Triumf w WTA Finals zrobił swoje – Iga Świątek została wybraną zawodniczką roku przez portal Tennis Infinity. „To ona śmiała się ostatnia” – podkreślają dziennikarze i eksperci tenisa.
Polska zawodniczka odniosła w tym sezonie wiele sukcesów, wygrała wielkoszlemowy French Open, ale o wyróżnieniu przesądził finisz sezonu, turniej w Pekinie, a przede wszystkim wspomniane WTA Finals Meksyku.
Iga nie zważała w Cancun na wpadki organizatorów, nie przejmowała się fatalną pogodą. Była skoncentrowana na celu i, wyjąwszy mecz z Marketą Vondrousovą, przeszła przez turniej jak burza. W nagrodę zyskała uznanie kibiców, zarobiła fortunę, a kosztem Aryny Sabalenki wróciła na fotel liderki rankingu WTA.
W tym sezonie wygrała 68 meczów, o jeden więcej niż w ubiegłym. „Chociaż jej dominacja w turniejach Wielkiego Szlema i WTA 1000 osłabła w porównaniu z ubiegłym rokiem, to aura niezwyciężoności nigdy jej nie umknęła” – skomentowano wyczyny raszynianki.
Tenisowi eksperci porównali Świątek do wierzby na wietrze – „uginała się, ale nigdy się nie złamała. Chwilowa utrata tytułu liderki mogła mocno zachwiać jej pewnością siebie, ale Polka zdała test znakomicie” – podkreślano.
Oceniano, że bodźcem dla Igi była Aryna Sabalenka, która zdobywając pierwszy tytuł wielkoszlemowy, podczas Australian Open, pobudziła Igę do działania. „Na koniec sezonu to Polka śmiała się ostatnia” – podkreślano.
tom