Anita Włodarczyk, trzykrotna mistrzyni olimpijska w rzucie młotem, przebywa na obozie w Katarze. Za trzy miesiące 39-letnia sportsmenka wystartuje w swoich piątych igrzyskach, ale nie zamierza po nich kończyć kariery.
Gdyby Polka wygrała w Paryżu, wyrównałaby rekord Roberta Korzeniowskiego, który czterokrotnie zdobywał złoto IO w chodzie sportowym. Eksperci nie widzą większych szans na taki scenariusz, ale bez względu na wynik, jaki osiągnie nad Sekwaną, sezon 2024 nie będzie ostatnim dla pani Anity.
– Jeśli kocha się to, co się robi, i nadal można rywalizować z najlepszymi, to dlaczego mam kończyć. Budzik codziennie mam nastawiony na 6.30 i rzadko zdarza się, że nie chce mi się wstać – mówiła zawodniczka w rozmowie z portalem „sportowefakty”.
Od listopada Anita Włodarczyk pobyła w Polsce kila tygodni. Większość czasu, z małą przerwą na obóz w RPA, spędziła w Katarze. W Dosze będzie do 15 maja, skąd przyleci wprost na Memoriał Kusocińskiego. – Od 2020 roku bywam w Katarze regularnie. Mam tu mnóstwo znajomych i bardzo mi się tu podoba. Tutaj wolny jest piątek. Ja także mam w ten dzień przerwę od treningów i zwykle spędzam go na pustyni. To znakomity reset dla głowy. Wyjeżdżamy jeepami na piasek i robimy grilla – uśmiecha się polska lekkoatletka.
Igrzyska w Paryżu rozpoczną się z końcem lipca. Polska młociarka ma zamiar w stolicy Francji stanąć na podium. – Nie interesuje mnie jechanie na igrzyska tylko po to, by zaliczyć kolejną imprezę. Stać mnie na medal – dodaje pani Anita.
tom