak przyjęła Cię publiczność w Chicago? Dotarły do nas wieści, że koncert był ogromnym sukcesem.
Ostatnio byłam głównie prywatnie. 8 lat temu na targach muzycznych NAMM Show. Później jeszcze odwiedziłam Los Angeles dwa lata temu, natomiast koncertowałam ostatni raz w 2007 roku, właśnie w Chicago. Dlatego bardzo cieszyłam się na myśl o koncercie w tym mieście, choć byłam też nieco niepewna, jak publiczność mnie przyjmie po dłuższej przerwie. Ale koncert na festiwalu Taste of Polonia zapisze się w mojej pamięci jako bardzo miłe wspomnienie, zostaliśmy bardzo serdecznie przyjęci przez publiczność, występ przyniósł mi dużą satysfakcję i przyjemność. Mam nadzieję, że podobnie będzie w przypadku koncertów w Stamford, New Britain i Nowym Jorku.
Ostatnia Twoja płyta to album „Halo, tu Ziemia”. Opowiedz, jakie utwory się na niej znalazły i co Cię inspirowało przy jej tworzeniu.
„Halo, tu Ziemia” to płyta współautorska muzycznie, ale autorska tekstowo – teksty na nią napisałam sama. Materiał muzyczny powstał w kolektywie z moimi znakomitymi muzykami, z którymi przylecę na koncerty. Ta płyta od strony muzycznej jest na pewno nowoczesna, ale też nie brakuje jej koncertowej energii. Pomysły częściowo powstały podczas wyjazdu w góry, nie chcieliśmy, żeby była to typowo produkcyjna płyta. Inspirują nas brzmienia elektroniczne, więc jest na niej bardzo dużo ciekawych, „kosmicznych” brzmień wydobywanych często z syntezatorów analogowych czyli instrumentów rodem z lat 70. Z kolei melodie tych piosenek nie są „zimne”, czyli takie, które z muzyką elektroniczną na ogół są kojarzone. Teksty są często refleksyjne, ale i pełne emocji. Przede wszystkim repertuar ten znakomicie się sprawdza na koncertach, bo zanim nagrałam płytę, testowałam go już na publiczności, żeby przekonać się, które utwory zdobywają największy aplauz. Taką piosenką na przykład jest „Kobieta”. Na koncertach ta piosenka była tak entuzjastycznie przyjmowana, że właśnie ją wybraliśmy na pierwszego singla. Piosenki z tej płyty będzie można usłyszeć podczas moich koncertów w Stanach, ale zabrzmią też inne utwory, bo chciałabym zaprezentować szerszy przekrój mojej twórczości.
Czy myślisz, że te nowoczesne brzmienia spodobają się Twoim wiernym fanom? I czy masz nadzieję, że dzięki temu trafisz też do nowego pokolenia młodych słuchaczy?
Nie muszę się już nad tym zastanawiać, ponieważ ta płyta ukazała się już jakiś czas temu i wiem, jak została przyjęta. Na pewno zdobyła dla mnie nowych słuchaczy. Jest sporo ludzi, którzy podążają za moimi zmianami ale są tacy, którzy utkwili w latach 90, oni też mają do czego wracać. Nie mogę stać w miejscu i śpiewać ciągle tego samego. Zawsze szukam nowych przestrzeni, nowych inspiracji. Nie lubię też odcinać kuponów od tego, co już udało mi się osiągnąć, wolę nowe wyzwania. Dlatego zapraszam do współpracy nowe osoby, wcielam w życie nowe pomysły, bo chcę żeby każda kolejna płyta była nie tylko odkryciem dla moich słuchaczy, ale również dla mnie samej, żebym mogła się rozwijać. Zresztą, moje starsze utwory i materiał z tej płyty to nie są takie zupełnie dwie inne bajki, podczas koncertów to się naprawdę ładnie łączy. Moja muzyczna droga to ewolucja. Choć wracam od czasu do czasu z pewnym sentymentem do starszego repertuaru, który ma już ugruntowaną pozycję to cieszę się, gdy zyskuję nowych słuchaczy i doceniam tych, którzy jakby podążają za mną, towarzysząc mi w kolejnych krokach na mojej muzycznej ścieżce. Nie mogę się kierować oczekiwaniami innych, bo postrzegają mnie przez pryzmat tego co już o mnie wiedzą. Staram się więc iść swoją drogą bo przynosi mi to satysfakcję.
Podczas koncertu w Chicago widownia miała okazję usłyszeć także dwa utwory z repertuaru Twojej mamy, Anny Jantar. Jej twórczość okazała się ponadczasowa, wciąż są to piosenki, których ludzie chcą słuchać. Jakie to ma dla Ciebie znaczenie?
W Polsce na koncertach nie wykonuję piosenek mamy już od dawna, ale za oceanem postanowiłam zrobić wyjątek, ponieważ wiem, że jest też sporo Polonii, która pamięta moją mamę właśnie z pobytu w Stanach i dla nich te utwory mają dużą wartość sentymentalną. Zresztą w Polsce też pamięć o mamie nie gaśnie. Dlatego od lat robię wiele, żeby upamiętnić to, co robiła moja mama. Powstało wiele reedycji jej płyt, odbywają się koncerty, których bywam gospodarzem – np. niedawny pt. „Życia mała garść”, poświęcamy i mojej mamie, i mojemu tacie, więc pielęgnuję pamięć o nich. Ale jednak każdy ma swoją drogę i nie chciałabym być kojarzona jako osoba, która opiera swoje działanie na twórczości swoich rodziców. Ale tak jak powiedziałam w USA zrobiłam wyjątek. Mama była ze Stanami mocno związana, spędziła tu sporo czasu, koncertowała w różnych miejscach… Dlatego rzeczywiście zaśpiewałam jej dwie piosenki. Jedną w bardzo bliskiej oryginałowi aranżacji, a drugą w wersji lekko przeze mnie zmienionej. Cieszy mnie to, że moja mama jest postrzegana jako artystka niemal kultowa. Pomimo swojego krótkiego życia nagrała tak wiele piosenek i one tak mocno zapadły ludziom w serca i okazały się być ponadczasowe. To jest rzeczywiście coś niesamowitego!
Podczas swoich wcześniejszych pobytów w Stanach Zjednoczonych miałaś okazję spotkać się z polonijnymi fanami. Jakie są Twoje wrażenia?
Publiczność, która na co dzień nie ma łatwego dostępu do polskich artystów, jest zawsze bardziej spragniona tego, by usłyszeć swoje ulubione piosenki na żywo. Dlatego na tych koncertach jest naprawdę wyjątkowa atmosfera. Ale to nie znaczy, że taką publiczność można bez trudu „kupić”. Zawsze trzeba dawać z siebie wszystko. Ogólnie mam bardzo duży sentyment do Stanów Zjednoczonych, bo mieszkałam jako 6- latka na przedmieściach Chicago i przez rok tu chodziłam do szkoły, do pierwszej klasy. Mój tata pracował wtedy w klubie muzycznym, podpisał roczny kontrakt. Dla mnie to było jak roczne wakacje. Piękna, kolorowa bajka. Potem wielokrotnie do Ameryki wracałam, jeszcze z moimi „dziecięcymi” piosenkami miałam okazję występować w 14 stanach. Mogłam wtedy odczuć ze strony słuchaczy dużą dozę troski, może też odrobinę litości – dla dziecka pół-sieroty, ale też dużo sympatii do mnie. Później musiałam naprawdę dużo pracować, żeby nabrać pewności, że artystycznie stanowię odrębną jednostkę i że ludzie przychodzą na moje koncerty dla mnie, a nie tylko przez sentyment dla mojej mamy. Na przestrzeni tych lat te relacje między mną a publicznością się zmieniały, stały się bardziej przyjacielskie. Wrześniowe spotkanie z fanami w Chicago było fantastyczne, cudownie zostaliśmy przyjęci i mam nadzieję, że najbliższe koncerty też będą tak energetyczne i że spotkam się na nich z dużą ilością Polonii.
Kolejny koncert odbędzie się 5 października w Nowym Jorku i będzie inauguracją weekendu Parady Pułaskiego w tym mieście. Jakie znaczenie ma dla Ciebie to, że w tym roku będziesz częścią tego największego wydarzenia polonijnego na wschodnim wybrzeżu USA?
Bardzo się cieszę, że zostałam zaproszona do tego przedsięwzięcia. Wiele o tym słyszałam, widziałam jak to się odbywa. Cieszę się, że tym razem właśnie Connecticut jest stanem, który będzie wiódł prym. Uzmysłowiłam też sobie jakie to niesamowite, że społeczność polska w Ameryce jest taka silna i ma tak wspaniałe tradycje. Myślę, że ma to duże znaczenie również dla Amerykanów, czego odzwierciedleniem jest choćby to, że Parada Pułaskiego maszeruje właśnie najbardziej prestiżową ulicą Nowego Jorku – 5. Aleją, środkiem Manhattanu. Nie każda społeczność ma taką możliwość. Mam nadzieję, że będzie to fantastyczne wydarzenie i ogromnie się cieszę, że będę brała w nim udział. Mam też nadzieję, że będę miała okazję spotkać się tam z jak najliczniejszym gronem rodaków i że razem zalejemy tę ulicę polskimi barwami.
Jakie są Twoje muzyczne plany na przyszłość? Mamy nadzieję, że znajdzie się w nich miejsce na koncerty w USA!
Na przyszły rok mam bardzo dużo planów. Jestem już w tym wieku, że czuję, że to jest dobry moment, by iść za swoimi marzeniami. Nagrałam 9 solowych albumów i wzięłam udział w wielu muzycznych projektach specjalnych, zagrałam wiele koncertów, ale zawsze marzyłam o swoim projekcie symfonicznym. W przyszłym roku już w styczniu nagrywam płytę z orkiestrą symfoniczną. Powstanie ona przy współpracy najlepszych aranżerów, kompozytorów i twórców. Nie zdradzę, jakie utwory się na niej znajdą, ale zapewniam, że to będzie coś naprawdę wyjątkowego! Jeśli chodzi o koncerty, to zostałam zaproszona do wzięcia udziału w trasie koncertowej poświęconej Janowi Pawłowi II w 100. rocznicę urodzin, a oprócz tego występuję też ze swoimi piosenkami w różnych składach – odbywają się zarówno koncerty akustyczne, jak i takie z bardziej elektronicznymi brzmieniami. Gram również z Atom String Quartet, czyli fantastycznym kwartetem smyczkowym. Poza tym wielkimi krokami zbliżają się dwa jubileusze – co prawda nigdy nie przepadałam za takimi podsumowaniami, ale kolejny 2021 rok, będzie wyjątkowy, bo minie 35 lat od mojej pierwszej płyty „Natalia” dla dzieci i 25 lat od kiedy ukazała się płyta „Światło”, która można powiedzieć, że była moim drugim debiutem. Zatem jeśli mowa o podsumowaniach, to moim marzeniem jest nagranie nowych, akustycznych wersji tych utworów zgromadzonych przez lata. Ale jeszcze nie wiem, jakie wybiorę (uśmiech). Dużo się dzieje! Ale kocham to, co robię. I mam nadzieję, że Stany Zjednoczone ponownie pojawią się w moich planach koncertowych, bo z przyjemnością tu przylatuję.
Na zakończenie powiedz proszę, czy jest coś, co chciałabyś przekazać swoim polonijnym fanom w Ameryce?
Zachęcam bardzo serdecznie do przyjścia na moje koncerty. Przyjadę naprawdę z fantastycznymi muzykami, którzy należą do czołówki najlepszych w Polsce. Oprócz tego repertuar będzie bardzo zróżnicowany, będzie sporo momentów sentymentalnych, ale też dużo energii. Chcemy was trochę oderwać od ziemi! (uśmiech) Nazwaliśmy ten koncert „The Best Of” i postaramy się naprawdę być „the best”. Przywiozę też ze sobą płyty, żeby móc je podpisać na miejscu moim fanom, będą również płyty winylowe, ponieważ płyta „Halo, tu Ziemia” została wydana także w tej postaci. Mam nadzieję, że dla osób, które je kupią, będą one miłą pamiątką koncertu. Dlatego zapraszam po koncercie na spotkanie – chętnie się dowiem, co tam u was słychać! Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia!
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Joanna Szybiak