sobota, 23 listopada, 2024
Strona głównaPoloniaNowy JorkŚpiewaczka operowa Anna Maria Adamiak oczarowała głosem nowojorską Polonię

Śpiewaczka operowa Anna Maria Adamiak oczarowała głosem nowojorską Polonię

Od połowy września do połowy października w Centrum Polsko-Słowiańskim na Greenpoincie prezentowana była retrospektywna wystawa prac śp. Artura Skowrona pt. „Beyond Time And Space”. Wernisaż tej wystawy swym występem uświetniła artystka z Polski – Anna Maria Adamiak, śpiewaczka operowa, operetkowa i musicalowa, z którą rozmawia Anna Skowron – matka wspomnianego artysty.

Anna Maria Adamiak jest śpiewaczką operową, operetkową i musicalową, aktorką, pedagogiem i muzykoterapeutką, stypendystką Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Z łatwością porusza się w różnych stylach i gatunkach muzycznych. Jest laureatką wielu konkursów wokalnych, współpracuje z orkiestrami. W swoim repertuarze posiada utwory od baroku do współczesności. Jest absolwentką Akademii Muzycznej w Łodzi. Ukończyła Wydział Wokalno-Aktorski, specjalność – śpiew solowy. Jest także absolwentką Akademii Świętokrzyskiej, gdzie uzyskała wykształcenie w zakresie wychowania muzycznego i pedagogiki. W 2014 roku, w Piwnicy pod Baranami, odbyła się premiera płyty z piosenkami napisanymi specjalnie dla niej przez Andrzeja Zaryckiego – kompozytora i kierownika muzycznego Ewy Demarczyk, od lat związanego z Piwnicą Pod Baranami. Adamiak od lat fascynuje się też życiem i twórczością Hanki Ordonówny, szukając materiałów o niej w różnych archiwalnych instytucjach. Nagrała unikatową płytę z nowo odkrytymi piosenkami żołnierskimi z tekstem i muzyką Hanki Ordonówny. Fot. Zosia Zeleska-Bobrowski

Poznając Cię podczas Twojego koncertu w tegorocznej Nocy Muzeów w Starachowicach, oboje z mężem byliśmy pod wielkim wrażeniem. Przyjmując gratulacje ujawniłaś nam swoje wielkie marzenie o wystąpieniu w Nowym Jorku. Czy cieszysz się, że tak szybko się spełniło?

Anna Maria Adamiak: Tak! Możliwość zaśpiewania w Nowym Jorku to dla mnie wielkie wydarzenie i spełnienie artystycznych marzeń. Kocham dwudziestolecie międzywojenne, zawsze dobieram bardzo starannie repertuar. Koncert, na którym mnie usłyszeliście, rozpoczęłam od piosenki „Okręt”, która opowiada o tym, jak Pola Negri dopływa do Manhattanu… Zawsze śpiewając tę piosenkę, wyobrażałam sobie siebie. Moje marzenia zawsze wyśpiewuję, spełniają się… Mam szczęście do dobrych ludzi.

Dziękujemy, że w Centrum Polsko-Słowiańskim wspaniałym koncertem uświetniłaś retrospektywną wystawę zmarłego w ubiegłym roku naszego syna Artura (Artur Skowron, nowojorski artysta i muzyk, zmarł w lipcu 2022 r. – red.). Jak oceniasz swój występ i interakcję muzyki ze sztuką?

Zaśpiewanie przy tak ważnym wydarzeniu zawsze jest wymagające. Jestem bardzo empatyczna. Uważam, że ulotność dźwięku z ekspresją obrazu jest bardzo dobrym połączeniem. Wystawa zawierała duży przekrój twórczości Waszego śp. syna, starałam się uzupełnić muzycznie również przekrojowo – stąd i opera, i operetka, i piosenki. Trudno jest ocenić swój występ, dałam z siebie maksimum emocji i przekazu. Po reakcji uczestników sądzę, że wszystko bardzo dobrze współistniało. Publiczność była bardzo uważna i pięknie odbierająca zarówno dźwięki, jak i obrazy.

Masz bardzo bogaty repertuar. Śpiewasz nie tylko w Polsce, występowałaś też w wielu krajach Europy, a nawet w Azji. Co najchętniej śpiewasz za granicą?

Wszystko, co piękne i wartościowe. Mam szczęście, że śpiewam zarówno klasycznie, jak i nieklasycznie, w różnych stylach i gatunkach – to daje mi dużą swobodę wykonawczą, mam przeogromny rezerwuar repertuarowy. Programy dostosowuję do charakteru koncertów, odbiorców. Uwielbiam koncerty dla Polonii – prezentuję wtedy naszą piękną polską muzykę – Chopina, Moniuszkę, Paderewskiego, moje ukochane retro z Ordonką na czele, ale i piosenki Anny Jantar czy Ireny Jarockiej, nie brakuje też opery i operetki. Ważne miejsce w moim wykonawstwie stanowią również piosenki patriotyczne.

Czy czujesz się lepiej na dużej scenie, czy podczas występów kameralnych?

Na scenie czuję się jak przysłowiowa ryba w wodzie. Kocham śpiewać, interpretować. Kocham interakcję z publicznością. Doskonale czuję się na każdej scenie, ale zdecydowanie jestem kameralistką, to moja ulubiona forma. Koncerty kameralne tworzą metafizyczną więź pomiędzy wykonawcą a odbiorcą, to jest coś, co wpływa na wyjątkowość każdego koncertu, każdy jest inny i każdy jest najważniejszy… Moje koncerty to monodramy muzyczne, to nie tylko śpiew, ale i teksty, poezja, często multimedia. Każdy koncert jest głęboko przemyślany.

Czy codziennie pracujesz nad techniką brzmienia głosu i utrwalaniem w pamięci tak licznych piosenek?

Śpiewam codziennie, nie jest to już praca nad techniką wokalną. Bardzo dużo uwagi poświęcam przekazowi słowno-muzycznemu, brzmieniu głosu, tembrowi… Najczęściej śpiewam w języku polskim, zwracam ogromną uwagę na dykcję, fonetykę, akcenty. Emocje są najważniejsze. Trzeba dużo śpiewać, żeby umieć nad nimi zapanować, ale i dać się im ponieść podczas śpiewania… Do tego potrzebna jest doskonała znajomość tekstu i warstwy muzycznej. Mnie praca nad utworami sprawia ogromną radość i nigdy nie nudzi.

Jak radzisz sobie w trudnych wokalnie sytuacjach i jak ujarzmiasz tremę?

Trema w moim przypadku to ekscytacja przed każdym nowym repertuarem, miejscem, publicznością. Premierowe wykonania zawsze przyprawiają o mocniejsze bicie serca. Znam techniki oddechowe, relaksacyjne, więc z nich korzystam. Lubię spokój przed występem. Trema jest przeważnie do pierwszych nut… Potem, jak już oddech się uspokoi, publiczność zaczyna oddychać ze mną – trema mija.

Jesteś skarbnicą wiedzy o życiu i twórczości Hanki Ordonówny. Esencją najciekawszych wspomnień z jej życia podzieliłaś się z nowojorską Polonią w Instytucie Piłsudskiego (koncert „Pieśnią do wolności”, który odbył się 14 września br. – red.). Montaż słowno-muzyczny z piosenkami Ordonówny w Twoim wykonaniu był interesująco wyreżyserowaną przez Ciebie prezentacją. Jak radzisz sobie z elastycznością i dostosowaniem do ram czasowych przy tak ogromnym repertuarze?

Do każdego koncertu bardzo skrupulatnie się przygotowuję. Nie tylko uczę się tekstu, linii melodycznej, ale także czytam biografie, materiały archiwalne, odsłuchuję wartościowych nagrań, uczestniczę w spotkaniach tematycznych. Jeśli chodzi o Hankę Ordonównę, to jest to moja największa pasja – dzięki pani Annie Mieszkowskiej dotarłam do unikatowych materiałów, poznałam Hankę nie tylko muzycznie, ale i „prywatnie”, mogę o niej mówić godzinami, cały czas szukam nowych informacji. Tu, w Nowym Jorku, poznałam panią doktor, która znała lekarza, próbującego w Bejrucie leczyć Hankę w ostatniej fazie choroby!

Jakie wrażenia i doświadczenia zabierzesz ze sobą z Nowego Jorku?

Cały czas jestem jeszcze pod wrażeniem poznawania Nowego Jorku, chyba brakuje mi słów, aby opisać to, co czuję (ale znajdę na to piosenkę i wyśpiewam!). Na pewno zabiorę ze sobą życzliwość i piękny odbiór moich programów, serdeczność Polonii i przede wszystkim Waszą, Aniu i Januszu, świetną organizację. Nowy Jork pędzi i zachwyca, jest to dla mnie ogromne doświadczenie. Dziękuję. Warto marzyć i pracować na swoje marzenia. Cieszę się, że te marzenia, zarówno muzyczne, jak i niemuzyczne, spełniam razem z moją córką – Mają. Mam nadzieję, że wrócimy tu z kolejnymi pięknymi koncertami. Jest pięknie!

„Marzenia trzeba realizować, a nie czekać aż się spełnią”– powiedziała Barbara Kraftówna. Życzę Ci, by udało się zrealizować wszystkie – te, które drzemią w Twoim sercu, oraz te, które narodzą się podczas Twojej artystycznej kariery.

Rozmawiała Anna Skowron

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -