Kompleks obozów Auschwitz-Birkenau był największą niemiecką „fabryką śmierci” w czasie II wojny światowej. Założony w 1940 r. jako miejsce odosobnienia dla polskich więźniów politycznych przez niemal dwa lata był przede wszystkim obozem koncentracyjnym. Po podjętej w 1942 r. decyzji władz III Rzeszy o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej” stał się największym miejscem zagłady Żydów z całej okupowanej Europy.
Do końca wojny pozostał też obozem koncentracyjnym i miejscem cierpienia i śmierci Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób wielu innych narodowości z terenów podbitych i okupowanych przez Niemcy. 27 stycznia 1945 roku obóz został wyzwolony, choć momentu otwarcia bram doczekało zaledwie około siedmiu tysięcy więźniów, gdyż większość – kilkadziesiąt tysięcy została wcześniej ewakuowana w tzw. marszach śmierci na zachód.
Dziś dla świata Auschwitz jest symbolem zagłady i okrucieństw II wojny światowej, a dzień 27 stycznia Organizacja Narodów Zjednoczonych uchwaliła w 2005 r. Międzynarodowym Dniem Pamięci o Ofiarach Holokaustu.
27 stycznia br. przypada 78. rocznica wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz. Honorowy patronat nad obchodami rocznicowymi objął prezydent RP Andrzej Duda. Przewodnim motywem obchodów będzie proces planowania, tworzenia i rozbudowy systemu odczłowieczenia i ludobójstwa w Auschwitz, który szczególnie mocno określiły słowa ocalałego Mariana Turskiego „Auschwitz nie spadło z nieba”. Wydarzenie będzie w całości transmitowane w internecie.
opr. JLS
„Biały Orzeł” rozmawia z dyrektorem Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau dr. Piotrem M. A. Cywińskim
„Auschwitz to więcej niż liczby i daty”
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., dwa lata później powstał Auschwitz II-Birkenau. Szacuje się, że w sumie w tym miejscu zginęło co najmniej 1.1 mln ludzi, głównie Żydów, ale także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości. Czy jednak te dane odzwierciedlają choć w niewielkim stopniu tragedię, jaka się kryje pod nazwą: Auschwitz? „W powojennej historiografii dzieje Auschwitz są najczęściej przedstawiane przez pryzmat faktów, liczb i dat (…) Ale Auschwitz nie da się w pełni ująć w datach, liczbach i faktach. Dzieje Auschwitz to przede wszystkim ogromny dramat ludzki, którego indywidualny wymiar wymyka się ustaleniom chronologii, toczy się swoim dramatycznym życiem obok wielkich liczb, ważnych dat i historycznych faktów” – napisał we wstępie do swojej najnowszej książki pt. „Auschwitz. Monografia człowieka” dr Piotr Cywiński, dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, który w rozmowie z „Białym Orłem” rozwija tę myśl, opowiadając o pracy nad tą książką oraz o przekazie płynącym z doświadczenia Auschwitz dla współczesnego świata.
„Biały Orzeł”: Zbliża się 78. rocznica wyzwolenia obozu Auschwitz. Na przestrzeni tych niemal ośmiu dekad ukazało się wiele publikacji naukowych, historycznych, beletrystycznych o tematyce obozowej… ale wydaje mi się, że skala tej tragedii wciąż wymyka się naszej wyobraźni. Czy Pana książka ma szansę to zmienić?
Dr Piotr M. A. Cywiński: Bardzo mi zależało w trakcie prac nad tą książką, by właśnie uwypuklić dramat ludzki, rozumiany jako sytuację, przeżycia i traumę człowieka. Zbyt często my, powojenni, myślimy dziś o Auschwitz w kategoriach liczb i statystyk. Proszę zobaczyć, większość kompletnie bezsensownych kłótni po upadku komunizmu dotyczyła liczby ofiar lub ich wewnętrznych proporcji. Jakby to nie było istotne, to jednak jest to dalekie od najważniejszych kwestii, które Auschwitz wnosi – lub może wnieść – do naszej wiedzy o człowieku, o ludziach, o nas samych.
Co zainspirowało Pana do napisania tej książki i czym różni się ona od innych publikacji dotyczących Auschwitz?
Chyba najpełniejszą inspiracją były rozmowy z ocalałymi. Tak się składa, że wielu z nich miałem sposobność poznać jeszcze osobiście. I byli to z reguły ludzie niezwykle oddani pracy nad przekazem pamięci. Siłą rzeczy mówili mi często to, czego publicznie nie rozpowiadali, wchodzili w pewne szczegóły, w pewne oceny sytuacji czy ludzkich relacji. W trakcie tych rozmów nieraz wychodziły bardzo silne emocje. Być może wówczas rodziło się we mnie przekonanie, że wiele aspektów nie zostało jeszcze przeanalizowanych, porównanych, omówionych.
Skupił się Pan na świadectwach więźniów obozu, emocjach im towarzyszących, ich przeżyciach, zarówno fizycznych, jak i psychicznych. Jaki był cel ujęcia tematu właśnie z tej perspektywy?
Postanowiłem właśnie zająć się człowiekiem, jego emocjami, wnętrzem, ewolucją, przez jaką przechodził w obozie. Obóz to nie jest jedynie infrastruktura drutów i baraków. Obóz przecież miał ogromną siłę oddziaływania na więźniów. I ta sfera wydała mi się – mimo niektórych bardzo dobrych przyczynków publikowanych na łamach krakowskiego Przeglądu Lekarskiego – słabo rozpoznana i mało znana. A przecież tak niesamowicie ważna.
Ta książka to efekt 6 lat pracy, lektury i analizy niezliczonych materiałów archiwalnych, relacji, wielu rozmów z wciąż żyjącymi ocalałymi. Co Pan czuł po postawieniu ostatniej kropki? Zadowolenie z efektu czy też pojawiła się myśl, że wciąż jeszcze nie wszystko zostało opowiedziane?
Nie wiem, czy zadowolenie. Oczywiście po postawieniu ostatniej kropki najpierw zadzwoniłem do najbliższej mi osoby, by się podzielić taką chwilą. Ale bardziej zastanawiałem się, czy metoda, którą przyjąłem, wszystkie te cytaty, moje odpowiedzi… czy będzie to wystarczająco zrozumiałe dla kogoś, kto miał w swoim życiu zdecydowanie mniejszą styczność z dziejami obozu i jego materialną spuścizną. Oczywiście wszystko nie zostało jeszcze powiedziane, ba! Wszystko nie zostało jeszcze przebadane. Nikt z badaczy tej kwestii nie zna przecież wszystkich języków, w jakich pojawiły się relacje ocalałych. Raczej mam nadzieję, że moja „Monografia Człowieka” zachęci innych, może nie tylko historyków, a antropologów, psychologów, socjologów do pochylenia się nad tym ogromem świadectw, które pokolenie ocalałych zostawia na przyszłość.
Czy podczas zbierania materiałów do książki było coś, co Pana zaskoczyło lub zwróciło szczególną uwagę?
Zapewne wiele aspektów. Przede wszystkim uderzyło mnie bardzo mocno, że gdy ocalali mówili, że obóz był innym światem, to że nie była to metafora. Że to stwierdzenie należy poważnie traktować jako samo sedno ich doświadczenia. A przez tyle lat owe słowa funkcjonowały jako pewna topika, retoryczny splot semantyczny. Ogromny błąd, który nie pozwalał wielu analizować obozu w prawdziwej perspektywie. To, że był on określany przez ocalałych jako „inny świat”, należy rozumieć bardzo dosłownie. Tymczasem chyba rzadko mamy możność poznawać, obserwować czy analizować inne światy. Nawet trudno jest nam przyznać się do tego, że człowiek żyjący w konkretnym świecie, jest w stanie tak bardzo odmienny świat stworzyć innym ludziom.
Książka ukazała się w Polsce w 2021 roku, niedawno została przetłumaczona na język angielski. Z jakim odbiorem się spotkała? Czy dotarły do Pana jakieś opinie bądź komentarze, które w sposób szczególny Pan zapamiętał?
Dopiero docierają. Zarówno od szerokiej publiczności, jak i od specjalistów tematu. Cieszy mnie to, gdyż starałem się ową książkę napisać tak, by była to pozycja historyczna, naukowa, z pełnym aparatem przypisowym, ale jednocześnie by była napisana przystępnie dla każdego człowieka niebędącego historykiem czy antropologiem. Największą pochwałę otrzymałem od izraelskiej pisarki, poetki Haliny Birenbaum, która jako nastolatka przeszła przez getto, przez Majdanek i przez Auschwitz. Napisała mi: „Piotrze, to jakbyś tam ze mną był”. Muszę powiedzieć, że łzy mi pociekły, gdy te Jej słowa przeczytałem.
Na początku grudnia 2022 r. wziął Pan udział w spotkaniu w Fundacji Kościuszkowskiej, promującym wydanie książki w języku angielskim. Jak Pan wspomina to wydarzenie? Czy ma Pan nadzieję, że książka zainteresuje amerykańską Polonię?
Chyba nie tylko Polonię! Na tym spotkaniu było sporo reprezentantów Polonii. Co ciekawe, nie tylko ludzi starszych, pamiętających tamte lata, ale sporo młodych ludzi przyszło. Ale były też środowiska żydowskie i byli Amerykanie niepowiązani bezpośrednio z którąś z tych wcześniejszych grup. To jest chyba nie tylko siłą tego tematu czy tej propozycji książkowej, ale też dobra, warta podtrzymania i rozbudowywania tradycja Fundacji Kościuszkowskiej, która nie jest klubem zamkniętym, a właśnie stara się tworzyć takie pomosty wzajemnego zrozumienia, dialogu, rozmów.
Mimo upływu tylu lat poziom świadomości Amerykanów, zwłaszcza młodego pokolenia, na temat zagłady i jej skali wciąż wydaje się być zaskakująco niski. Czy angielskie wydanie Pana książki ma szansę to zmienić?
Amerykański system edukacyjny, niewyobrażalnie dla Europejczyka zdecentralizowany, jest pewnym wyborem niosącym za sobą dobre i złe strony. Czy raczej może: mocne i słabe. Czy ta książka coś zmieni? W pewnej perspektywie mam nadzieję. Jeśli do narracji o obozie zaczną w większej mierze być włączane owe aspekty wewnątrzludzkiego doświadczenia, to będzie oznaczało, że ów wysiłek miał sens. Ale pomiędzy publikacją książki monograficznej a ewolucją pewnych akcentów w edukacji mijają zwykle lata. Jedno dla mnie było jasne: skoro miałem sposobność stać się pewnym pomostem pomiędzy ocalałymi a nowymi pokoleniami, to musiałem ową powinność wypełnić. A co z tym zrobią inni? Zobaczymy.
Czasem pojawiają się głosy – na szczęście nieliczne – negujące, że do zagłady w ogóle doszło. Co by Pan powiedział osobom głoszącym takie poglądy?
Nie rozmawiałbym chyba. Jest na tyle dużo ludzi uczciwych, dobrej woli, poszukujących prawdy, że chyba naprawdę lepiej się skupić na rozmowie z nimi. Dziś, gdy tyle wspomnień zostało opublikowanych, tyle rozmów z ocalałymi nagranych, gdy tysiące książek naukowych na ten temat napisano, zrecenzowano, poddano debacie uniwersyteckiej, gdy tyle dowodów ujrzało światło dzienne – nikt, kto neguje zbrodnię na taką skalę, nie może tego robić uczciwie. A na programową nieuczciwość trochę szkoda mi czasu.
W mediach, zwłaszcza amerykańskich, wciąż od czasu do czasu pojawiają się sformułowania „polski obóz zagłady/śmierci”. Jak Pan myśli, co jest tego przyczyną i jak można bardziej efektywnie z tym walczyć?
Ależ proszę zauważyć, że to się pojawia naprawdę coraz rzadziej! Dwie dekady temu było to niemalże nagminne, nie było prawie tygodnia, by gdzieś się to nie pojawiło. Ale właśnie świetna współpraca Polonii, MSZ i Muzeum Auschwitz pomału uświadomiła redakcjom, że takie stwierdzenie jest nie tylko niesłuszne, ale i bolesne. Niektórzy chcieli, by to się stało natychmiast, grozili procesami. A przecież tu chodziło o zmianę mentalności, o pracę nad świadomością dziennikarzy i autorów. To musiało zabrać tyle czasu, ile zabrało, bo tu chodzi o pewną ewolucję kulturową. Nie twierdzę, że to już mamy za nami, ale faktycznie jest tego mniej. Osobnym pytaniem będzie, czy nie jest tak, że niektórych – bardzo głośnych – tylko to denerwowało, że obozy bywały nazywane polskimi, a już nie mieli wystarczająco empatii, by się ową historią, ludobójczą bardziej, głębiej interesować.
Od 17 lat jest Pan dyrektorem Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, jest Pan też współtwórcą i prezesem Fundacji Auschwitz-Birkenau. Czy na przestrzeni tych lat zaszły wg Pana jakieś zmiany, jeśli chodzi o poziom wiedzy w społeczeństwie na temat tego, co wydarzyło się w Auschwitz? Czy muzeum często odwiedzają zagraniczni turyści, a jeśli tak, to z jakich krajów najwięcej?
Wbrew różnym alarmistycznym artykułom pojawiającym się co pewien czas w różnych krajach, uważam, że postęp idzie zauważalnie w dobrym kierunku. Od kilkunastu lat, w całej już chyba Europie, nauczanie o zagładzie Żydów weszło do programów szkolnych, do podręczników. To bardzo ważne, bo przy wszystkich okrutnościach II wojny światowej to ludobójstwo jednak najpełniej ukazało antyludzką twarz Trzeciej Rzeszy. Dziś, wraz z grupami szkolnymi, przyjeżdżają wreszcie nauczyciele, którzy – jeszcze jako uczniowie – sami zwiedzali Auschwitz. Wiedzą więc, jak wiele im to dało i potrafią przygotować do tego swoich podopiecznych. Ostatnie lata, pandemiczne, mocno namieszały w statystyce odwiedzin. Być może dopiero 2023 rok da się porównywać z czasami sprzed Covid-19. Ale w 2019 roku, o ile z Polski było najwięcej odwiedzających, to jednak 83% odwiedzających było spoza Polski. Głównie z regionów demokratycznych, czyli z Europy, Izraela, Ameryki Północnej i niektórych krajów dalekiej Azji i Oceanii. Oczywiście dla współczesnych demokracji Auschwitz stanowi istotny punkt odniesienia wśród zagrożeń, jakie niosą populizm, demagogia czy propaganda. Ale jednak cały czas myślimy, jak pełniej trafić z naszym przekazem do reszty świata.
Jak Pana zdaniem powinno się mówić o Auschwitz i ogólnie o zagładzie, żeby trafić z tym przekazem do młodych ludzi?
Młodzi ludzie zwykle mają bardzo konkretny, spolaryzowany obraz świata. Wiele lat, w warszawskim Klubie Inteligencji Katolickiej, byłem wychowawcą grup licealnych. Uważam, że to fantastyczny wiek, w którym człowiek naprawdę uważa, że może wszystko, że cały świat jest mu niestraszny, że nawet przysłowiowe porwanie się z motyką na słońce może mieć swój sens. Bo i naprawdę może. Młodych ludzi trzeba przede wszystkim traktować poważnie, bo na to zasługują bardziej niż czasami my – starsi i bardziej doświadczeni – lubimy sądzić. I to dotyczy każdego nauczania. Natomiast o zagładzie nie można uczyć wyłącznie w kategoriach historycznych. To problem antropologiczny, politologiczny, medialny, socjologiczny, psychologiczny, etyczny, religijny… Najważniejsze jest, by poza słusznym wzruszeniem i empatią młodzi ludzie nadal czuli, że świat jest w naszych rękach. A zagrożenie ksenofobii, dehumanizacji, nawet jeśli nie będzie wynikało z antysemityzmu czy innych form rasizmu, nadal istnieje i istnieć będzie.
Po II wojnie światowej wiele razy padały słowa: „Nigdy więcej”, a mimo to na świecie wciąż wybuchają nowe konflikty zbrojne, czego przykładem jest choćby regularna wojna tocząca się już niemal rok w Ukrainie. Czy Pana zdaniem można coś zrobić, żeby historia przestała się powtarzać i jakie w tym kontekście znaczenie dla współczesnych ma przekaz płynący z historii Auschwitz?
Owszem, historia nie jest, jak wielu lubiło to powtarzać, nauczycielką życia. Przynajmniej nie z automatu. To, co dziś wyprawia Putin w nieszczęsnej Ukrainie jest bardzo analogiczne do tego, co robił Hitler. Przynajmniej w płaszczyźnie przyczynowej. Atakuje i niszczy niewinny, niezależny i demokratyczny kraj, a zwłaszcza jego najbardziej powiązane z kulturą rosyjską tereny, jedynie dla zaspokojenia jakiejś całkowicie chorej megalomanii. Jedynie dla utworzenia jakiegoś obrazu nowej Rosji, który zakorzeniony jest w niczym innym, niż w pewnym micie. Nigdy tak naprawdę niezrealizowanym i nie mającym najmniejszej szansy na długotrwałe istnienie. Tym bardziej potrzebujemy tak mocnych i niepodważalnych punktów odniesienia, jak Auschwitz, jak historia zagłady i tragedii ludności cywilnej w obozach koncentracyjnych, by móc ocenić w pełni dzisiejszy dramat Ukrainy, ryzyka dla całego świata związane z ewentualnym zwycięstwem rosyjskiej megalomanii oraz istoty naszej własnej odpowiedzialności. Gdy widziałem, jak Polacy przyjmowali miliony uciekinierek z Ukrainy, pomyślałem sobie – może nad wyraz – że jednak przeszłość nie pozostała głucha w naszych sercach i umysłach. Nigdy wcześniej nie byłem tak szczęśliwy, patrząc na to, co się działo w Polsce. Obyśmy przekuli to na coś trwałego.
Dziękuję za rozmowę.
Joanna Szybiak
Dr Piotr M.A. Cywiński urodził się w Warszawie w 1972 roku. Doktor nauk humanistycznych, historyk mediewista, absolwent Uniwersytetu Marka Blocha w Strasburgu, Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk. Od września 2006 r. kieruje Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, jest też współtwórcą i prezesem Fundacji Auschwitz-Birkenau, współtwórcą i przewodniczącym Rady – Instytutu Auschwitz-Birkenau, głównym ekspertem Centrum Badań nad Ekonomiką Miejsc Pamięci (na Uniwersytecie SWPS), współtwórcą i prezesem Towarzystwa Zarządzania Miejscami Pamięci.
Od 1996 r. związany z warszawskim Klubem Inteligencji Katolickiej, w latach 2000-2010 jako jego prezes. Uczestnik dialogu polsko-żydowskiego i chrześcijańsko-żydowskiego, a także ukraińsko-polskiego i innych dialogów pogranicza. W latach 2009-2017 był członkiem Rady Powierniczej budowanego wówczas Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. W latach 2017-2021 był przewodniczącym Rady Programowej Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie.
Autor wielu książek, wśród których najważniejsze to: „Auschwitz. Monografia człowieka”, „Epitafium… i inne spisane niepokoje”, pięciu tomów z serii „Miejsce Prawdy”: „Początki Auschwitz w pamięci pierwszego transportu polskich więźniów politycznych”, „Zagłada w pamięci więźniów Sonderkommando”, „Marsz śmierci w pamięci ewakuowanych więźniów Auschwitz”, „Sny obozowe w pamięci ocalałych z Auschwitz” oraz „Rampa obozowa w pamięci Żydów deportowanych do Auschwitz”. Jest także współautorem wywiadu-rzeki z Profesorem Władysławem Bartoszewskim „Mój Auschwitz”, kompendium „Auschwitz od A do Z. Ilustrowana historia obozu” oraz katalogu „Auschwitz Legacies”.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Lekcje on-line
Wizyta w autentycznym Miejscu Pamięci jest unikatowym doświadczeniem edukacyjnym. Jednak osoby, które nie mogą odwiedzić byłego obozu Auschwitz, mają możliwość zapoznania się z jego historią dzięki edukacji prowadzonej przez Internet. Lekcje online dostępne są na stronie: lekcja.auschwitz.org.
Podcast „O Auschwitz”
Historia obozu Auschwitz jest niezwykle złożona. Dzięki podcastowi „O Auschwitz” można dowiedzieć się więcej o historii obozu oraz o naszej współczesnej pamięci i o tym szczególnym miejscu. Wszystkie podcasty dostępne są na stronie auschwitz.org/podcasty.
Interaktywny multibook
Multibook ma na celu przygotowanie młodych do wizyty w Miejscu Pamięci. Korzystanie z niego jest bezpłatne i możliwe również na urządzeniach mobilnych.W multibooku zawarto kilka krótkich materiałów wideo, podstawowe informacje dotyczące powstania Auschwitz, oś czasu z najważniejszymi wydarzeniami z dziejów obozu, a także informacje o tym, co można zobaczyć podczas wizyty oraz kilka porad na temat zachowania się podczas zwiedzania. Jest dostępny w dwóch językach: polskim i angielskim pod adresem: https://view.genial.ly/618ab393b8d74f0de841edce.
Więcej informacji: www.auschwitz.org