W sobotę, 14 października, w 52 obwodowych komisjach wyborczych utworzonych na terenie Stanów Zjednoczonych głos oddało ponad 44 tysiące Polaków. To o połowę więcej niż w poprzednich wyborach parlamentarnych w 2019 r., w których w USA udział wzięło 29.5 tys. osób. Niektórzy z nich, aby dotrzeć do lokalu wyborczego, musieli pokonać kilkugodzinną trasę. Co oznacza tak duże zaangażowanie Polonii i jak przełożyło się to na wyniki?
Rekordowa frekwencja
Zainteresowanie tegorocznymi wyborami parlamentarnymi wśród Polonii na całym świecie było bardzo duże, dlatego podjęto starania, aby umożliwić oddanie głosu wszystkim, którzy chcieli spełnić ten obywatelski obowiązek. W tym celu zwiększono liczbę komisji – na terenie Stanów Zjednoczonych było ich o cztery więcej w porównaniu do roku 2019. Mimo to liczba głosujących i konieczność policzenia wszystkich głosów w ciągu 24 godzin od zakończenia głosowania była ogromnym wyzwaniem dla członków lokalnych komisji. Wyzwaniem, z którym – co warto podkreślić – poradzili sobie wzorcowo, bowiem wszystkie komisje zdążyły przekazać protokoły w odpowiednim czasie, dzięki czemu żaden polonijny głos nie został zmarnowany. Doceniło to polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, publikując komunikat: „To był tytaniczny wysiłek setek bezgranicznie zaangażowanych przedstawicieli Polonii na całym świecie. Wszystkie obwodowe komisje wyborcze za granicą zakończyły liczenie głosów i wysłały protokoły do Państwowej Komisji Wyborczej. Dziękujemy za poświęcenie i chylimy czoła!”.
Do głosowania w 52 komisjach w Stanach Zjednoczonych zarejestrowało się niemal 50 tys. wyborców, jednak w dniu wyborów przy urnach pojawiło się 44,114 osób, z czego ponad 43 tys. osób oddało ważny głos. To o połowę więcej niż cztery lata temu, kiedy w wyborach do Sejmu i Senatu RP na terenie USA głosowało 29.5 tys. Polaków. Tak duży wzrost frekwencji oznacza, że Polonia coraz bardziej interesuje się życiem politycznym w Polsce i chce mieć na nie wpływ. Jaki? To z kolei pokazują wyniki tegorocznych wyborów.
Większość przeciwko PiS
Prawo i Sprawiedliwość w wyborach do Sejmu RP zdobyło wśród Polonii w USA największe poparcie, uzyskując 40.08 proc. głosów. Druga była Koalicja Obywatelska z wynikiem 35.58 proc. Na miejscu trzecim, uzyskując 8.33 proc. głosów, uplasowała się Trzecia Droga (wspólna lista ugrupowań Polska 2050 Szymona Hołowni i Polskiego Stronnictwa Ludowego), czwarty wynik odnotowała Lewica – 6.62 proc., na Konfederację postawiło 5.97 proc. wyborców, komitety wyborcze Polska Jest Jedna i Bezpartyjni Samorządowcy uzyskały odpowiednio 2.95 proc. i 0.46 proc. głosów. Zatem chociaż – podobnie jak w Polsce – aktualnie rządząca partia uzyskała najlepszy wynik, to jednak większość Polonii zagłosowała przeciwko PiS, wybierając inne opcje. To duża zmiana w porównaniu z poprzednimi wyborami parlamentarnymi, w których sytuacja kształtowała się odwrotnie: na Prawo i Sprawiedliwość w USA zagłosowała ponad połowa wyborców, partia rządząca miała wówczas 52.75 proc., zaś Koalicja Obywatelska 27.68 proc.
A którzy konkretnie politycy cieszyli się największym poparciem wśród Polonii w USA? Zdecydowanym liderem ukazał się Donald Tusk (pierwszy na liście KO), na którego zagłosowało ponad 13.1 tys. osób. „Jedynka” PiS-u, czyli minister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński, zdobył ponad 7.2 tys. głosów – też sporo, ale jednak niemal o połowę mniej niż Tusk. 2 tys. osób głosowało na Sławomira Mentzena, szefa Konfederacji otwierającego listę tej partii. Porównywalną ilość głosów zdobyły „jedynki” Nowej Lewicy – Adrian Zandberg (876 głosów) i KW Polska Jest Jedna – Sylwia Pawełczak (816 głosów). Grzegorz Wysocki otwierający listę Bezpartyjnych Samorządowców zdobył 60 głosów. Bardzo dobry wynik w USA zanotował też Marek Jakubiak (nr 8 na liście PiS), na którego głosowało 2,880 osób. Jest on jedną z osób, którym mimo niższej pozycji na liście wyborczej udało się uzyskać poselski mandat.
Senat dla opozycji
Również jeśli chodzi o wybór senatora, wygląda na to, że sympatie Polonii zwróciły się w stronę opozycji. Od kiedy wprowadzono jednomandatowe okręgi wyborcze w wyborach do Senatu RP, w USA zawsze wygrywał kandydat PiS. W tym roku jednak po raz pierwszy większość głosów zdobył reprezentant opozycji – były Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar z Koalicji Obywatelskiej, na którego głosowało 22,806 osób, co przekłada się na poparcie na poziomie 53.11 proc. Kandydatkę Prawa i Sprawiedliwości Alicję Żebrowską poparło 20,139 osób (46.89 proc. głosujących).
Warto dodać, że głosujący w USA mieli do wyboru tego samego kandydata, co mieszkańcy warszawskiego Śródmieścia i północnych dzielnic stolicy, które wraz z zagranicą tworzyły w wyborach do Senatu RP okręg 44. W całym okręgu Adam Bodnar również miał zdecydowaną przewagę i to właśnie on uzyskał mandat senatora.
Jak głosowano w poszczególnych stanach?
Tak jak w poprzednich wyborach, PiS zawdzięcza wysoki wynik wśród Polonii w USA głównie mieszkańcom aglomeracji Chicago i innych miast Środkowego Zachodu: Detroit, Milwaukee, Saint Louis. Tam partia rządząca zdobyła 55 proc. głosów, podczas gdy KO zaledwie 24.5 proc.
Partia rządząca wygrała też, choć ze znacznie mniejszą przewagą, w nowojorskim okręgu konsularnym, do którego poza samym Nowym Jorkiem zalicza się też skupiska Polonii w New Jersey, Connecticut, Massachusetts i Pensylwanii. W tym okręgu PiS zdobył w sumie 39.2 proc. głosów, a KO 37 proc., choć warto zauważyć, że w komisji obwodowej w Bostonie czy w komisji mającej siedzibę w konsulacie na Manhattanie zdecydowaną przewagę miała opozycja.
W pozostałych okręgach: Los Angeles (Kalifornia, Portland, Seattle, Las Vegas, Denver i Phoenix), Waszyngton (Waszyngton, Miami, Orlando, Tampa i Atlanta) i Houston (metropolie Houston, Dallas i Austin) opozycja uzyskała lepsze wyniki niż PiS, a poparcie dla KO oscylowało na poziomie 50 proc.
Największe zwycięstwo PiS odniósł w samym Chicago, gdzie zdobył 56.4 proc, zaś opozycja odnotowała najlepszy wynik w San Francisco, gdzie na KO oddano 55.8 proc. głosów, a na PiS niecałe 10 proc.
Najwięcej osób, bo aż 2,748, głosowało w komisji w Passaic w New Jersey.
Porażka referendalna
Wyborom towarzyszyło ogólnokrajowe referendum, w którym decyzją partii rządzącej zadano cztery pytania: o podniesienie wieku emerytalnego dla kobiet, likwidację bariery na granicy Polski z Białorusią, politykę przyjmowania migrantów oraz sprzedaż państwowych przedsiębiorstw podmiotom zagranicznym. Aby wyniki referendum były wiążące, musiałoby w nim wziąć udział co najmniej 50 proc. uprawnionych do głosowania. W Polsce zdecydowana większość wyborców odmówiła przyjęcia karty referendalnej, również mniej niż połowa głosujących w USA (49 proc.) pobrała karty do oddania głosu w referendum. Polonia w USA, która zdecydowała się odpowiedzieć na postawione w nim pytania, w większości (ok. 90 proc.) zagłosowała 4x „NIE”, czyli zgodnie z tym, jak spodziewał się rząd.
Zgodnie z terminarzem wyborczym, do kolejnego skorzystania z biernego prawa wyborczego – o ile nie wydarzy się nic nieprzewidywanego – Polonia będzie miała okazję już w przyszłym roku, kiedy to odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego (czerwiec 2024 r.). Natomiast na 2025 rok przypadną wybory prezydenta Polski.
Joanna Szybiak
Lista kandydatów, którzy otrzymali mandaty poselskie w okręgu 19 (Warszawa i zagranica):
- KW KONFEDERACJA WOLNOŚĆ I NIEPODLEGŁOŚĆ: Mentzen Sławomir Jerzy
- KW NOWA LEWICA: Olko Dorota Zofia, Zandberg Adrian Tadeusz, Żukowska Anna Maria
- KKW KOALICJA OBYWATELSKA PO .N IPL ZIELONI: Domański Andrzej Jan, Gajewska Aleksandra Małgorzata, Jachira Klaudia Krystyna, Lubnauer Katarzyna Anna, Łoboda Dorota Ewa, Piekarska Katarzyna Maria, Szczerba Michał Roch, Tusk Donald Franciszek, Zielińska Urszula Sara
- KKW TRZECIA DROGA PSL-PL2050 SZYMONA HOŁOWNI: Bartoszewski Władysław Teofil, Kobosko Michał Andrzej, Petru Ryszard Jerzy
- KW PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ: Gliński Piotr Tadeusz, Gosiewska Małgorzata Maria, Jakubiak Marek, Kaleta Sebastian Jerzy