piątek, 22 listopada, 2024
Strona głównaDziałyHistoriaUrok świątecznych dni w przedwojennej stolicy

Urok świątecznych dni w przedwojennej stolicy

W dawnej Warszawie święta Bożego Narodzenia obchodzone były bardzo uroczyście, a przygotowania do nich zaczynały się z początkiem adwentu. We wspomnieniach związanych z Gwiazdką warszawiacy często piszą o tęgim mrozie i saniach sunących po zaśnieżonych stołecznych ulicach. O takiej zimowej aurze możemy dzisiaj tylko pomarzyć…

Ślizgawka w Parku Ujazdowskim w Warszawie, okres międzywojenny. Fot. NAC

Kuszące wystawy

XIX wieku, podobnie jak dziś, w grudniu ruszano tłumnie na zakupy. Warszawskie sklepy kusiły przysmakami na świąteczny stół. Bracia Wróbel w swoim składzie przy Krakowskim Przedmieściu, obok kościoła św. Krzyża, oferowali jarząbki, cietrzewie, głuszce, a także krymskie i hiszpańskie winogrona. Fabryka Emila Wedla sprzedawała słynne czekoladowe wyroby w domu własnym przy ulicy Szpitalnej oraz w cukierni przy Miodowej. U Frageta przy Marszałkowskiej kupowano platerowane naczynia. W księgarniach Arcta na rogu Nowego Światu i Wareckiej albo u Gebethnera i Wolffa przy Krakowskim Przedmieściu można było nabyć książki dla dzieci i bogato ilustrowane albumy. Przy ulicy Rymarskiej znajdował się Dom Handlowy Braci Lesser, reklamujący się w gazetach jako „najpiękniejszy sklep”. Warszawiacy chętnie przystawali przy jego witrynach, w których w kunsztowny sposób układano zabawki, wachlarze, albumy, grzebienie, żyrandole czy łyżwy.

Zbigniew Kaliciński – mieszkający na początku XX wieku na Starym Mieście – w swojej książce O Starówce, Pradze i ciepokach tak wspomina tamten czas: „Nas, dzieci, szczególnie interesowały wystawy przed świętami Bożego Narodzenia. Czegóż tam nie bywało! Bombki i gwiazdki różnych wielkości i kolorów, główki aniołków i Mikołajów, barwne bibułki i rozmaite rodzaje ozdobnych papierów, a także już gotowe ozdoby choinkowe wykonane ręcznie, jak bibułkowe bombki, jeżaste, z błyszczącymi kolcami, wielokolorowe… Stało się przed taką wystawą z jedną myślą w głowie: Skąd wziąć grosików, żeby kupić choć trochę tych wspaniałości?”.

Przed świętami Bożego Narodzenia organizowane były w Warszawie liczne wenty dobroczynne. W połowie grudnia w udekorowanych Salach Redutowych Teatru Wielkiego odbywał się popularny świąteczny bazar, z którego część dochodu przeznaczano na Warszawskie Towarzystwo Dobroczynności. Stoły, za którymi zasiadały wytworne panie z towarzystwa, uginały się od wymyślnych towarów, dostarczanych przez warszawskie firmy. Były to ważne wydarzenia towarzyskie, na których wypadało się pokazać i złożyć hojny datek.

Sprzedaż choinek, Warszawa, 1934 r. Fot. NAC

Biała gwiazda

Większość warszawskich gospodyń robiła świąteczne zakupy na targach za Żelazną Bramą, na Starym Mieście czy na Hożej, w pobliżu kościoła św. Aleksandra. Niektóre produkty niezbędne na świątecznym stole, takie jak świeże ryby czy miód, przywożono na warszawskie targowiska z Podlasia.

Choinki kupowano przede wszystkim na Rynku Starego Miasta i na placu Saskim. Warto przypomnieć, że zwyczaj ubierania choinek pojawił się w Warszawie pod koniec XVIII wieku, kiedy miasto znalazło się w zaborze pruskim i zaczęła do niego napływać społeczność niemiecka. Odświętnie udekorowane drzewko przyjęło się w Warszawie bardzo szybko, zastępując tradycyjny snopek zboża stawiany w rogu pokoju. Inną typową warszawską ozdobą była wykonana z opłatka biała gwiazda, którą wieszano nad wigilijnym stołem. Podobno najbielsze opłatki wypiekali niegdyś ojcowie bernardyni. Od początku XX wieku do dnia dzisiejszego przygotowują je siostry benedyktynki sakramentki w klasztorze na Nowym Mieście.

Chłopiec przy stoisku z dekoracjami świątecznymi, Warszawa, 1934 r. Fot. NAC

Przy stole

Jakie potrawy podawano na wieczerzę wigilijną, zależało oczywiście od zamożności rodziny. Ubożsi jedli kluski z makiem, zwane „kłosami”, kapustę z grzybami lub grochem. W zamożnych rodzinach raczono się daniami rybnymi, szczególnie popularny był duszony szczupak. Niezbędnym składnikiem potraw był miód. Chętnie pito także kompot z suszu.

Po spożyciu wieczerzy, przed północą, warszawiacy wyruszali na pasterkę. Jak wspominał Franciszek Galiński w swoich Gawędach o Warszawie: „Kościoły staromiejskie, rzęsiście oświetlone, były przepełnione na jutrzni. Przed ołtarzem ministranci ku chwale Bożej walili w kotły tak głośno, że budzili mieszkańców sąsiednich domów. Na pasterce w katedrze grywała Orkiestra Opery. U Ojców Dominikanów za kościołem św. Jacka na Freta dla dzieci były robione Jasełka”.

Owsem w kapłana

W dniu poświęconym świętemu Szczepanowi – 26 grudnia – chodziło się w Warszawie na specjalne nabożeństwa, z którymi związany był zwyczaj obrzucania kapłanów owsem, na pamiątkę ukamienowania świętego. Praktyka ta została zakazana w połowie XIX wieku, ponieważ w nielubianych kapłanów rzucano nie tylko owsem, ale też kamieniami.

W Warszawie pierwsze szopki bożonarodzeniowe wystawiane były w bernardyńskim kościele św. Anny przy Krakowskim Przedmieściu. W okresie Bożego Narodzenia po domach chodzili chłopcy z szopkami, pochodzący najczęściej z Powiśla. Oprócz Świętej Rodziny można było w niej zobaczyć figurki reprezentujące różne stany i zawody. Nie mogło w szopce zabraknąć okrutnego króla Heroda, którego na końcu przedstawienia zabierała śmierć. Od jego imienia szopki nazywano także „herodami”.

Migdałowy król

W dziewiętnastowiecznej Warszawie w święto Trzech Króli pieczono duży piernik lub placek z ukrytym w środku migdałem. Osoba, która znalazła go w swoim kawałku ciasta, zostawała „migdałowym królem” i spotykały ją różne zaszczyty. Jeśli migdał trafił się pannie, mówiono: „Dostała migdała, będzie miała Michała”, czyli wróżono jej rychłe zamążpójście.

Noworoczny poranek

W warszawskich mieszkaniach od rana było gwarno, gdyż zwyczaj nakazywał, żeby tego dnia młodzi mężczyźni składali wizyty w zaprzyjaźnionych domach. „Kurier Warszawski” dowcipnie odnotował, że wypełniając tę powinność, każdy z gości miał do pokonania średnio cztery tysiące schodów, a kłaniał się co najmniej sto razy. Przed kamienicami cierpliwie czekały sanie, żeby wyruszyć z pasażerem pod kolejny adres. Dodatkowo w Nowy Rok przychodzili z życzeniami kominiarze, roznosiciele pism, bileterzy, stróże uliczni i woźni różnych instytucji, licząc na datki.

Bal literatów, 1927 r. Fot. NAC

Huczny karnawał

Powszechnie uważano, że udział w stołecznych balach jest dobrą okazją do znalezienia odpowiedniego męża dla córki na wydaniu. Dlatego podczas karnawału zjeżdżali do Warszawy liczni obywatele ziemscy z rodzinami. Najsłynniejsze bale w drugiej połowie XIX wieku urządzano w siedzibie Resursy Obywatelskiej przy Krakowskim Przedmieściu. Przechodnie lubili wystawać przed gmachami i przyglądać się elegancko ubranym damom, wysiadającym z sań i dorożek. Niektóre wyróżniające się kreacje pań opisywali następnego dnia po balu dziennikarze „Kuriera Warszawskiego”, nie dziwi więc fakt, że krawcy w karnawale nie mogli nadążyć z zamówieniami.

Na balach przeprowadzano też zbiórki na cele dobroczynne. Bolesław Prus, komentując ten zwyczaj, ironicznie zauważył, że koszt jednej wytwornej kreacji starczyłby na miesięczne wyżywienie ubogiej rodziny.

Oprócz eleganckich balów dla majętnych warszawiaków odbywały się tzw. „bale przyjacielskie”. Były to zabawy, na których spotykali się rzemieślnicy warszawscy i ich rodziny, bawiąc się do białego rana, tańcząc i racząc się piwem.

Bal Związku Autorów Dramatycznych w Hotelu Europejskim w Warszawie, 1929 r. Fot. NAC

W przebraniu

Bale maskowe należały do ulubionych karnawałowych rozrywek mieszkańców stolicy. W czasach stanisławowskich mógł w nich uczestniczyć każdy, kto wniósł odpowiednią opłatę, bez względu na pochodzenie społeczne. W drugiej połowie XVIII wieku mężczyźni często występowali w strojach mnichów, stróżów, woźniców, Kozaków, diabłów czy nietoperzy, panie zaś przemieniały się w Żydówki, Rusinki, Turczynki lub wieśniaczki. Wśród tańców triumfował wtedy polonez, chętnie tańczono także mazura czy kozaka.

W międzywojennej Warszawie bale maskowe organizowane były przez środowiska ziemiańskie, arystokratyczne, przez wojskowych, dyplomatów i artystów. Najsłynniejsze maskarady odbywały się między innymi w Hotelu Bristol, w salonach Ministerstwa Spraw Zagranicznych, w Szkole Sztuk Pięknych i Kasynie Garnizonowym w Alei Szucha.

muzhp.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -