Braterstwo i zakończenie politycznej wojny – taką wizję roztacza kandydat na Prezydenta RP z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz. – Polska potrzebuje prawdziwych zmian, które sprawią, że jako obywatele będziemy mogli czuć się bezpiecznie nie tylko militarnie – mówi. Zapraszamy do lektury wywiadu.
Jakie są główne założenia Pana programu wyborczego? Jakie sprawy będą dla Pana priorytetem, jeśli zostanie Pan prezydentem RP?
Władysław Kosiniak-Kamysz: Wydarzenia związane z pandemią pokazały jeszcze wyraźniej to, co ja i moje środowisko diagnozowało jeszcze kilka miesięcy temu. Polska potrzebuje prawdziwych zmian, które sprawią, że jako obywatele będziemy mogli czuć się bezpiecznie nie tylko militarnie. Dlatego potrzebna jest głęboka reforma służby zdrowia, oparta o konsensus wszystkich środowisk politycznych i eksperckich. Potrzeba również odbudowy polskiego potencjału gospodarczego. Jako Prezydent wprowadzę system premiujący polskie firmy w przetargach publicznych, premiujący tych, którzy dają prace i w Polsce płacą podatki. Jednak by to zrobić, musimy najpierw zakopać rów, który nieodpowiedzialni politycy wykopali między Polakami, trzeba przywrócić braterstwo i szacunek. Nie uda się to bez wprowadzenia systemowych zmian, które odbiorą władze partyjnym wodzom i oddadzą ją obywatelom bez reformy wymiaru sprawiedliwości. Zainteresowanych programem zapraszam do odwiedzenia strony kosiniakkamysz.pl.
Jak Pan ocenia obecne relacje polsko-amerykańskie i jakie działania powinien Pana zdaniem podejmować prezydent RP w tym obszarze?
Polska i Polacy zawsze byli i będą przyjaciółmi Stanów Zjednoczonych. Wątpliwości budzi natomiast sposób uprawiania polityki przez obecną władzę. Niedopuszczalne jest opieranie polityki zagranicznej jedynie na relacji z jednym państwem, a nawet na jednym przywódcy. W przeddzień wyborów w USA polski prezydent powinien zachować bezstronność i uszanować demokratyczny wybór większości, tak by móc współpracować z każdym, kto te wybory wygra. Polska powinna budować partnerskie relacje z USA, ale nie w zależności od jednego politycznego środowiska. Tylko wtedy możemy zająć strategiczne miejsce „mostu” między Brukselą a Waszyngtonem.
Prezydent USA Donald Trump nakazał Pentagonowi wycofanie tysięcy amerykańskich żołnierzy z niemieckich baz. Część żołnierzy ma być skierowanych do Polski. Jak ocenia Pan tę sytuację?
Na razie znamy za mało szczegółów, by powiedzieć jak ta decyzja ostatecznie wpłynie na nasze bezpieczeństwo. Cieszy oczywiście zapowiedź zwiększenia kontyngentu w Polsce, ale nie można zostać obojętnym wobec wyraźnego wycofywania się sił amerykańskich z Europy. Mam nadzieje, że ta decyzja nie będzie oznaczała osłabienia sił sojuszniczych na wschodniej flance, a jedynie ich przesunięcie. Po wydarzeniach w Gruzji czy na Ukrainie nie mam wątpliwości, że Polska i kraje bałtyckie potrzebują amerykańskich wojsk, by móc czuć się bezpiecznie.
Czy Polska powinna szukać głównego sojusznika gospodarczego i militarnego w USA, czy może w UE? I jak na tym tle powinny wyglądać stosunki Polski z Rosją?
Dobra współpraca ze Stanami Zjednoczonymi nie może iść w opozycji do dobrych relacji z UE i na odwrót. Jesteśmy na tyle silnym krajem, że jesteśmy w stanie wypracować sobie pozycję przy głównym stole w Unii Europejskiej, zajmując miejsce Wielkiej Brytanii i jednocześnie utrzymać dobre relacje z Waszyngtonem. Jeśli zaś chodzi o Rosję: mądry polityk zawsze musi znać wszystkie uwarunkowania historyczne i polityczne, ale nie może zapominać o interesie swojego kraju. Miliony ton węgla i hektolitry paliwa codziennie importowane są do nas z Rosji. Tymczasem nasi rolnicy ze względu na embargo nie mogą tam wysłać swoich jabłek, mleka czy mięsa. Nie mam wątpliwości jak działa moskiewska administracja, ale skoro nałożone na nią embargo nie działa jak należy, to trzeba się zastanowić nad takimi sankcjami, które nie będą uderzać w polskich przedsiębiorców i rolników, a zaczną dotykać tych, którzy przyczynili się do kryzysu na Ukrainie.
Pandemia Covid-19 wywołała ogromny kryzys gospodarczy praktycznie na całym świecie, również w Polsce. Jakie wg Pana w tej sytuacji powinny zostać podjęte działania, żeby ustabilizować polską gospodarkę?
Potrzebna była skuteczna tarcza antykryzysowa, podobna do tej, która była zastosowana w wielu krajach europejskich. Rząd na taką się jednak nie zdecydował, więc trzeba zastosować rozwiązania, które pomogą przedsiębiorcom w dłuższej perspektywie, również tym, którzy zdecydują się na uruchomienie swojego biznesu po epidemii. Takie rozwiązania to nie tylko dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców, oświadczenia, które zastąpią zaświadczenia, składanie dokumentów w oparciu o zasadę „jeden wniosek – jedna strona”, ale również dodatkowe punkty dla polskich, lokalnych firm w przetargach publicznych. Czas wspierać te firmy, które płacą w Polsce podatki i dają zatrudnienie lokalnej społeczności. Obiecuję również, że jako prezydent podczas wizyt zagranicznych będę organizował misje gospodarcze, tak by umożliwić rozwój naszym rodzimym firmom również poza granicami kraju. Jesteśmy dumnym i kreatywnym narodem, który jest w stanie również w biznesie osiągnąć znacznie więcej od innych, ale pod warunkiem, że państwo polskie będzie go wspierało, a nie czyhało na jego potknięcia.
W Polsce jednym z tematów społecznych budzących wiele kontrowersji jest obowiązująca obecnie ustawa o planowaniu rodziny i jej ewentualne zaostrzenie lub złagodzenie. Jakie jest Pana stanowisko w kwestii aborcji i dotyczących jej regulacji prawnych?
Jestem za utrzymaniem obecnego kompromisu.
Szacuje się, że Polaków i osób pochodzenia polskiego jest ogółem 60 mln, z czego ponad 20 mln żyje poza granicami Polski. Najliczniejsza jest Polonia w USA, licząca ok. 10 mln osób. Jakie działania ze strony Polski powinny być podejmowane, żeby podtrzymać łączność z polską diasporą?
Brak stałych i trwałych relacji z diasporą polską na świecie jest w mojej opinii jednym z największych niedociągnięć naszej dyplomacji. Państwo polskie powinno stworzyć instytucje, które będą w sposób usystematyzowany dbać o łączność, ale także pozwolą korzystać z wpływów wypracowanych przez Polonię dla dobra ojczyzny. Wiemy wszyscy, co zawdzięczamy Ignacemu Paderewskiemu czy profesorowi Brzezińskiemu. Pomogli oni Polsce w momentach przełomowych. Jestem pewien, że Polacy mieszkający za granicą mogą również efektywnie wspierać ojczyznę. Potrzebne są tylko narzędzia i systemowe wsparcie ze strony państwa.
Mimo tak dużej liczebności Polonia nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału jako siła polityczna. W jaki sposób zachęciłby Pan Polaków za granicami do większej aktywności?
Państwo polskie wreszcie musi potraktować Polonię w sposób odpowiadający jej potencjałowi. Jeśli Polacy mieszkający za granicą zobaczą, że Polska o nich nie zapomniała i upomina się o ich prawa, jestem pewien, że to zainteresowanie będzie przez nich odwzajemnione.
Co wg Pana można zrobić, żeby Polska była skuteczniej promowana na świecie – zarówno jeśli chodzi o poszczególne branże (np. turystykę, polskie produkty, potencjał inwestycyjny), jak i ogólny wizerunek Polski na arenie międzynarodowej? I czy Polonia mogłaby tu mieć do odegrania jakąś rolę?
Tam, gdzie są Polacy, to oni najlepiej będą reprezentować Polskę, trzeba ich tylko wesprzeć. Tam, gdzie Polonii nie ma lub jest niewielka, odpowiednią rolę powinny odgrywać ambasady i instytuty polskie.
Rok 2020 to również rok wyborczy w Stanach Zjednoczonych. Z perspektywy Polski lepsza wg Pana byłaby kontynuacja prezydentury Donalda Trumpa czy nowy prezydent w osobie Joe’go Bidena?
Zdecydują Amerykanie, ale dla Polski najlepszy będzie taki prezydent, który nie będzie osłabiał NATO, i taki, który będzie otwarty na partnerskie relacje między naszymi krajami. Nie wskażę jednak konkretnego kandydata, ktokolwiek bowiem wygra, chciałbym jako prezydent RP dobrze z nim współpracować.
Śmierć George’a Floyda podczas zatrzymania policyjnego spowodowała w USA liczne protesty i wywołała dyskusję o rasizmie. Również w Polsce odbyło się kilka protestów, niestety w chybionym geście solidarności ofiarą wandali padł pomnik Kościuszki w Warszawie. Co Pan sądzi o tej sytuacji? Czy uważa Pan, że ta dyskusja to również sprawa Polaków?
Dyskryminacja, niezależnie od tego czy na tle rasowym, finansowym, czy choćby ze względu na wiek, jest zawsze zła. Nie ma też społeczeństwa, które byłoby całkowicie wolne od tego typu zachowań. Mając to na uwadze, ta sprawa również nas dotyka. Potrzebna jest edukacja. Niszczenie pomników to nie tylko ignorancja, ale przede wszystkim wandalizm, zwłaszcza jeśli mowa o pomniku człowieka, który całe swoje życie poświęcił na walkę o wolność i równość wszystkich ludzi.
Patrząc wstecz, na ostatnie 5 lat – jakie najważniejsze zmiany wg Pana zaszły w Polsce i czy ocenia je Pan na plus czy na minus?
Jest jedna rzecz, która ostatnio się zmieniła w Polsce, niestety na gorsze, nad czym bardzo boleję – wyrosły w polskim społeczeństwie rowy nienawiści i zawiści. Nieodpowiedzialni politycy doprowadzili do wyniszczającej wojny polsko-polskiej i podziału społeczeństwa. To rzecz, którą obserwowaliśmy już w naszej historii, choćby w latach dwudziestolecia międzywojennego. Wszystko to doprowadziło do katastrofy.
Zakładając, że zostałby Pan prezydentem – jaką Polskę chciałby Pan zobaczyć za 5 lat, po skończonej kadencji?
Startuję w wyborach na prezydenta RP, by zakończyć ten niebezpieczny konflikt dwóch wyniszczających się plemion i na nowo przywrócić w Polsce braterstwo. To moje główne zadanie i wielkie marzenie. Polska po mojej kadencji prezydenckiej to będzie Polska, w której każdy będzie czuł się dobrze, nikt nie będzie wykluczał innych ze względu na poglądy polityczne, religijne czy inne różnice. Nie będzie w niej „gorszego sortu” czy haseł o konieczności „dorżnięcia watahy”. Każdy będzie mógł tu w spokoju założyć rodzinę, pracować, bogacić się i budować dobrą przyszłość dla siebie i swoich dzieci. Widzę również Polskę silną i bezpieczną na zewnątrz: skonsolidowaną w sojuszach militarnych i gospodarczych w ramach NATO i UE.
Więcej informacji i szczegółowy program wyborczy na www.kosiniakkamysz.pl