sobota, 27 lipca, 2024
Strona głównaDziałySportCzy Iga musi się mocniej klikać?

Czy Iga musi się mocniej klikać?

Wygrała 68 meczów, dwa turnieje wielkiego szlema, drugi raz z rzędu kończy sezon na pozycji nr 1 rankingu. Działo się u Igi Świątek w tym roku, ale przecież nie tylko na korcie. I o tym jest poniższy tekst – o pieniądzach, hejcie i nie tylko.

 

Po udanym, ale długim i męczącym sezonie Iga Świątek mogła się zrelaksować na zasłużonym urlopie. Fot. Iga Świątek – Facebook

Polscy fani tenisa nie posiadali się z oburzenia, gdy latem przeczytali opinię, którą o Idze wygłosił Jimmy Arias. Ekspert Tennis Channel nie gryzł się w język. – Nie uważam, by jej obecność była dobra dla tenisa – mówił były profesjonalny zawodnik.

Nosi czapkę z daszkiem tak nisko, że nie da się dostrzec ani jej twarzy, ani oczu podczas meczu. Nie masz szans złapać z nią więzi emocjonalnych w taki sposób, w jaki byś tego chciał. Chcę zobaczyć jej osobowość – stwierdził mistrz French Open w mikście z 1981 roku.

„Jimmy, odetchnij”

Amerykańscy żurnaliści już rok wcześniej, przy okazji triumfu w US Open, wytykali raszyniance to i owo. Nie tak bezpardonowo, ale biegało o podobne sprawy – brak charyzmy, niedostatek medialności.

W obronie Polki stanęli m.in. redaktorzy portalu „Blick.ch”. „… zmieniła się nie tylko pod względem sportowym, ale i osobowościowym. Świątek zajmuje jasne stanowisko w sprawie kobiecego tenisa. Wykorzystuje pozycję światowego lidera, aby stanąć w obronie ważnych kwestii – podkreślali.

Zaskoczenia nie krył Mark Harris z portalu „Outkick”. „To jedna z najdziwniejszych wypowiedzi związanych ze sportem, jakie czytałem w ciągu moich 30 lat na tym świecie. Niektórymi opiniami nie warto się dzielić. Jimmy odetchnij” – napisał.

Co ciekawe, stronę Igi wziął też Nick Kyrgios, tenisista, którego nad wyraz bujna osobowość przyprawiała czasem o ból głowy organizatorów turniejów. „Kolejny przerażający punkt widzenia” – komentował niesforny Australijczyk.

Problem to miała kiedyś

Krytyka stała się źródłem różnych, także zabawnych, komentarzy w sieci. Ktoś pisał, że skoro kaszkiet Polki jest problemem, to współczuje Ariasowi, gdy ten ogląda mecze NFL.

Był wtręt będący jednocześnie przytykiem wobec innej czołowej tenisistki. – Niech Arias modli się, żeby numerem 1 nie została Jelena Rybakina – komentowano, nawiązując do wyrazu twarzy Kazaszki (pozostaje beznamiętny bez względu na meczowe okoliczności).

Sama Iga o swym charakterze mówi otwarcie. Podkreśla, że stara się być sobą, nie udawać nikogo, a jest, jaka jest.

Jestem introwertykiem. Kiedyś rozmawianie z niektórymi ludźmi było dla mnie trudne. Nawet patrzenie w oczy stanowiło wyzwanie. Nie potrafiłam, ot tak, podejść i zagadać, prowadzić tzw. small talk – wyznała tenisistka, która z roku na rok staje się coraz bardziej otwarta, ale robić show wokół siebie nigdy nie będzie.

Duża kasa, ale brutto

„Polak wybaczy ci wszystko oprócz sukcesu” – brzmi mądrość ludowa znad Wisły. Nie sposób orzec, czy zazdrości jest w Polsce więcej niż pod innymi szerokościami geograficznymi, ale jeśli kogoś uwierają zarobki sportowców, to ma co wybaczać Idze.

W sezonie 2023 Polka zarobiła blisko 10 mln dolarów (ok. 41 mln zł.). To niemal połowa kwoty, którą podniosła z kortów od początku kariery (24,592,763 dolary). Kibice często gęsto zapominają jednak, że info o nagrodach jest podawane w brutto.

A fiskus jest dolegliwy, szczególnie we Francji. Nie jest tak, że za triumf na kortach Rolanda Garrosa Polka dostała do ręki 2.3 mln dolarów. Tomasz Świątek przyznał, że lwią część wygranej trzeba zwracać w podatkach. – W Stanach Zjednoczonych to 30 procent kwoty, ale we Francji nawet 45 procent – mówił ojciec Igi w „Super Expressie”.

Tylko na pozór

Daria Abramowicz, która od 2019 roku jest psychologiem Świątek, podkreśla że jawność zarobków w świecie zawodowego tenisa nie jest taka… jawna. – Po każdej rundzie w turnieju jest informacja, że ktoś tyle i tyle skasował. Ale nie mówi się o tym, że są podatki, a tenisiści sami utrzymują swoje zespoły. Ponoszą koszty zakwaterowania i podróży – mówiła Abramowicz w programie money.pl „Biznes Klasa”.

To fakt: trenerzy w zawodowym tenisie otrzymują kilka tysięcy euro tygodniówki plus bonus od wygranej swego zawodnika. Suma waha się od 5 do 25 procent pełnej kwoty, a Tomasz Wiktorowski na pewno nie wynegocjował 5 czy 10 procent. Na utrzymaniu topowego zawodnika są też m.in. fizjoterapeuta, trener przygotowania fizycznego, psycholog, specjalista od marketingu itd.

Ojca widać, matki nie

Tomasz Świątek nie jest urodzonym gawędziarzem, ale nie stroni od mediów, towarzyszy córce w wojażach po świecie, słowem, widać go. Za to w cieniu znajduje się Dorota Świątek. Nie pojawiła się nawet na styczniowej gali, gdy Iga otrzymała nagrodę dla Najlepszego Sportowca Roku.

Wiadomo, że mama tenisowej gwiazdy jest stomatologiem. Media spekulują, że jej relacje z córką nie należą do najlepszych. Nie uczestniczy w życiu publicznym Igi, sukcesów gratuluje jej mailowo.

Oglądam większość transmisji z meczów córki. Jest już dorosła, niezależna. Nie musi jeździć na turnieje z mamusią. Ma swój team – wyjaśniała pani doktor w rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty.

Zawsze gratuluję córce wygranych, zwykle drogą mailową. Sam kontakt jest ograniczony. Iga często przebywa za granicą. Rozumiem to. Jako dorosła osoba sama określa i kształtuje relacje z innymi. Poza odległością i napiętym grafikiem na nasze relacje wpływają też czynniki rodzinne, ale tutaj postawmy kropkę – dodała mama sportsmenki.

Iga Świątek publicznie nie wypowiada się o relacjach z matką.

Dostaje groźby śmierci

Iga jest podziwiana, fetowana, ale już jej psycholożka miewa z fanami tenisa jakoś dziwnie pod górkę. W tym roku na „topie” była sprawa… strzyżenia włosów w serialu dokumentalnym Netflix „Break Point”.

Część widzów rozdrażniła scena, gdy Iga wybrała się do zakładu fryzjerskiego. Daria Abramowicz zaprotestowała w chwili, w którym Iga chciała wybrać fryzurę. Później tenisistka dosadnie skomentowała słowa swojej psycholog. Interakcja nie spodobała się kibicom. Abramowicz spotkała się z surową krytyką w social mediach.

Sprawa włosów była w sumie hałasem o nic. Poważniej zrobiło się po wywiadzie członkini teamu Igi dla kanału „Biznes Klasa”. – Dostaję groźby śmierci, kiedy moja zawodniczka przegrywa – powiedziała psycholog liderki rankingu WTA.

Panuje narracja, że głównym powodem nienawiści są przegrane w zakładach bukmacherskich. Psycholog ma jednak nieco odmienne zdanie w sprawie.

Mówią, że hejt się nasila, gdy ludziom „nie wchodzi kupon”. Są jednak i tacy, którzy ze względu na anonimowość atakują tylko po to, by zaszkodzić drugiej osobie. Nazywamy to „cyberprzemocą” – podsumowała psycholog Igi.

Już bez wstążki Ukrainy

W ostatnich tygodniach fani tenisa mieli z Igą… polityczny problem. Zastanawiali się, dlaczego zdjęła z czapki wstążkę z barwami Ukrainy. W końcu ponad rok okazywała solidarność z zaatakowanym przez Putina sąsiadem Polski.

Wstążka dużo dawała na początku, gdy chciałam pokazać, że jestem konsekwentna, jeśli chodzi o pamięć o Ukraińcach, bo pamięć społeczna bywa krótka – wyjaśniała Świątek.

Z czasem niebiesko-żółte barwy zaczęły wywoływać negatywne emocje. – Pojawiło się dużo hejtu. Ludzie mówili wręcz, że nie jestem Polką. Było więcej negatywnych emocji niż pozytywnych reakcji i zdecydowaliśmy, że wstążka już nie jest najlepszym pomysłem – wyznała tenisistka.

Iga dodała, że jej team w żadnym razie nie zamierza zaprzestać wspierania Ukrainy.

Sabalenka to, Sabalenka tamto

Skoro wspiera Ukrainę, pewnie iskrzy w jej relacjach z Rosjankami i tenisistkami z krajów wspierających Rosję. Z takiego założenia wychodzili dziennikarze i miesiącami „pompowali” m.in. kwestię relacji na linii Świątek – Sabalenka.

Białorusinka w rankingu deptała Polce po piętach, na chwilę zepchnęła ją z pozycji nr 1, toteż temat był wdzięczny. Aryna otrzymywała niewygodne pytania, a jej wypowiedzi rozkładano na czynniki pierwsze. Rzadko można się było w nich dopatrzyć kontrowersji, ale od czego tytuły.

„Aryna naprawdę powiedziała to o Idze!”, „Aryna lekceważąco o Idze”, Sabalenka zagroziła Świątek”, Sabalenka mija się z prawdą”, „Sabalenka o wojnie” – tak to zwykle szło, ale po kliknięciu w tytuł w słowach zawodniczki z Mińska nie kryło się zwykle nic zdrożnego. Przeciwnie, często mówiła o Idze z szacunkiem, a napaści na Rosji nigdy nie poparła.

Just kliknij

W nowym roku media znów będą patrzeć Idze i jej rywalkom na usta – wietrzyć konflikt tam, gdzie go nie ma. Z hukiem doniosą, że Polka „rozbiła bank”, „zarobiła fortunę”, zanalizują gesty, elementy stroju, relacje z psychologiem, trenerem, matką etc. Czy doczekają się pozakortowych sensacji? Wątpliwe, ale dopóki Polka jest na topie, będzie się klikać. A o to, czyli o pieniądze, w tym wszystkim chodzi.

Tomasz Ryzner

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -