sobota, 27 kwietnia, 2024
Strona głównaDziałyRaporty SpecjalnePolonia przeciwko przemocy

Polonia przeciwko przemocy

Tragiczna śmierć 28-letniego Polaka wstrząsnęła polonijną społecznością w Chicago.

Marsz przeszedł ulicami chicagowskiej dzielnicy Portage Park, od miejsca, w którym Jakub został zastrzelony, do kościoła św. Ferdynanda, gdzie zakończył się wspólną modlitwą. Fot. Andrzej Brach/tygodnikprogram.com

„STOP przemocy” i „Sprawiedliwość dla Jakuba Marchewki” („Justice for Jakub Marchewka”) – pod takimi hasłami w niedzielę, 18 kwietnia, ulicami Portage Park w Chicago przeszedł marsz pamięci, mający na celu uczczenie zastrzelonego w niedzielę wielkanocną 28-letniego Polaka i zwrócenie uwagi społecznej na problem przemocy, która zatacza coraz szersze kręgi. W marszu wzięło udział ponad tysiąc osób.

Jakub Marchewka miał zaledwie 28 lat i całe życie przed sobą. Nieopodal miejsca, w którym zginął, ludzie ustawiają znicze i wieszają apele o pamięć i sprawiedliwość dla zabitego. Fot. Andrzej Brach/tygodnikprogram.com

Jakub Marchewka pochodził z Radomia. Jako dziecko wraz z rodziną wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, zamieszkali w Chicago, tu skończył szkołę i podjął pracę. Feralnego dnia wracał z wielkanocnego spotkania z rodziną. Postanowił zrobić po drodze zakupy, więc podjechał do lokalnego marketu. Z ustaleń wynika, że po zaparkowaniu został oskarżony przez kobietę siedzącą w samochodzie obok o jego uszkodzenie. Kobieta zadzwoniła po swojego towarzysza, który był w sklepie. Gdy wyszedł, między nim a Polakiem wywiązała się kłótnia, która przerodziła się w bójkę. W pewnym momencie mężczyzna wyciągnął broń i oddał w kierunku Polaka dwa strzały, jak się okazało – śmiertelne. Jakub Marchewka został zabrany do Loyola University Medical Center w Maywood, gdzie stwierdzono jego zgon. Jego zabójca, wraz z towarzyszącą mu kobietą, uciekł i na dzień oddania tego wydania „Białego Orła” do druku wciąż jest poszukiwany przez policję. Do tej pory nieustalona jest też jego tożsamość. Upublicznione zostało nagranie z kamer monitoringu, pokazujące całe zajście, a rodzina zabitego Polaka apeluje o pomoc w zidentyfikowaniu i ujęciu sprawcy. Śledztwo w sprawie morderstwa nadzorują detektywi z okręgu piątego.

Liczny udział chicagowskiej Polonii w inicjatywach mających na celu upamiętnienie zmarłego rodaka jest dowodem na to, że polonijna społeczność potrafi się zjednoczyć wokół naprawdę ważnych spraw. Fot. Andrzej Brach/tygodnikprogram.com

Tragiczna śmierć Polaka wstrząsnęła polonijną społecznością w Chicago. Zarówno jego młody wiek – w chwili śmierci miał zaledwie 28 lat i całe życie przed sobą, jak i okoliczności zdarzenia sprawiają, że nie można przejść obok tej sprawy obojętnie. W niedzielny poranek zasiadł wraz z rodziną do wielkanocnego śniadania, a tego samego dnia po południu już nie żył i w zasadzie trudno pojąć dlaczego? Bo źle zaparkował? Na zdarzenie, które w najgorszym razie powinno się skończyć wymianą paru ostrych słów, zabójca Jakuba odpowiedział… ostrą amunicją. Ta niewspółmierna reakcja znów rozpaliła dyskusję, która w Ameryce toczy się od dawna – o wszechobecnej przemocy, która według niektórych przybiera rozmiary prawdziwej epidemii, o powszechnym dostępie do broni i o tym, dlaczego dziś nikt na ulicy nie może czuć się bezpiecznie. I dotyczy to nie tylko Chicago, ale praktycznie każdego większego miasta.

Znajomi, bliscy, ale też inni, którzy nie znali Jakuba, ale którymi wstrząsnęła jego przedwczesna śmierć, odwiedzają miejsce, w którym zginął, by spędzić chwilę na modlitwie i refleksji oraz wyrazić poprzez swoją obecność solidarność z ofiarami przemocy. Fot. Andrzej Brach/tygodnikprogram.com

Jednak nawet skupiając się tylko na Chicago, liczby mówią same za siebie. „W Chicago w ciągu dwudziestu lat, od 1990 do 2010 roku, z broni palnej zabito czternaście tysięcy trzydzieści trzy osoby, a raniono około sześćdziesięciu tysięcy. (…) Ta liczba ofiar znacznie przewyższa liczbę żołnierzy amerykańskich zabitych w walkach w Afganistanie i Iraku. Łącznie” – pisze w książce „An American Summer: Love and Death in Chicago” dziennikarz Alex Kotlowitz, powołując się na dane z policyjnych raportów. „W dobrym roku w Chicago rany postrzałowe odnosi około dwóch tysięcy osób, czyli jakieś pięć osób dziennie. W niektórych latach ta liczba przekracza nawet cztery tysiące, co oznacza rannego co dwie godziny” – dodaje. I choć ci, którzy bacznie śledzą kryminalne statystyki, zauważają, że obecnie liczba zabójstw jest niższa, niż to miało miejsce na przykład w latach 90., to prawdziwy niepokój budzi coś innego – powszechność przemocy. Dawniej broni używano głównie w wojnach gangów, więc przemoc wymierzona była w uzbrojonych konkurentów; dziś strzelaniny wybuchają wszędzie – w parkach, szkołach, na stacji benzynowej czy w sklepie – i z błahych powodów. Przemoc jest bardziej arbitralna, a jej ofiarą może paść każdy – znajdując się przez przypadek w złym miejscu i czasie czy trafiając na gorszy dzień kogoś, kto akurat ma przy sobie broń.

Właśnie na ten problem społeczny starała się zwrócić uwagę władz miasta i reszty społeczeństwa Polonia maszerująca w niedzielę chicagowską dzielnicą Portage Park. Pochód, zabezpieczany przez służby mundurowe, przeszedł od miejsca tragedii w okolicy 3500 N. Austin do kościoła św. Ferdynanda w rejonie ulic Belmont i Barry. Za maszerującymi w pochodzie ludźmi jechali zmotoryzowani uczestnicy manifestacji. Wiele pojazdów ozdobionych było polskimi i amerykańskimi flagami. Manifestację zakończyła wspólna modlitwa przed kościołem św. Ferdynanda. Przy skrzyżowaniu ulic Addison i Austin, gdzie znajduje się sklep, na parkingu którego rozegrała się tragedia, ustawiony został krzyż, płoną znicze, a znajomi, bliscy, a także, ci którzy nie znali Jakuba, ale jego śmierć nimi wstrząsnęła, odwiedzają to miejsce. Również w tym miejscu ustawione zostały plakaty i zdjęcia Jakuba z apelem o pamięć i sprawiedliwość. Jednak warto pamiętać, że „Sprawiedliwość dla Jakuba Marchewki” oznacza nie tylko ujęcie i ukaranie jego zabójcy, ale również podjęcie konkretnych działań, które miejmy nadzieję doprowadzą do tego, że w końcu na ulicach i ogólnie w przestrzeni publicznej będzie można czuć się względnie bezpiecznie.

10 kwietnia w kościele św. Ferdynanda odbyło się nabożeństwo żałobne. Fot. Andrzej Brach/tygodnikprogram.com

W tej niewątpliwie smutnej historii na podkreślenie i uznanie zasługuje jednak postawa lokalnej Polonii, która nie pozostała obojętna wobec tragicznej śmierci rodaka i okazała wyjątkową solidarność. Na portalu gofundme.com przyjaciółka Jakuba założyła zbiórkę, żeby pomóc jego rodzinie w poniesieniu kosztów pochówku. Akcja wywołała bardzo duży odzew wśród chicagowskiej Polonii i nie tylko, na koncie zebrano ponad 30 tys. dolarów. Liczny udział we wspomnianym marszu oraz innych spotkaniach mających na celu upamiętnienie zmarłego oraz wsparcie, zarówno materialne jak i duchowe, okazywane bliskim Jakuba, jest budującym przykładem tego, że gdy chodzi o rzeczy najważniejsze, Polacy potrafią stanąć ramię w ramię i pokazać jedność.

Jakub Marchewka zostanie pochowany w rodzinnym Radomiu. Miejmy nadzieję, że otrzyma sprawiedliwość, na jaką zasługuje.

Joanna Szybiak


Artykuł powstał częściowo w oparciu o relacje zamieszczone na stronie www.tygodnikprogram.com oraz na facebook.com/polishweeklyprogram. Dziękujemy za udostępnienie materiałów.

spot_img

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -