Po tym, jak nowojorski burmistrz Bill de Blasio podjął decyzję o stworzeniu bezpiecznych przestrzeni dla osób zmagających się z uzależnieniem od narkotyków, pierwsze tego typu miejsca zostały otworzone na początku grudnia na Manhattanie. Stwarzają on możliwość przyjęcia w konieczności środków, od których osoba je odwiedzająca jest uzależniona.
Ideą, która przyświecała powstaniu przestrzeni tego typu, jest pomoc osobom w kryzysie. Warto przypomnieć w tym miejscu, że USA zmagają się od kilku lat z narastającą epidemią uzależnień od opioidów. Osoby zmagające się z nałogiem mogą skorzystać w niej z pomocy, a także zaopatrzyć się w jednorazowe strzykawki i igły. Miejsca te zapewniają także personel, który w razie potrzeby może udzielić pomocy i podać wymagającym tego naloxon. Ma to ograniczyć liczbę przypadków przedawkowań.
Już w pierwszych dniach działania placówek w East Harlem i Washington Heights odpowiednio przeszkoleni pracownicy zapobiegli śmierci dwóch osób. Oba punkty zaczęły działać na początku grudnia – New York Harm Reduction Educators przy E. 126th Street w Harlemie i Washington Heights’ CORNER Project przy W. 180th Street.
Nie wszyscy przyjmują argumentację związaną z korzyściami działania tego typu placówek. Decyzja ustępującego ze stanowiska burmistrza Nowego Jorku Billa de Blasio nie spodobała się części prowadzących biznesy w sąsiedztwie miejsc oferujących bezpieczną przestrzeń i pomoc dla osób uzależnionych. Niektórzy właściciele w odpowiedzi zdecydowali się przenieść swoje firmy w inne lokalizacje – jak podkreślają, sytuacja ta nie pomaga w wychodzeniu z kryzysu wywołanego trwającą nadal pandemią. Równocześnie wśród przytaczanych przez nich argumentów nie brak tych zwracających uwagę na zagrożenie dla bezpieczeństwa i kontekst „promowania” przyjmowania narkotyków.
WEM