– Nie ma narodów bardziej kochających wolność od Polaków i Amerykanów. Jesteśmy dwoma biegunami tej samej cywilizacji – mówił premier RP Mateusz Morawiecki 11 kwietnia br. w Waszyngtonie na wspólnej konferencji z wiceprezydent USA Kamalą Harris. Czy jednak relacje polsko-amerykańskie naprawdę są tak silne, jak sugeruje premier Polski i czy Polska ma szansę stać się dzięki współpracy z USA filarem europejskiego bezpieczeństwa?
W dniach 11-13 kwietnia premier RP Mateusz Morawiecki przebywał z wizytą w Stanach Zjednoczonych. Podczas swego pobytu w USA spotkał się m.in. z wiceprezydent Kamalą Harris, przedstawicielami czołowych firm amerykańskiego sektora zbrojeniowego oraz wziął udział w debacie w siedzibie Międzynarodowego Funduszu Walutowego, udzielił również kilku wywiadów czołowym mediom amerykańskim.
– Sojusz ze Stanami Zjednoczonymi jest absolutnym fundamentem naszego bezpieczeństwa. Nasze bezpieczeństwo opiera się na dwóch filarach: współpracy gospodarczej i współpracy w dziedzinie obronności. Jadę do Stanów Zjednoczonych, aby oba te filary wzmacniać, wzmacniać ich fundament, budować je we współpracy z naszymi sojusznikami – podkreślał szef polskiego rządu tuż przed wylotem do Waszyngtonu. Czy można powiedzieć, że misja ta została zrealizowana z sukcesem?
Ramię w ramię
Pierwszy dzień wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w Stanach Zjednoczonych rozpoczął się od spotkania z wiceprezydent Kamalą Harris w Białym Domu w Waszyngtonie. Rozmowa szefa polskiego rządu z amerykańską polityk obejmowała wiele tematów, m.in. polskie i amerykańskie zaangażowanie w bezpieczeństwo w Europie, współpracę w zakresie energetyki oraz kontrakty zbrojeniowe między oboma krajami.
– Mówi się, że w polityce nie ma przyjaźni, a jedynie interesy, ale myślę, że pomiędzy USA a Polską jest coś więcej niż interesy – powiedział Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej, w której udział wzięła również Kamala Harris. Premier wskazał wartości, których Polska i USA bronią ramię w ramię, udzielając pomocy Ukrainie. – Nie ma narodów bardziej kochających wolność od Polaków i Amerykanów. Jesteśmy dwoma biegunami tej samej cywilizacji zachodniej – stwierdził.
Premier Polski zauważył, że wielu Amerykanów może sobie zadawać pytanie, dlaczego temat dotyczący pomocy Ukrainie jest tak ważny nie tylko dla Europy, ale także właśnie dla Ameryki, która geograficznie jest oddalona od centrum konfliktu. – Odpowiedź jest taka: atak Rosji na Ukrainę to zaledwie początek – powiedział Mateusz Morawiecki. – Jak nie będziemy bronić Ukrainy, to ryzykujemy globalnym konfliktem. Putin nie zatrzyma się na Ukrainie – podkreślił Morawiecki, dodając, że „stara Europa wierzyła w porozumienie z Rosją i poniosła porażkę”. – Ale jest nowa Europa, która pamięta, czym był komunizm rosyjski, a Polska jest liderem tej nowej Europy, chce stać się fundamentem bezpieczeństwa europejskiego i jesteśmy na dobrej drodze w tym kierunku – oświadczył premier. Morawiecki zapowiedział też, że Polska chce budować najsilniejszą armię w Europie. – Dlatego chcemy współpracować z najbardziej zaawansowanym przemysłem obronnym na świecie, czyli przemysłem amerykańskim – stwierdził.
– Polska jest wartościowym sojusznikiem, partnerem i przyjacielem; mamy trwałą relację opartą na wspólnych priorytetach i wartościach demokratycznych. (…) Liczę na dalsze wzmacnianie relacji pomiędzy naszymi krajami – skomentowała wypowiedź polskiego premiera Kamala Harris.
Zacieśnienie relacji
Jednym z ważnych tematów wizyty szefa polskiego rządu w Stanach Zjednoczonych była realizacja polsko-amerykańskich kontraktów na zakup amerykańskiego sprzętu wojskowego dla polskiej armii. Dlatego kolejnego dnia Mateusz Morawiecki odwiedził czołowe firmy amerykańskiego sektora zbrojeniowego – zakłady Lockheed Martin w miejscowości Marietta w Georgii, które produkują myśliwce F-35 dla polskiej armii, oraz bazę Anniston Army Depot w Alabamie, gdzie produkowane są czołgi Abrams. Po obu wizytach premier poinformował, że ma potwierdzenie, że „najpóźniej do czerwca trafi do Polski 14 Abramsów”, a także zapewnił, że pierwsze F-35 w przyszłym roku trafią do polskich pilotów.
Trzeciego, a zarazem ostatniego, dnia wizyty w Stanach Zjednoczonych premier Mateusz Morawiecki odwiedził Radę Atlantycką (Atlantic Council of United States). Podczas wystąpienia i debaty szef polskiego rządu przedstawił m.in. polski punkt widzenia w obszarze nowej geopolitycznej perspektywy dla Europy. Omówił także rolę Polski, jaką odgrywa w zwiększaniu bezpieczeństwa na naszym kontynencie oraz w NATO.
– Ta wojna dla Kremla nie jest wojną pomiędzy Rosją a Ukrainą, lecz wojną pomiędzy Rosją a Zachodem. Jeżeli Ukraina zostanie podbita, następnego dnia Chiny mogą zaatakować Tajwan. Widzę tutaj bardzo duży związek, duże zależności pomiędzy sytuacją w Ukrainie a sytuacją w Tajwanie i Chinach – podkreślił szef polskiego rządu.
Tego samego dnia premier Mateusz Morawiecki wziął również udział w debacie w siedzibie Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Rozmowy dotyczyły aktualnej sytuacji gospodarczej. Głównym tematem była rosyjska agresja na terenie Ukrainy, uzależnienie od rosyjskich surowców energetycznych oraz inflacja, która powoduje utrzymanie się presji cenowej.
– Polska oraz cała Unia Europejska potrzebuje zacieśnienia relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Nasz kraj jest orędownikiem silnego partnerstwa transatlantyckiego – mówił Morawiecki w Waszyngtonie. – Polska potrzebuje Stanów Zjednoczonych, ale Stany Zjednoczone potrzebują solidnych sojuszników europejskich. Sojuszników, którzy cenią sobie współpracę transatlantycką. Polska jest jednym z niewielu krajów, które są w równym stopniu proamerykańskie i jednocześnie proeuropejskie. Stąd jesteśmy idealnym zwornikiem relacji europejsko-amerykańskich – powiedział prezes Rady Ministrów.
Ambicje i potencjał
W podobnym tonie premier wypowiadał się w wywiadzie udzielonym dziennikowi New York Times. – Dzisiaj Europa potrzebuje współpracy polsko-amerykańskiej jak nigdy dotąd – podkreślił Morawiecki. Te słowa, jak również krytyka krajów Europy zachodniej za zbyt opieszałą i zbyt małą pomoc Ukrainie jak na ich – zdaniem Morawieckiego – możliwości, odbiły się szerokim echem w światowych mediach, które zauważają, że deklaracja polskiego premiera zapewne nieprzypadkowo zbiega się w czasie z kontrowersyjną wypowiedzią francuskiego prezydenta o tym, że Francja i Europa powinny dążyć do samodzielności i niezależności politycznej, zwłaszcza od USA.
– Nasi sąsiedzi na zachodzie jako pierwsi popełnili wielki błąd bliskiej współpracy energetycznej z Rosją, a teraz ich pozycja, stanowisko wobec Ukrainy nie jest takie samo jak stanowisko Stanów Zjednoczonych czy Polski – tłumaczył szef polskiego rządu.
Wybuch pełnoskalowej wojny w Ukrainie sprawił, że Polska nieco mimowolnie, z uwagi na swe położenie geograficzne, znalazła się w centrum uwagi świata. Nie ulega wątpliwości, że od bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO zależy bezpieczeństwo wszystkich państw członkowskich Paktu Północnoatlantyckiego. Przyjęcie bez żadnych zawahań kilku milionów ukraińskich uchodźców i stanowcze opowiadanie się po stronie Ukrainy umocniło pozycję Polski na arenie międzynarodowej. Polska odgrywa też kluczową rolę w tranzycie broni i wszelkich innych rodzajów wsparcia na Ukrainę. Trudno powiedzieć jednak, czy wszystko to, włącznie z deklaracjami o „silnych jak nigdy” relacjach polsko-amerykańskich, będzie miało przełożenie w przyszłości na realną rolę Polski jako strategicznego partnera USA w Europie i lidera na tym kontynencie. Wiele zależy od tego, jak obecny i kolejne rządy Polski wykorzystają kapitał polityczny, który do tej pory udało się zbudować.
Niewątpliwie wizyta premiera Morawieckiego w Waszyngtonie wpisuje się w kreowanie pozytywnego wizerunku Polski i można stwierdzić, że w tym zakresie podniosła rangę Polski, jednak krytycy zauważają, że nie przyniosła ona żadnych konkretów odnośnie do nowych inwestycji czy współpracy gospodarczej. Uwagę przykuwają słowa sugerujące, że Polska ma ambicje stać się europejskim liderem i kluczowym partnerem Stanów Zjednoczonych, jednak komentatorzy polityczni zastanawiają się, czy oprócz ambicji polski rząd ma takie możliwości. Wskazują przy tym na małą wiarygodność Polski w Unii Europejskiej, z którą relacje nadwyrężają konflikty m.in. o praworządność w kontekście reformy PiS systemu sądownictwa w Polsce czy choćby ostatni spór o zamknięcie znienacka przez Polskę polskiej, a jednocześnie unijnej, granicy przed ukraińskim zbożem, bez konsultacji z przedstawicielami Unii. Krytyka innych europejskich krajów na forum publicznym zapewne też nie przysporzy Polsce w Europie przyjaciół. A Polska osamotniona na forum europejskim może być traktowana przez USA jako dobry klient – dopóki oba kraje łączą opiewające na miliardy dolarów kontrakty, ale nie jako liczący się partner polityczny. Budowanie militarnej siły Polski na pewno może przyczynić się do wzmocnienia jej pozycji w strukturach NATO, jednak samo w sobie również nie przełoży się na potencjał dyplomatyczny – ten trzeba sobie wypracować. Czy Polskę na to stać? Zobaczymy.
Joanna Szybiak