czwartek, 2 maja, 2024
Strona głównaDziałyOpinieKu drodze pojednania?

Ku drodze pojednania?

Dr Paweł Markiewicz jest historykiem i dyrektorem wykonawczym biura Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych w Waszyngtonie D.C. 

Zbrojna agresja Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. i rola Polski w kwestii politycznego lobbingu partnerów i sojuszników do zwiększenia dostawy militarnej dla walczącej Ukrainy oraz humanitarna empatia Polaków wobec milionów uchodźców uciekających ze strefy wojny spowodowało, że dwustronne relacje na linii Warszawa-Kijów są najlepsze w historii obu krajów. Efektem wojny jest to, że od roku te dwa sąsiadujące z sobą słowiańskie siostry odkrywają się wzajemnie na nowo.

Pozytywny stosunek do Polski ma znaczna większość Ukraińców (83% według badań latem i jesienią 2022 r. przez Centrum Mieroszewskiego). Dzisiaj uważają Polskę za swojego głównego sojusznika, a Polaków za naród najbliższy im historycznie. Niemniej rozbieżne oceny wobec przeszłości, szczególnie na temat rzezi Polaków na Wołyniu w 1943 r. dokonanej przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA – zbrojne ramię Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów – OUN) przy częstym wsparciu miejscowej ludności ukraińskiej, może stać się sprawą, która jak do tej pory obciążyła – w większym lub mniejszym stopniu – relacje bilateralne.

W trakcie wojny Warszawa i Kijów nie wpadły w tę polityczno-historyczną pułapkę – rozbieżności o oceny przeszłości nie wpłynęły ani na mocne wsparcie Polski dla Ukrainy w swojej regionalnej, europejskiej i transatlantyckiej polityce, ani na emocje społeczne w obu krajach. Mimo iż w czasie wojny znacząco wzrósł kult UPA i Stepana Badnery, wydaje się, że dla dobra sojuszu i rozwoju zaufanego partnerstwa zbudowanego na wzajemnych relacjach Warszawa i Kijów ‘zaszufladkowały’ konfliktogenne aspekty historyczne. Jednak przemilczenie nie pozostanie na zawsze.  

Podejście Polski i Ukrainy do rocznicy rzezi wołyńskiej jest testem dla przyszłości partnerstwa. W maju br. podczas wystąpienia w Sejmie szef ukraińskiego parlamentu Rusłan Stefanczuk zasygnalizował historyczną szansę darowaną obu narodom, „aby stać się twórcami nowej przeszłości dobrych sąsiadek – Ukrainy i Polski”. Zapowiedział wspólny wysiłek wobec dojścia do prawdy i, co ważne, zaakceptowania tej prawdy „bez względu na to, jak bolesna może ona być”. Po wizycie w Kijowie w czerwcu br. prezydent Duda wyraził nadzieję, że najbliższy czas przyniesie wspólne działania stron polskiej i ukraińskiej. Są to ważne stanowiska, które sygnalizują, że Warszawa i Kijów rozumieją olbrzymią wagę odpowiedzialności, która stoi przed nimi, i zamierzają podchodzić do nich otwarcie.

Paradoksem wynikającym z rosyjskiej agresji na Ukrainę jest to, że mimo nieprzepracowanych do końca zaszłości historycznych, m.in. wokół kwestii Wołynia, relacje polityczne, militarne, społeczne i gospodarcze rozwijają się i prawdopodobnie będą się dalej rozwijać, gdyż leży to w strategicznym interesie obu krajów. Suwerenna Ukraina zakotwiczona w świecie zachodnim jest dodatkowym gwarantem bezpieczeństwa Polski od neoimperialnej i agresywnej Rosji. Natomiast Ukraina jest uzależniona jak nigdy od Polski i rozumie, że utrzymanie w Warszawie zdecydowanej proukraińskiej postawy leży w jej interesie. Ukraina może istnieć jako niezależny gracz tylko w parze z polskim partnerem.

Być może zbliżenie Polaków i Ukraińców, która nastąpiło przez ostatni rok, uruchomiło pokłady empatii ze strony Ukrainy wobec polskiej wrażliwości związanej z kwestią Wołynia. Trzeba mieć nadzieję, że ten proces nastąpił i w niedalekiej przyszłości dojdzie do konstruktywnego przepracowania wyrządzonych sobie krzywd. Pozyskany kapitał zaufania i sympatii może pomóc w przekonaniu, że odmienne zdanie w kwestiach wspólnej przeszłości nie oznacza wrogiej postawy stron, a emocje i dyskusje o historii nie rzutują negatywnie na perspektywy rozwoju przyszłości.

Dr Paweł Markiewicz

spot_img

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -