Czas wakacji jest okazją do podejmowania nowych wyzwań lub kontynuowania tych już rozpoczętych. Dla jednych może to być odwiedzenie ciekawego miejsca, przygoda pełna wrażeń lub po prostu wspólnie spędzony czas z kimś, kogo się kocha. Swoimi wrażeniami z Czytelnikami „Białego Orła” zechcieli się podzielić Weronika i Marcin Lenarczykowie – młodzi małżonkowie z Łodzi, którzy w lipcu br. spędzili w Nowym Jorku swój miodowy tydzień.
Gdzie poznałaś swojego męża?
Weronika Lenarczyk: Z moim przyszłym mężem Marcinem poznałam się na zabawie tanecznej w Duszpasterstwie Akademickim „Piątka”, które funkcjonuje przy Archikatedrze Łódzkiej. Jest to bardzo dobre miejsce, aby poznać ludzi z chrześcijańskimi wartościami. Zależało mi na tym, aby poznać kogoś bezpośrednio, a nie za pomocą portali społecznościowych. Marcin miał takie samo podejście. Pomimo tego, że zawodowo porusza się w wirtualnym świecie jako informatyk, szukał bliskiej osoby właśnie w duszpasterstwie.
Czy długo czekaliście z ceremonią ślubną od dnia zaręczyn?
Marcin Lenarczyk: Zaręczyliśmy się w sierpniu 2021 roku, a ślub wzięliśmy w kolejnym roku, 1 października. Była to pierwsza sobota miesiąca, dzień poświęcony Matce Bożej. Chcę nadmienić, że opieki świętych patronów, szczególnie Świętej Rodziny, doświadczamy w codziennym, małżeńskim życiu: podczas wspólnego gotowania, robienia zakupów czy sprzątania.
Z podróżą poślubną czekaliście do lipca?
WL: Naszą wyprawę zaplanowaliśmy na lipiec 2023 roku, ponieważ ja jako nauczycielka mogę wziąć urlop tylko podczas wakacyjnych miesięcy. Wybraliśmy Nowy Jork, gdyż chcieliśmy poznać to nowoczesne miasto, jego zabytki, klimat i historię.
Jakie pierwsze wrażenie wywarło na Was to miasto?
WL: Początkowo uderzyło nas gorące, duszne powietrze. Zaskoczyły nas też tłumy ludzi i liczne samochody wypełniające wszystkie ulice. To, co nas szczególnie ujęło, to życzliwość ludzi w Ameryce – czy to na ulicy, czy w sklepie. Pewnego razu, gdy spacerowaliśmy wieczorem, zatrzymał się obok nas samochód. Pomyślałam, że kierująca nim kobieta będzie pytała o drogę i już układałam w głowie wyjaśnienia. Ku naszemu zaskoczeniu pani powiedziała, że podoba się jej mój strój. Innym razem, gdy spacerowaliśmy po plaży i zbierałam muszelki, zauważyłam kilka dużych okazów obok pewnej pani. Zapytałam, czy te muszle do niej należą. Pani zaprzeczyła i dodała, że ktoś nazbierał je dla mnie, ponieważ Bóg mnie kocha. Te przykłady dowodzą otwartości i życzliwości Amerykanów.
Poza zwiedzeniem Nowego Jorku pamiętaliście o codziennym kontrakcie z Bogiem…
ML: Tak, jest to dla nas ważne. Uczestniczyliśmy codziennie w Eucharystii w parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika na Manhattanie. Braterstwo tej wspólnoty i ciepłe przyjęcie było dla nas umacniające i pozwoliło poczuć się swojsko na amerykańskiej ziemi. Po pierwszej mszy świętej odwróciła się do nas pewna pani i zapytała, czy mówimy po polsku, a następnie z uśmiechem życzyła nam błogosławionego wieczoru. Z radością wspominamy również sposób przekazywania znaku pokoju przez gest błogosławieństwa ręką – inny niż znane nam z Polski skinienie głową.
Jakie miejsca polecilibyście innym odwiedzającym to miasto?
WL: Bardzo miło nam było odwiedzić Greenpoint, usłyszeć rodzimy język i kupić pyszny chleb w polskiej piekarni. Ważnym punktem na mapie naszych wędrówek było miejsce tragedii z 11 września 2001 roku. To wydarzenie tkwi w naszej pamięci bardzo mocno, choć wydarzyło się wtedy, gdy mieliśmy sześć lat. Będąc w tym miejscu, pomodliliśmy się za ofiary i zwiedziliśmy muzeum. Polecamy też widok z The One Word Trade Center oraz spacer po High Line.
Co oprócz pamiątek zabieracie ze sobą do Polski?
ML: Zabieramy do ojczyzny wiele pozytywnych wspomnień: życzliwe, uśmiechnięte twarze, braterską, zaangażowaną wspólnotę parafialną, imponujące widoki, budowle obserwowane za dnia – w słońcu i w deszczu oraz nocą – zalane milionem świateł. To wszystko uczyniło naszą podróż wyjątkową i niezapomnianą.
Czego należałoby życzyć Wam, młodym małżonkom?
WL: Życzymy sobie wytrwałości w budowaniu przyjaźni oraz odwagi do oddawania swojej miłości Bogu, aby On ją umacniał i pomnażał.
ML: Oby nie brakło nam determinacji do odkrywania siebie nawzajem i świata wokół nas oraz radości z tego płynącej.
Tego Wam życzę i dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał o. Michał Czyżewski