środa, 24 kwietnia, 2024

Pasja i motywacja

Od 4 czerwca najbardziej znany polonijny kulturysta Adam Brzeziński weźmie udział w serii zawodów federacji National Physique Committe (NPC) organizowanych przez Steve’a Weinbergera, głównego sędziego zawodów Mr Olympia i jednej z najważniejszych postaci świata kulturystyki.

Adam Brzeziński jest w życiowej formie i ma nadzieję, że sukces w najbliższych zawodach pozwoli mu przejść na zawodowstwo w kulturystyce. Fot. www.adambodybuilding.com

Pochodzący z Warszawy Adam Brzeziński będzie w tych zawodach startował już po raz czwarty. Czuje się świetnie przygotowany i wierzy, że znajdzie się w pierwszej trójce. – W 2019 roku zająłem kolejno czwarte i piąte miejsce w dwóch różnych kategoriach, ale w tym roku czuję się świetnie przygotowany, sporo się poprawiła moja forma, uważam, że jestem dużo lepszym zawodnikiem, dlatego moje oczekiwania uderzają najmniej w pierwszą trójkę – mówi kulturysta.

„Biały Orzeł”: Co takiego zrobiłeś, że Twoja forma jest lepsza? Wprowadziłeś jakieś nowości do swojej codziennej rutyny?

Adam Brzeziński: Przede wszystkim bardzo dobrze przepracowałem okres „off season”, czyli czas budowy masy mięśniowej, który jest trochę luźniejszym czasem niż okresy przygotowań do zawodów. Mocno pracowałem nad nadbudową mięśni. Właściwie to ostatnie trzy lata spędziłem nad poprawą sylwetki, nad budową kształtu mięśni, nad poprawą tego, co uważałem, że trzeba było poprawić.

Mówisz, że okres „off season” jest luźniejszy, ale cały czas pracowałeś nad sylwetką, to jak w takim razie wyglądają przygotowania do zawodów?

To ciężka praca. Muszę trenować około trzech-czterech godzin dziennie. Pierwszą sesję wykonuję już o 5 rano i jest to kardio, czyli przepalanie tkanki tłuszczowej. Z kolei po południu robię trening siłowy, który często trwa ponad dwie godziny. W moim trybie życia jest to trudne, bo ciągnę dwie prace. W ciągu dnia jestem geodetą, a po południu trenuję ludzi na siłowni. W czasie przygotowań do zawodów niestety odmawiam indywidualnych treningów, bo muszę postawić na siebie. Oprócz dwóch sesji treningowych dziennie przed zawodami ważna jest też regeneracja. Muszę się nie tylko dobrze odżywiać, ale i spać odpowiednią liczbę godzin, bo jak będę niedospany, to odbije się to na wyglądzie ciała – będzie „płaskie”, mięśnie nie będą się dobrze prezentowały. To naprawdę ogromne poświęcenie. Mogę śmiało powiedzieć, że prowadzę kompletnie nienormalne życie.

Co Ci da zwycięstwo w zbliżających się zawodach?

Od 2013 roku należę do największej światowej federacji kulturystycznej, jaką jest NPC. Moim celem jest zdobycie karty profesjonalisty i przejście do zawodowej federacji IFBB (Międzynarodowa Federacja Kulturystyki i Fitnessu) w tym roku. Aby to się stało, muszę znaleźć się w czołówce. Dzięki zdobyciu karty IFBB będę miał możliwość startowania z zawodowcami, czyli z elitą tego sportu.

Co Cię pchnęło w kierunku kulturystyki?

Zawsze byłem aktywny fizycznie, ale najbardziej mnie pociągała piłka. Jestem jednak człowiekiem pokolenia lat 80., kiedy to w telewizji panowały mięśnie, a idolami byli Arnold Schwarzenegger i Sylwester Stallone. I chyba już wtedy stwierdziłem, że mi się to podoba. Zaraziłem się miłością do mięśni. Tak naprawdę zacząłem ćwiczyć już w wieku 15 lat. Były to takie pierwsze podrygi, ale nic poważnego. Kiedy jednak zaczynamy zauważać, że sylwetka nam się zmienia na lepsze, kiedy widzimy pierwsze efekty swojej pracy, to zaczynamy się tym rozkoszować i motywować do cięższej pracy i uzyskiwania kolejnych, coraz lepszych efektów. Jednak na poważnie za kulturystykę zabrałem się klika lat po przeprowadzce do Ameryki, do której przyjechałem w 2006 roku.

I to właśnie te efekty sprawiają, że zdecydowałeś się na tak ciężki tryb życia?

Tak. To jest właśnie taka niesamowita miłość do postępów, które się robi. Tak szczerze mówiąc, to to, co widzimy w lustrze, jak bardzo nasze ciało potrafi się zmieniać, jaką ciężką pracę potrafimy z nim wykonać, jest wręcz uzależniające. W moim przypadku każdy wypracowany mięsień, każdy postęp sprawia, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem, kiedy patrzę na siebie w lustrze.

Słyszy się opinie, że kulturyści to zakochani w sobie narcyze. Co o tym sądzisz?

Wiem, że wielu ludzi tak to właśnie odbiera i rozumiem ten punkt widzenia, ale kto nigdy tak nie żył, ma prawo tego nie rozumieć. Opinia, że kulturyści to narcyze, jest bardzo powierzchowna i płytka. Ludzie, którzy ćwiczą w tak intensywny sposób, w tym ja, nie są tak naprawdę zakochani w sobie, a wręcz odwrotnie, bo są bardzo krytyczni w stosunku do siebie. Cały czas chcą robić postępy, ulepszać i zmieniać siebie, wciąż doszukują się słabych stron i chcą je eliminować. Prawdziwy narcyzm sprawiłby, że byśmy stali w miejscu, bo narcyzom wydaje się, że są już doskonali i nie czują potrzeby pracy nas sobą. A nas samokrytyka pcha do przodu, do osiągania większych postępów. Narcyz to także człowiek, który nie ma szacunku do innych ludzi, wykorzystuje ich do swoich celów. Z kolei ludzie na siłowni to najfajniejsi ludzie na świecie, którzy zawsze z Tobą pogadają, uśmiechną się, doradzą. To jest środowisko, do którego się należy i w którym się czuje komfortowo.

Czy przy takim stylu życia jest czas na związek z drugą osobą?

Oczywiście, ale dziś wiem z własnego doświadczenia, że najlepszą partnerką jest osoba podzielająca takie same pasje. W innym przypadku to zwyczajnie nie działa. Ludzie nie rozumieją, albo może nie chcą zrozumieć, dlaczego nie możesz pójść na imprezę albo dlaczego nie możesz jeść pewnych rzeczy, śmieją się, kiedy na przykład na jakąś komunię czy wesele przynoszę swoje jedzenie. Od dwóch lat jestem w szczęśliwej relacji z Paulą Semivanową, która jest świetnie mówiącą po polsku Słowaczką. Poznaliśmy się na zawodach w 2017 roku. Prowadzimy prawie taki sam styl życia, mamy podobne zainteresowania, cele. I właśnie teraz razem się przygotowujemy do tych samych zawodów. Paula bierze w nich udział w kategorii Bikini Fitness, w której od mięśni ważniejsze są kształty, odtłuszczenie, dobra prezentacja ciała.

Jakie macie sposoby odżywiania, czy mocno się od siebie różnią?

Nasze diety są zupełnie inne. W kategoriach męskich najważniejsze są mięśnie i ich utrzymanie – muszą być pełne, duże, a do tego potrzeba dużo więcej ilości jedzenia niż u kobiety. I taka dieta jest łatwiejsza. Ja nie muszę się za bardzo ograniczać, jeżeli chodzi o jedzenie. Moja partnerka z kolei ma dużo gorsze życie w tej chwili, bo bardzo głoduje i jej dieta opiera się głównie na białku – ryby, drób, mało węglowodanów, których ja z kolei mogę jeść więcej niż ona, bo to one utrzymują pełność mięśni. Ostro przygotowujemy się do zawodów już około 15 tygodni i Paula pewnych rzeczy mi trochę zazdrości, na przykład, że mogę jeść słodkie ziemniaki, banana albo więcej ryżu. Ja nie muszę za bardzo przejmować się kaloriami, chociaż jestem na deficycie kalorycznym, z kolei u Pauli wszystko musi być dokładnie wyliczone.

Czy trenujecie pod okiem tej samej osoby?

Nie. Paula jest prowadzona przez najlepszego trenera dla kobiet w Polsce – Norberta „Fenixa” Tymczaka, który za klika dni przyleci do Stanów wraz ze swoją partnerką Eweliną Szalą, zawodniczką federacji IFBB, i będą nam pomagać w czasie zawodów. A ja z kolei trenuję pod okiem Marka Olejniczka – wielokrotnego medalisty mistrzostw Polski i Europy w kulturystyce, mistrza świata z 2012 roku, zawodowego kulturysty IFBB.

Kto Cię wspiera w Twojej karierze?

Moja partnerka, trener i warszawscy przyjaciele – Artur, Piotr i Krzysiek, których mocno pozdrawiam. Ale szczególne podziękowania chciałbym złożyć mecenasowi Pawłowi Szymańskiego z kancelarii Green&Szymanski i Grzegorzowi Frycowi z GarmX Promotions.

Rozmawiała Iwona Hejmej


Jeżeli marzysz o lepszej sylwetce, schudnięciu, ustaleniu odpowiedniej diety lub polepszeniu jakości życia zwróć się po pomoc do Adama Brzezińskiego: 347 832 1275, Adambrzeza1985@gmail.com, www.adambodybuilding.com.

spot_img

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -