sobota, 23 listopada, 2024
Strona głównaPoloniaMassachusettsWspomnienie śp. Lili Prończuk

Wspomnienie śp. Lili Prończuk

Matka Lili i moja były siostrami. Obie zostały wywiezione na roboty przymusowe do Niemiec podczas II wojny światowej. Po zakończeniu wojny obie siostry trafiły do obozu dla przesiedleńców i tam wyszły za mąż. Jeszcze w Niemczech na świat przyszła Lila. Obie siostry wyemigrowały do Ameryki i przez całe życie mieszkały w pobliżu siebie – najpierw w West End w Bostonie, potem w Dorchester i w końcu w Milton.

Kiedy miałam 16 lat, Lila wyszła za mąż za Andrzeja, absolwenta MIT z doktoratem. Mimo że okoliczności sprzyjały temu, by zostali w Stanach Zjednoczonych, Andrzej czuł się zobowiązany wrócić do Polski, by tam spożytkować nabytą za oceanem wiedzę i podzielić się nią z kolegami – naukowcami z Warszawy. Lila nie wahała się ani chwili – opuściła Amerykę i swoją rodzinę i w 1968 r. wraz z mężem zamieszkała w Polsce, gdzie spędziła kolejne 15 lat, dzielnie stawiając czoła niełatwym czasom i wszelkim niedostatkom w pozostającym pod komunistyczną okupacją kraju. Mimo wszystko zaaklimatyzowała się w Polsce, gdzie została ciepło przyjęta przez rodzinę męża, zwłaszcza bardzo serdeczne relacje nawiązała z rodzicami Andrzeja i jego braćmi. Jednak kierując się dobrem swoich dzieci i mając na uwadze większe możliwości, jakie otwierały się przed nimi w Stanach Zjednoczonych, a także z uwagi na pragnienie Lili, by być bliżej i móc wspierać jej coraz starszych rodziców, w 1983 r. Lila i Andrzej wrócili do Ameryki.

Koleje życia Lili przez następne 35 lat są dobrze znane wielu członkom polonijnej społeczności Bostonu. Razem z mężem udało jej się wychować trójkę wspaniałych dzieci, ukończyła college UMass, przez wiele lat pracowała w Laboure Center jako dyrektor ds. opieki pielegniarskiej ludzi starszych i zawsze wspierała męża w jego kolejnych przedsięwzięciach – zarówno w karierze na Brandeis University, jak i w działalności w Kongresie Polonii Amerykańskiej i Fundacji Kultury Polskiej w Bostonie. Nigdy nie szukała zaszczytów ani pochwał dla siebie, cieszyła się sukcesami męża na polu zawodowym, jak i w działalności społecznej.

Na pierwszym miejscu był dla niej Bóg i wiara, ale zaraz na drugim – rodzina. Zawsze służyła pomocą tym, którzy byli w potrzebie – czy to przyjaciołom i znajomym, czy obcym. Miała w sobie wiele radości i lubiła się dzielić tą radością z innymi – przyjemność sprawiało jej przygotowywanie świątecznych uczt, kochała kwiaty i układała z nich piękne bukiety, miło spędzała czas w gronie rodzinny, lubiła też śpiewać, tańczyć, organizować przyjęcia dla bliskich i znajomych – starała się wnosić do życia innych odrobinę szczęścia. Miała też zmysł organizacyjny – o dorocznym kiermaszu bożonarodzeniowym zawsze zaczynała myśleć już w styczniu! Raz do roku dokonywała też przeglądu mebli, szaf, sprzętów domowych itp., a rzeczy, które uznała za niepotrzebne, oddawała ubogim.

Lila odeszła… Za czym będziemy tęsknić najbardziej? Za jej ciepłym uściskiem, jej głosem, który wybijał się na tle innych podczas rodzinnych koncertów, za jej przepysznymi daniami, przygotowywanymi zawsze na święta (ach, te kotlety z kurczaka z grillowanymi ziemniaczkami i sosem grzybowym i przede wszystkim – jedyny w swoim rodzaju makowiec!), za szukaniem czekoladowych jajek w Wielkanoc i wspólnymi świętami Bożego Narodzenia, i za tym błyskiem w oku i delikatnym uśmiechem, pojawiającymi się zawsze, gdy odwiedzały ją wnuki…

Lila odeszła, ale będzie żyć w naszych wspomnieniach. Zatrzymamy jej obraz w naszych sercach, pełni nadziei na ponowne spotkanie, gdy i nas Pan wezwie do Siebie. Poniższy fragment Pisma Świętego (Księga Przysłów 31: 10-12, 17, 25-31) oddaje charakter Lili i wydaje się być dla niej odpowiednim hołdem:

Niewiastę dzielną któż znajdzie? Jej wartość przewyższa perły.
Serce małżonka jej ufa, na zyskach mu nie zbywa;
Nie czyni mu źle, ale dobrze przez wszystkie dni jego życia.
(…)
Przepasuje mocą swe biodra, umacnia swoje ramiona.
(…)
Strojem jej siła i godność, do dnia przyszłego się śmieje.
Otwiera usta z mądrością, na języku jej miłe nauki.
Bada bieg spraw domowych, nie jada chleba lenistwa.
Powstają synowie, by szczęście jej uznać, i mąż, ażeby ją sławić:
«Wiele niewiast pilnie pracuje, lecz ty przewyższasz je wszystkie».
Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno: chwalić należy niewiastę, co boi się Pana.
Z owocu jej rąk jej dajcie, niech w bramie chwalą jej czyny.

Kuzynka Ela Welz


Lila Prończuk zmarła 4 marca br. Pozostawiła pogrążonych w żałobie męża Andrzeja, dzieci: Michała, Danutę i Monikę oraz troje wnucząt: Emilię, Jakuba i Gabrielę. W sobotę, 9 marca, w kościele Matki Bożej Częstochowskiej w Bostonie została odprawiona msza św. pogrzebowa, a następnie odbyła się ceremonia pochówku na cmentarzu Cedar Grove Cemetery w Dorchester w południowym Bostonie.


In loving memory of Lila Pronczuk
by Monika Schiller
March 9, 2019

My mom was stubborn,
she was devout,
she had compassion for others
In her life – throughout-

My mom loved to dance,
especially, with dad.
She loved her garden, and flowers –
to make others happy, when they were feeling sad.

My mom loved to sing,
and to cook, and to bake –
not many could resist
a slice of her makowiec cake.

But above all, my mom
had a heart like the sky –
immense and unbounded –
It had an infinite supply.

She enveloped us all
in her loving embrace –
her family, her friends –
for all she had space.

And it is that big heart
That I’ll miss the most –
in the name of the Father, the Son,
and the Holy Ghost.

Najpopularniejsze

Ostatnio dodane

- Advertisment -