sobota, 23 listopada, 2024

Wakacyjne love story

Czas wakacji jest okazją do podejmowania nowych wyzwań lub kontynuowania tych już rozpoczętych. Dla jednych może to być odwiedzenie ciekawego miejsca, przygoda pełna wrażeń lub po prostu wspólnie spędzony czas z kimś, kogo się kocha. Swoimi wrażeniami z Czytelnikami „Białego Orła” zechcieli się podzielić Weronika i Marcin Lenarczykowie – młodzi małżonkowie z Łodzi, którzy w lipcu br. spędzili w Nowym Jorku swój miodowy tydzień.

Weronika i Marcin podczas romantycznego spaceru na Coney Island. Fot. Archiwum prywatne

Gdzie poznałaś swojego męża?

Weronika Lenarczyk: Z moim przyszłym mężem Marcinem poznałam się na zabawie tanecznej w Duszpasterstwie Akademickim „Piątka”, które funkcjonuje przy Archikatedrze Łódzkiej. Jest to bardzo dobre miejsce, aby poznać ludzi z chrześcijańskimi wartościami. Zależało mi na tym, aby poznać kogoś bezpośrednio, a nie za pomocą portali społecznościowych. Marcin miał takie samo podejście. Pomimo tego, że zawodowo porusza się w wirtualnym świecie jako informatyk, szukał bliskiej osoby właśnie w duszpasterstwie.

Czy długo czekaliście z ceremonią ślubną od dnia zaręczyn?

Marcin Lenarczyk: Zaręczyliśmy się w sierpniu 2021 roku, a ślub wzięliśmy w kolejnym roku, 1 października. Była to pierwsza sobota miesiąca, dzień poświęcony Matce Bożej. Chcę nadmienić, że opieki świętych patronów, szczególnie Świętej Rodziny, doświadczamy w codziennym, małżeńskim życiu: podczas wspólnego gotowania, robienia zakupów czy sprzątania.

Z podróżą poślubną czekaliście do lipca?

WL: Naszą wyprawę zaplanowaliśmy na lipiec 2023 roku, ponieważ ja jako nauczycielka mogę wziąć urlop tylko podczas wakacyjnych miesięcy. Wybraliśmy Nowy Jork, gdyż chcieliśmy poznać to nowoczesne miasto, jego zabytki, klimat i historię.

Jakie pierwsze wrażenie wywarło na Was to miasto?

WL: Początkowo uderzyło nas gorące, duszne powietrze. Zaskoczyły nas też tłumy ludzi i liczne samochody wypełniające wszystkie ulice. To, co nas szczególnie ujęło, to życzliwość ludzi w Ameryce – czy to na ulicy, czy w sklepie. Pewnego razu, gdy spacerowaliśmy wieczorem, zatrzymał się obok nas samochód. Pomyślałam, że kierująca nim kobieta będzie pytała o drogę i już układałam w głowie wyjaśnienia. Ku naszemu zaskoczeniu pani powiedziała, że podoba się jej mój strój. Innym razem, gdy spacerowaliśmy po plaży i zbierałam muszelki, zauważyłam kilka dużych okazów obok pewnej pani. Zapytałam, czy te muszle do niej należą. Pani zaprzeczyła i dodała, że ktoś nazbierał je dla mnie, ponieważ Bóg mnie kocha. Te przykłady dowodzą otwartości i życzliwości Amerykanów.

Poza zwiedzeniem Nowego Jorku pamiętaliście o codziennym kontrakcie z Bogiem…

ML: Tak, jest to dla nas ważne. Uczestniczyliśmy codziennie w Eucharystii w parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika na Manhattanie. Braterstwo tej wspólnoty i ciepłe przyjęcie było dla nas umacniające i pozwoliło poczuć się swojsko na amerykańskiej ziemi. Po pierwszej mszy świętej odwróciła się do nas pewna pani i zapytała, czy mówimy po polsku, a następnie z uśmiechem życzyła nam błogosławionego wieczoru. Z radością wspominamy również sposób przekazywania znaku pokoju przez gest błogosławieństwa ręką – inny niż znane nam z Polski skinienie głową.

Jakie miejsca polecilibyście innym odwiedzającym to miasto?

WL: Bardzo miło nam było odwiedzić Greenpoint, usłyszeć rodzimy język i kupić pyszny chleb w polskiej piekarni. Ważnym punktem na mapie naszych wędrówek było miejsce tragedii z 11 września 2001 roku. To wydarzenie tkwi w naszej pamięci bardzo mocno, choć wydarzyło się wtedy, gdy mieliśmy sześć lat. Będąc w tym miejscu, pomodliliśmy się za ofiary i zwiedziliśmy muzeum. Polecamy też widok z The One Word Trade Center oraz spacer po High Line.

Co oprócz pamiątek zabieracie ze sobą do Polski?

ML: Zabieramy do ojczyzny wiele pozytywnych wspomnień: życzliwe, uśmiechnięte twarze, braterską, zaangażowaną wspólnotę parafialną, imponujące widoki, budowle obserwowane za dnia – w słońcu i w deszczu oraz nocą – zalane milionem świateł. To wszystko uczyniło naszą podróż wyjątkową i niezapomnianą.

Czego należałoby życzyć Wam, młodym małżonkom?

WL: Życzymy sobie wytrwałości w budowaniu przyjaźni oraz odwagi do oddawania swojej miłości Bogu, aby On ją umacniał i pomnażał.

ML: Oby nie brakło nam determinacji do odkrywania siebie nawzajem i świata wokół nas oraz radości z tego płynącej.

Tego Wam życzę i dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał o. Michał Czyżewski

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -