piątek, 29 marca, 2024
Strona głównaDziałyOpinieMundial bez nadmuchanego balonika

Mundial bez nadmuchanego balonika

Po raz kolejny sprawdziła się zasada, że gdy polska reprezentacja w piłce nożnej wygrywa, to kibice mówią „wygraliśmy”, a gdy przegrywa, to następuje zmiana z pierwszej na trzecią osobę liczby mnogiej, czyli „przegrali” (oni). Tym razem wyglądało to o tyle zabawnie, że pierwszy mecz z Meksykiem ekipa Czesława Michniewicza zagrała przeciętnie, drugi wygrany z Arabią Saudyjską bardzo dobrze, trzeci przegrany z Argentyną kiepsko, a czwarty, pomimo porażki 1:3 z Francją, całkiem nieźle. Mieliśmy więc prawdziwy sportowy i emocjonalny rollercoaster, z którego wyszliśmy summa summarum w średnich nastrojach, mimo iż główny cel na mundialu w Katarze, jakim było wyjście z grupy do fazy pucharowej, udało się zrealizować.

Nie jestem dziennikarzem sportowym, ale nie trzeba być wybitnym znawcą futbolu, by dostrzec, że wygrana Polski z Argentyną czy z Francją byłaby dużą niespodzianką. Zwłaszcza że trener Czesław Michniewicz objął stery reprezentacji 31 stycznia 2022 roku, a więc nie miał za dużo czasu, by przygotować ją wedle swojego zamysłu. Przyznajmy to zresztą szczerze – to, co osiągnęła w Katarze jego kadra, przekroczyło nasze oczekiwania sprzed 11 miesięcy, kiedy marzeniem był sam tylko awans do mistrzostw świata 2022. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale najwyraźniej już tak bardzo przywykliśmy do sportowych niepowodzeń piłkarskiej reprezentacji, że nie potrafimy cieszyć się z małego sukcesu, jakim bez wątpienia jest awans do grona 16 najlepszych drużyn świata. Fakt, że nie udawało się to przez 36 lat (!), mówi zresztą sam za siebie.

Co zapamiętamy z tegorocznego mundialu? Przede wszystkim fenomenalną formę bramkarza Wojciecha Szczęsnego, który broniąc dwa rzuty karne, zapewnił również awans z grupy. Na pewno też wspominany będzie dobry mecz z Francją, który przy odrobinie szczęścia mogliśmy nawet wygrać, oraz końcówka meczu z Argentyną, w której modliliśmy się, żeby… Meksyk nie strzelił Arabii Saudyjskiej trzeciej bramki. W pamięci kibiców utkwi zapewne i niewykorzystany rzut karny Roberta Lewandowskiego, który – co tu dużo ukrywać – jako kapitan drużyny zagrał nie tylko poniżej oczekiwań, ale przede wszystkim poniżej swoich możliwości. Dwa zdobyte gole nie zasłonią pełnego obrazu reprezentacji, której atak był bodaj najsłabszą stroną. Czy 34-letnia gwiazda kadry zagra na mundialu za cztery lata? To raczej mało prawdopodobne.

Jest natomiast jedna rzecz na plus, którą moim zdaniem należy podkreślić i przemyśleć na przyszłość. Otóż po raz pierwszy, od kiedy oglądam kolejne turnieje z udziałem reprezentacji Polski w piłce nożnej, jej zawodnicy nie błyszczeli przed jego rozpoczęciem w mediach i reklamach. Owszem, wystąpili w spotach sponsorów, ale trzeba przyznać, że tym razem zamiast na szybkim zarobku skupili się na przygotowaniach do gry, co wyszło wszystkim na dobre. I chyba po raz pierwszy od lat dziennikarze, kibice i sami piłkarze nie nadmuchali balonika oczekiwań, przerywając tym samym niechlubną tradycję wielkich zapowiedzi kończonych ostatecznie meczem o honor. Tym razem było inaczej…  

Arkadiusz Rogowski
Redaktor Naczelny Nowin
twitter.com/Rogowski_Arek

spot_img

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -