niedziela, 24 listopada, 2024
Strona głównaDziałyZwyczajeWigilijne wróżby i przesądy

Wigilijne wróżby i przesądy

Obecnie pewne magiczne praktyki budzą śmiech, zdziwienie, ciekawość, ale niegdyś traktowano je serio, a jeśli nawet nie, to i tak pieczołowicie kultywowano. Dawne zwyczaje coraz mocniej odchodzą w zapomnienie, więc przypomnijmy niektóre.

Wypatrywanie pierwszej gwiazdki, po pojawieniu się której można zasiąść do wigilijnej wieczerzy, jest jednym ze zwyczajów, który przetrwał do obecnych czasów. Fot. Archiwum WEM

Te swoiste „czary” i nieszkodliwe przesądy skupiały się głównie wokół urodzaju i losu człowieka: ożenku, zamożności, zdrowia i długości życia. Mała wiedza sprawiała, że faktycznie wierzono w niektóre znaki. Wigilia była szczególnym czasem, na którym opierano to, co będzie dalej. Od jej przebiegu wiele uzależniano.

24 grudnia wstawano wcześnie, aby nie przespać życia, zapewnić sobie chęć do pracy i krzepkość, a tym samym dobrobyt.

Zważano, kto pierwszy odwiedzi dom – mężczyzna czy kobieta? On wróżył pomyślność, ona – przeciwnie, same kłopoty. Obecnie panie nie pozwoliłyby na takie stwierdzenia.

Wigilię uznawano za czas odwiedzin domów przez ich zmarłych mieszkańców Zabraniano przędzenia, szycia i cięcia sieczki, aby nie zranić żadnej duszy, zostawiano otwarte drzwi do sieni. Dmuchano na stołki zanim się usiadło, mówiąc: posuń się duszyczko.

Wierzono, że w wigilijną noc woda w studniach i strumykach nabiera cudownych, leczniczych właściwości.

Powszechnym zwyczajem było kładzenie kawałka opłatka pod miskę z potrawą wigilijną. Gdy przykleił się do dna naczynia, oznaczało to urodzaj tej rośliny, z której powstał posiłek.

Podczas wieczerzy należało spróbować każdej potrawy, by zapewnić sobie zdrowie, a plonom urodzaj.

Obserwowano niebo: rozgwieżdżone zapowiadało pogodny rok, pochmurne wróżyło słoty.

Dziewczęta podobnie jak w andrzejkową noc nasłuchiwały szczekania psa, który wskazywał, z jakiej strony będzie mąż. Liczyły kołki w płocie, a parzysta ich liczba oznaczała zamążpójście.

Wyciągane źdźbła siana spod obrusa wiele mówiły swoim kolorem. Zielone zapowiadało małżeństwo, żółte – staropanieństwo, brązowe – czekanie.

Panowało przekonanie, że o północy zwierzęta mówią ludzkim głosem, ale usłyszeć to może tylko człowiek bezgrzeszny. Jednak wszyscy nasłuchiwali.

Jeśli cień człowieka na ścianie (a przy świecach i lampie naftowej nieuchronny) był wyraźny – wróżba dla życia okazywała się pomyślna, jeśli mniej wyraźny – zapowiadało to choroby. Mało widoczny cień zwiastował śmierć.

Aby zapewnić pomyślność w rolnictwie, umieszczano pod stołem wigilijnym żelazo (lemiesze pługa, kosy i inne ostre narzędzia).

Nawet nogi stołu czasem obwiązywano sznurem lub łańcuchem, „żeby chleb trzymał się domu” i panował dostatek.

Łamano opłatek na tyle części, ilu było domowników. Każdy z nich maczał swój kawałek w miodzie i przyklejał do okna. Ten, który odkleił się od szyby, zwiastował jego właścicielowi śmierć w ciągu najbliższego roku.

Dużo tego wszystkiego w porównaniu z popularną do dziś łuską z karpia zachowywaną w portfelu dla pomnażania jego zasobności. Można jeszcze dodać współczesne wypatrywanie pierwszej gwiazdki, dającej sygnał do rozpoczęcia kolacji. Niewiele pozostało z dawnych zwyczajów. Uwagę nawet w ten szczególny czas podkrada to, co widać w smartfonie…

H.K.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -